czwartek, 25 października 2012

Niebanalne kotlety mielone + ryż z warzywami

Wiecie co sprawia mi najwięcej frajdy w kuchni? To, kiedy dobrze znana i tradycyjną potrawę, która być może już się trochę znudziła, zmieniam po swojemu, dzięki czemu zyskuje ona nowe życie. Tak było z kotletami mielonymi, które uważałam za mało atrakcyjne danie i nie stwarzające zbyt wielu możliwości. Bardzo się pomyliłam. Dziś zaprezentuję Wam tylko jedną z wersji tej potrawy i zachęcam do kombinowania w taki sposób czy to z kotletami, czy z innymi daniami.


Kotlety mielone pomidorowo-paprykowe


Będziemy potrzebować:
  • 0,5 kg mięsa mielonego (u mnie z kurczaka)
  • sporą bułkę namoczoną wcześniej w wodzie
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • 1 cebulę pokrojoną w małą kostkę
  • 1 paprykę pokrojoną tak jak cebulkę
  • 1 jajko
  • przyprawy: pieprz, sól, słodką mielona paprykę, granulowany czosnek, majeranek, bazylię, oregano (lub dowolne, ulubione zioła)
  • bułkę tartą
  • olej do smażenia
Cebulkę podsmażamy aż zmięknie i trochę się przyrumieni, to samo robimy z papryką. W sporej misce mieszamy dokładnie wszystkie składniki. Jeśli masa jest zbyt luźna i klejąca, dodajemy trochę bułki tartej. Formujemy kotleciki, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na złoto-brązowo.

Kotlecików wyszło mi sporo. Część można zamrozić lub zjeść
następnego dnia. Są wtedy równie dobre.


Takie kotlety można podać tradycyjnie: z ziemniaczkami i surówką/mizerią/sałatką lub z moim pomysłem na ryż. Na bazie ryżu można wyczarować masę przeróżnych potraw. Może stanowić samodzielne danie lub być dodatkiem. Tym razem pokażę go w tej drugiej wersji. Przyznam szczerze, że bardzo go lubię z takimi kotlecikami jak dziś, z kotletami rybnymi, a także sam. Dlatego gorąco go Wam polecam.


Ryż z warzywami

 

Do jego przygotowania potrzebujemy:
  • 1,5 filiżanki ryżu
  • 1 puszkę kukurydzy
  • 1 dużą paprykę pokrojoną w kostkę
  • przyprawy: sól, 3 łyżeczki curry i 2 słodkiej mielonej papryki
  • olej do smażenia
Ryż wsypujemy do wrzącej wody i dodajemy wszystkie przyprawy. Gotujemy do miękkości. W tym czasie przesmażamy paprykę, ale tak by została nieco chrupiąca. Ryż odcedzamy i mieszamy z warzywami. Prawda jakie proste? A jakie dobre. Pasuje do wielu rzeczy, a kiedy dodamy do niego sos, np. beszamelowy lub na bazie sera pleśniowego typu "Lazur" (albo podobnego, z zieloną/niebieską pleśnią) może stanowić samodzielne danie.

Nasz pyszny obiadek :)

Dzisiejsze pomysły są smaczne, tanie i szybkie, więc takie, jak lubię najbardziej. Z podanych w przepisie składników przygotujemy obiad dla czterech osób lub dla dwóch na dwa dni. Czasami trzeba ugotować obiad od razu na dwa dni z rzędu, a nie wszystkie potrawy smakują równie dobrze następnego dnia. To jest na taką okazję doskonałe. Smacznego :)

wtorek, 23 października 2012

Jabłuszka zamknięte w słoikach

Musiałam zrobić coś z jabłkami, które dostałam. Było ich całkiem sporo i nie sposób byłoby wszystkich zjeść. Część wykorzystałam do tarty, ale sporo jeszcze zostało. Postanowiłam je uprażyć i zapasteryzować. Oto mój przepis...


Prażone jabłuszka




Potrzebujemy:
  • 6 sporych jabłek
  • 0,5 szklanki cukru (lub trochę więcej, jeśli jabłka są bardzo kwaśne)
  • 1 łyżeczka cynamonu
Jabłka myjemy i obieramy. Następnie pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy w dość drobną kostkę. Tak przygotowane umieszczamy w garnku, w którym będziemy je prażyć i zasypujemy cukrem z cynamonem. Odstawiamy na jakiś czas (można je tak zostawić na noc). Kiedy jabłka puszczą sok stawiamy je na małym ogniu i czekamy.



Jabłka będą zmieniać konsystencję. Gdy zmienią się w mus z pojedynczymi większymi cząstkami, są gotowe by umieścić je w słoikach. Nakładamy gorący mus do wygotowanych, wciąż ciepłych słoików i szczelnie zakręcamy. Następnie pasteryzujemy ok. 20 min.



