To był dla mnie powrót do smaków dzieciństwa i babcinej
kuchni. Oj tak. Mój prywatny hit nad hitami, który kiedyś mogłam jeść non stop
i to bez specjalnego namawiania. Fasolka po bretońsku. Ach, to był prawdziwy
rarytas, a jedzenie było niemal rytuałem. Obowiązkowym dodatkiem był świeży,
biały chlebek maczany w sosie i jedzony dopiero wtedy, gdy namiękł tak bardzo,
że niemal zostawał w miseczce z fasolką. Nic dodać, nic ująć. Danie doskonałe,
ale... Ale to było kiedyś. A teraz? Dawno fasolki w takiej postaci już nie
jadłam i przy tej zimowej aurze zatęskniłam za nią do tego stopnia, że
porzuciłam inne obiadowe plany i postanowiłam zrobić ją niemal od razu. Dlatego
dziś zapraszam właśnie na ten mój wyjątkowy przysmak.
Fasolka po bretońsku
Potrzebujemy:
- 0,5 kg białej fasoli typu „Jaś”
- 0,3 kg wędzonego boczku
- 0,3 kg dobrze doprawionej kiełbasy (proponuję jałowcową)
- 1 puszka drobno krojonych pomidorów bez skóry
- ok. 100 g koncentratu pomidorowego (opcjonalnie)
- 1 duża cebula
- 2 ząbki czosnku
- przyprawy: 4 ziarna ziela angielskiego, 2 listki laurowe, 1 łyżeczkę majeranku, 0,5 łyżeczki kminku, 0,5 łyżeczki mielonej ostrej papryki lub chilli, 4 łyżeczki mielonej słodkiej papryki, sól, pieprz, 2 płaskie łyżeczki cukru
- 1 czubata łyżka mąki (opcjonalnie)
Dzień wcześniej fasolkę należy opłukać i namoczyć na noc. Następnego
dnia gotujemy ją w tej samej wodzie, w której była moczona. Boczek i cebulkę, kroimy w kostkę, kiełbasę w dość
grube półplasterki lub również w kostkę (wszystko ma być podobnej wielkości, co fasola). Poszczególne
składniki podsmażamy na patelni. Ja robię to tak, że najpierw wrzucam na
patelnię boczek, a kiedy wytopi się z niego tłuszczyk, smażę na nim kolejno najpierw kiełbaskę, a później cebulę. Dzięki temu wszystko jest równomiernie zrumienione. Tak przygotowany boczek, kiełbasę i cebulę dorzucamy do gotującej się fasoli. Wtedy też
dodajemy przyprawy i pomidory z puszki oraz posiekany jak najdrobniej czosnek. W zależności od smaku posiadanych pomidorów można dodać jeszcze mały słoiczek koncentratu pomidorowego. Całość gotujemy tak długo, aż powstanie
gęsty sos, a fasola będzie mięciutka. Jeśli nie uda nam się uzyskać satysfakcjonująco gęstego sosu, możemy zagęścić go łyżką mąki. Musimy pamiętać, że wtedy należy wszystko jeszcze raz zagotować. W razie potrzeby doprawiamy solą i pieprzem. Smacznego.
Fasolkę po bretońsku podajemy oczywiście z pieczywem. |
Po prostu pycha :)
Rzeczywiście, prawie jak babciny przepis :) Moje wersje są też myślę ciekawe - http://fasolkapobretonsku.net.pl/
OdpowiedzUsuńTaki był zamysł i cieszę się, że wszystko się udało ;) Kiedyś jednak będę musiała wypróbować wersję wegetariańską i wtedy na pewno skorzystam z przepisu :)
Usuń