Jakie jest ulubione ciasto Polaków? Pewnie nie wszyscy, ale część z Was
odpowie, że sernik. Tradycyjny, wiedeński jest obowiązkowym punktem w czasie
rodzinnych świąt. Waszych też? A może w tym roku spróbujecie czegoś nowego? W moim domu sernik piekli
wszyscy, a każdy na swój sposób. Tak się składa, że ja nie podzielałam ogólnego
zachwytu sernikiem. Nigdy za nim nie przepadałam, ale nigdy też nie przestałam
próbować. Całe szczęście, że serowa baza tego wypieku jest idealnym polem do
eksperymentów i można nadawać jej najróżniejsze smaki. Boże Narodzenie od
zawsze kojarzy mi się z aromatem pomarańczy, a że cytrusy doskonale smakują z
czekoladą, pomyślałam, że warto dać temu duetowi szansę w połączeniu z serem.
Właściwie to z serkiem mascarpone, bo muszę Wam się przyznać, że to trochę
oszukany sernik, wcale nie z twarogu. Dzięki temu to naprawdę wspaniałe ciasto.
Konsystencję ma wyjątkową, a smak przypomina jedne z moich ulubionych cukierków
- trufle! Na dodatek jego przygotowanie jest dość proste i znacznie szybsze niż tradycyjnego sernika. Warto spróbować!
Oszukane miniserniczki czekoladowo-pomarańczowe
przepis
na 12 foremek do babeczek
Potrzebujemy:
- 100 ml słodkiej śmietanki 30%
- 90 g czekolady o zawartości 70% kakao ze skórką pomarańczową (jeśli takiej nie macie, to należy przygotować zwykłą czekoladę 70% kakao i dodatkowo skórkę otartą z jednej pomarańczy)
- 30 ml likieru pomarańczowego lub cytrynowego
- 200 g serka mascarpone
- 2 jajka
- 70 g cukru trzcinowego dark muscovado
- 20 g mąki ziemniaczanej
Śmietankę podgrzewamy na
niewielkim ogniu, nie dopuszczając do zagotowania. Kiedy będzie gorąca,
wsypujemy do niej połamaną na małe kawałki czekoladę. Odstawiamy na ok. 1
minutę, a następnie dokładnie mieszamy. Masa powinna stać się gładka i
jednolita, wtedy dodajemy likier (oraz otartą skórkę pomarańczową, jeśli jej używamy) i łączymy.
Lekko studzimy.
Serek mascarpone, jajka,
cukier i mąkę krótko ubijamy mikserem, tylko do połączenia składników. Wlewamy
letnią czekoladę ze śmietanką i całość znowu mieszamy - najlepiej już nie
mikserem, ale łyżką lub szpatułką. Masa będzie płynna i tak ma być.
Jeśli do pieczenia używamy
foremek silikonowych, nie trzeba ich w żaden sposób przygotowywać, a ciasto
można wlać bezpośrednio do nich. Jednak jeśli używamy metalowej blachy do
babeczek, należy ją najpierw bardzo delikatnie natłuścić, a denka wyłożyć papierem
do pieczenia. Nie polecam natomiast używania papierowych papilotek do muffinów,
które od wilgoci bardzo namiękną i nie utrzymają kształtu. Foremki napełniamy
masą, pozostawiając ok. 1,5-centymetrowy margines i wkładamy do nagrzanego do 150 °C
piekarnika. W zależności od tego, jakich foremek używamy, inny będzie również
czas pieczenia. W silikonowych serniczki powinny być gotowe po upływie ok. 65
min, w metalowych ten czas może się wydłużyć do 70 min. Ciastka sprawdzamy
patyczkiem, na którym po wyjęciu nie powinny zostać ślady surowego ciasta, może
być jednak, a nawet powinien być wciąż wilgotny. Kiedy stwierdzimy, że
serniczki są już upieczone, uchylamy wyłączony piekarnik i pozwalamy im
wystygnąć. Nie wyciągamy od razu. Mimo że ciastka podczas pieczenia bardzo ładnie
rosną, w fazie studzenia opadają. Nie należy się tym przejmować, taka ich uroda
i wierzcie mi, nie ma to najmniejszego wpływu na smak :)
Po ostudzeniu mamy dwa wyjścia. Serniczki od razu wyjmujemy z foremek i podajemy np. z ulubionymi owocami, konfiturą czy bitą śmietaną z dodatkiem np. likieru pomarańczowego. Serwowane bezpośrednio po upieczeniu mają twardawą skorupkę oraz puszysty środek i rozpływają się w ustach, ale... Możemy też wstawić je na noc do lodówki i poczekać aż nabiorą całkiem innej tekstury. Serniczki, które odpoczywały w chłodzie, stają się bardzo kremowe i aksamitne. To wtedy zaczynają przypominać trufle, a aromat pomarańczy staje się bardziej intensywny. Mnie smakują obie wersje i Wam również polecam próbować i eksperymentować, bo - jak widać - nigdy nie wiadomo, kiedy posmakuje nam coś, na co wcześniej kręciliśmy nosem ;)
PS Jakiś czas temu dostałam słodką paczkę od BLOGmedia i Terravita i muszę przyznać, że trafili w 10! W przesyłce znalazłam rozmaite czekolady - zwykłe, z nadzieniem owocowym i miętowym, a także ze skórką pomarańczową i chrupkimi dodatkami - a wszystkie 70% kakao! Dla mnie rewelacja, bo bardzo lubię czekolady z dużą zawartością kakao, a te okazały się naprawdę super. Najbardziej mnie i mężowi przypadła do gustu cytrynowa, która okazała się przepyszna. Jednak nie byłabym sobą, gdybym wszystkie tak po prostu zjadła. Postanowiłam z nimi pokombinować i muszę przyznać, że czekolady świetnie sprawdzają się również w kuchni. Ta, której użyłam do serniczków, ze skórką pomarańczową, idealnie i bez żadnych problemów połączyła się ze śmietanką, a aromat cytrusów był wystarczająco wyczuwalny w gotowych wypiekach. Czego chcieć więcej?
PPS Dodam jeszcze, że nikt mi za reklamę nie płacił - nie musiał! Sama postanowiłam o tych czekoladach napisać parę słów i być może jeszcze się w moich wpisach pojawią, ponieważ uważam, że są naprawdę dobre ;)
Miłej niedzieli!
Pycha! Uwielbiam serniki :)
OdpowiedzUsuń