Z podanej ilości wyszły mi cztery słoiczki po 200 g i jeden większy - ok. 300 g, a więc całkiem sporo. Ja już zgromadziłam w swojej spiżarni powidła śliwkowe w trzech smakach (na które przepis znajdziecie tutaj), prażone jabłuszka i dżem wiśniowy, który dostałam w prezencie. Całkiem nieźle :)

Teraz uciekam do kuchni, bo obiadek, a właściwie obiadokolacja sama się nie zrobi. Miłego wieczoru ;)

niedziela, 21 października 2012

Weekendowe słodkości

Zdecydowanie jestem łasuchem, a z resztą P. też. Dlatego kiedy tylko mogę, piekę. Lubię to robić, lubię też próbować nowych rzeczy i wymyślać nowe przepisy. Kiedy wczoraj zostałam obdarowana pięknymi jabłuszkami musiałam zrobić z nich jakiś deser. Zdecydowałam się na...


Tartę z budyniem i jabłkami




Do przygotowania kruchego ciasta potrzebujemy:
  • 2 szklanki mąki
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 3/4 kostki prawdziwego masła
  • 1 jajko
  • 2 łyżki gęstej śmietany
  • szczyptę soli

Dodatkowo:
  • porcję domowego budyniu (przepis tutaj)
  • 2 spore jabłka
  • ewentualnie: galaretkę cytrynową lub 3 łyżki cukru
Najpierw mieszamy mąkę, cukier i sól, a następnie wgniatamy w to zimne masło. Kiedy całość zacznie przypominać konsystencją mokry piasek, dokładamy jajko i śmietanę. Całość zagniatamy, aż uzyskamy jednolite, gładkie ciasto. Robimy z niego kulę i wkładamy na ok. 0,5 godz. do lodówki. Po upływie tego czasu rozwałkowujemy ciasto dość cienko lub po prostu równomiernie wylepiamy nim formę do tarty. Podpiekamy je ok. 7-8 min. w 180 stopniach Celsjusza.

Jabłka myjemy, obieramy, pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy. Najpierw w ósemki, a później w dość cienkie plasterki. Na podpieczony spód wykładamy budyń, a na wierzch układamy jabłka. Całość pieczemy jeszcze 30 min.

Po ostygnięciu wierzch możemy posmarować lub zalać cienką warstwą galaretki. Można także przygotować ozdoby z karmelu. Kiedy cukier rozpuścimy na patelni, wylewamy jej zawartość na papier do pieczenia tworząc dowolny wzór. Gdy karmel zastygnie delikatnie przekładamy go na ciasto. Efekt? Sami zobaczcie.

Wygląda i smakuje naprawdę super :)

Pizza hawajska

To już prawie nasza tradycja: niedzielny obiad = pizza :) Dziś proponuję hawajską. To jedna z moich ulubionych kompozycji. Bardzo lubię ananasa w daniach niesłodkich. W połączeniu z kurczakiem, sosem, warzywami czy właśnie pizzą.


Pizza hawajska


Pyszna, chrupiąca, prosto z piekarnika


Pizza hawajska to zazwyczaj szynka i ananas. Ja proponuję wzbogacić ją o duszone pieczarki z cebulką. Przepis na moje sprawdzone ciasto do pizzy oraz prosty i szybki sos pomidorowy znajdziecie tutaj. Dzisiaj przygotowałam 1,5 porcji ciasta i zrobiłam dwie okrągłe pizze. Zawsze robiłam prostokątną, ale teraz chyba zacznę robić okrągłą. Taka jednak bardziej do mnie przemawia. Ciasto wałkujemy (lub rozciągamy) na grubość ok. 5 mm i smarujemy dość grubo sosem. Posypujemy żółtym serem, układamy pieczarki z cebulką, szynkę i ananasa. Całość pieczemy na papierze do pieczenia 20-25 min w 180 stopniach Celsjusza.

A tu jeszcze przed wstawieniem do piekarnika


Zachęcam do pieczenia domowej pizzy. To nic trudnego, a i napracować nie trzeba się za dużo. Za to zapach i smak takiej pizzy... Mmmm :) Polecam.

sobota, 20 października 2012

Rybka po grecku

Oj tak, ryba po grecku to jedno z tych dań, które bardzo lubię i chętnie jadam nie tylko w Wigilię. Dlatego chętnie zrobiłam ją mojemu P., który również jest jej fanem. No to do dzieła.


Ryba po grecku


Należy przygotować:

  • 0,5 kg filetów z ryby (u mnie była to mrożona tilapia i sprawdziła się super)
  • 2 duże marchewki
  • 1 pietruszkę
  • 1 małego selera (lub pół dużego)
  • 2 cebule
  • 200 g koncentratu pomidorowego
  • przyprawy: sól, pieprz, słodka mielona papryka, majeranek, 4 ziarna ziela angielskiego, 2 liście laurowe
  • płaska łyżeczka cukru
  • mleko i mąka do obtoczenia ryby (ewentualnie jajko)
  • olej do smażenia
Marchewkę, pietruszkę i seler ścieramy na tarce na grubych oczkach. Cebulkę kroimy w drobną kostkę. Wszystko przekładamy do garnka i podlewamy wodą. Najpierw ok. 0,5 szklanki, ale później będziemy jeszcze dolewać. Dusimy całość ok. 10 min. Następnie dodajemy koncentrat, znów ok. 0,5 szklanki wody oraz cukier i wszystkie przyprawy. Teraz musimy poczekać aż warzywa miękną. Garnek dobrze jest przykryć, ponieważ zajmuje to sporo czasu, a tak trochę go skrócimy. Od czasu do czasu należy całość zamieszać i sprawdzić, czy zawartość garnka nie robi się zbyt wysuszona. Można wtedy dolać trochę wody dla lepszej konsystencji.

W czasie gdy warzywa się duszą przygotowujemy rybę. Filety kroimy na mniejsze kawałki, solimy i odstawiamy na kilka minut. Następnie obtaczamy je w mleku (lub mleku z jajkiem) i mące. Można to zrobić dwukrotnie, wtedy rybka będzie miała grubszą "skórkę", ale raz również wystarczy. Tak przygotowane filety smażymy z obu stron na złoto-brązowo i układamy np. w naczyniu żaroodpornym.

Usmażone filety


Kiedy warzywa zmiękną, gorące układamy na filetach. Tak przygotowane danie odstawiamy na jakiś czas. Ryba po grecku najlepiej smakuje następnego dnia. Można ją jeść zarówno na zimno, jak i na ciepło, z chlebem, lub samą. Jest doskonała na obiad czy przekąskę, a nawet na śniadanie. Tak, tak, ja swoją rybkę zrobiłam wczoraj, a dziś zjedliśmy część na śniadanie. Myślę, że resztę spałaszujemy na obiad. Może i przygotowanie tego dania wymaga nieco więcej pracy, niż codziennego obiadu, ale warto. Sami zobaczcie...

Czy nie wygląda smakowicie? ;)

czwartek, 18 października 2012

Pomidorowe kokardki

No, niekoniecznie kokardki, ale bardzo lubię makaron o takim kształcie. Dziś na obiad proponuję danie, które robię już od dawna, a to dlatego, że jest proste i szybkie i jakie smaczne.


Makaron z sosem pomidorowo-śmietanowym




Do jego przygotowania będziemy potrzebować:

  • 2 piersi z kurczaka
  • 2 spore pomidory
  • 1 cebulę
  • 200 g koncentratu pomidorowego
  • 500 ml płynnej śmietanki 18%
  • 1 płaska łyżeczka cukru
  • przyprawy: sól, pieprz, po 1 łyżeczce bazylii i oregano, 0,5 łyżeczki granulowanego czosnku
  • drobno posiekaną garść natki pietruszki (opcjonalnie)
  • olej do smażenia
  • mąkę do zagęszczenia sosu (niekoniecznie)
  • 500 g makaronu



Cebulkę kroimy w drobną kostkę i szklimy na odrobinie oleju. Dodajemy do niej pokrojonego również w kostkę kurczaka i chwilę obsmażamy, ale tylko tyle, żeby zrobił się z wierzchu biały. W tym czasie musimy sparzyć, obrać ze skórki i drobno pokroić pomidory. Kiedy kurczak zbieleje, dodajemy pomidory i koncentrat pomidorowy, a następnie śmietankę oraz trochę wody, tyle żeby zakryła wszystkie składniki. Dodajemy cukier oraz przyprawy, a także posiekaną natkę (o czym ja dzisiaj zapomniałam i posypałam nią już gotowe danie).

Natka nie jest koniecznym dodatkiem. Prawdę mówiąc dostałam piękny i duży pęczek od miłej Pani z warzywniaka i teraz wszystko jemy z natką ;) ale nie ma co żałować, jest zdrowa i potrafi fajnie wzbogacić smak potrawy. Dzisiejszy makaron robię czasami tylko z solą, pieprzem i odrobiną cukru. To już zależy od mojego nastroju, ale prawdę mówiąc, to taki bez ziół jest chyba moim faworytem.

Gdy dodamy wszystkie przyprawy, dusimy całość aż kurczak będzie mięciuteńki. Teraz możemy zagęścić sos mąką lub go odrobinę odparować. Sos podajemy z ugotowanym al dente makaronem, całość można ewentualnie posypać tartym parmezanem.

Smacznego :)

poniedziałek, 15 października 2012

Zalewajka

Ten smak pamiętam z dzieciństwa. Kwaśna, czosnkowa zupa z kiełbasą i ziemniakami. Mogłam jeść ją cały czas. Dziś postanowiłam ugotować ją sama. Trochę się bałam, ponieważ nie miałam żadnego przepisu. Według mnie najlepszą zalewajkę robi oczywiście moja babcia, więc starałam się odtworzyć jej smak i muszę przyznać, że wyszło mi to naprawdę nieźle.


Babcina zalewajka, ale po mojemu


Potrzebujemy:
  • 1 kg ziemniaków
  • 1 sporą cebulę
  • 4 ząbki czosnku
  • 20 dag wędzonego boczku
  • 1 pętko mocno przyprawionej kiełbasy
  • 0,5 l zakwasu
  • 200 ml kwaśnej śmietany 18%
  • przyprawy: sól, 3 listki laurowe, 3 ziarna ziela angielskiego, ok. 8 ziarenek pieprzu, majeranek
Ziemniaki myjemy, obieramy i kroimy w kostkę. Kiełbasę również kroimy np. w półplasterki. Ziemniaki wraz z kiełbasą umieszczamy w sporym garnku i zalewamy wodą, ale tylko tyle, by wszystko przykryła, nie więcej. Gotujemy, aż ziemniaki zaczną mięknąć. W tym czasie dość mocno podsmażamy pokrojony w drobną kostkę boczek. Dodajemy go do wywaru. Czosnek siekamy, lub przeciskamy przez praskę i również dodajemy do garnka. Cebulkę kroimy w drobną kostkę i smażymy, aż się zrumieni. Ją również wrzucamy do garnka. Teraz możemy dodać do wywaru wszystkie przyprawy oraz zakwas. Gotujemy wszystko razem do momentu, kiedy ziemniaki będą zupełnie miękkie. Wtedy dodajemy do zupy śmietanę. Najpierw w szklance mieszamy dwie łyżki śmietany z wywarem i wlewamy do garnka, a następnie dodajemy resztę. Zalewajka gotowa.

Moja pierwsza zalewajka


Wszyscy, którzy dzisiaj próbowali mojej zupki zgodnie stwierdzili, że wyszła naprawdę dobra i dlatego jestem bardzo dumna. To dla mnie prawdziwy klasyk i trochę bałam się z nim zmierzyć, a nie było czego. Na pewno będę ją robić częściej. Zwłaszcza, że robi się coraz chłodniej, a nic nie rozgrzewa tak, jak domowa zupa. Smacznego :)

PS. Chętnie poznam Wasze przepisy na zalewajkę.

niedziela, 14 października 2012

Ciasto miodowe, podwójnie kremowe

Pisałam o tym cieście już wczoraj i wiecie co? Połowy już nie ma. Jest pyszne i po prostu nie można się od niego oderwać.

Prawda, że piękne?


Ciasto miodowe to jedno z tych, które przygotowuję według własnego przepisu. Wszystkie te, które znalazłam w książkach i w internecie niezmiennie posiadały jeden duży minus. Ciasto, po upieczeniu, musi odstać nawet 2-3 dni, by zmiękną. Postanowiłam więc zrobić swoją jego wersję. Udało się :) Ciasto nie straciło swojego wyjątkowego smaku, pamiętam go jeszcze z dzieciństwa, a mimo tego nadaje się niemal od razu do jedzenia. Oto mój tajny przepis na:


Ciasto miodowe, podwójnie kremowe, czyli... miodowa krówka :)


Do przygotowania ciasta będziemy potrzebować:
  • 2 jajka
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 1 małe opakowanie cukru waniliowego
  • 1 płaska łyżeczka sody
  • 2 łyżki mleka
  • ok. 150 g miodu
  • 4 szklanki mąki
  • 200-250 g roztopionego masła
Do ponczu, którym nasączymy ciasto:
  • ok. 1,5 szklanki mocnej herbaty
  • cukier lub miód
  • sok z cytryny
  • mocny alkohol, np. wódka lub likier (u mnie 38% likier triple sec curacao)
Do kremu budyniowego:
  • 0,5 l mleka
  • 200 g masła
  • 1/3 szklanki cukru
  • 1 małe opakowanie cukru waniliowego
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki pszennej
Do kremu krówkowego:
  • 1 mała puszka masy krówkowej
  • 0,5 kostki masła
  • 1 łyżka cukru
  • 0,5 l śmietanki kremówki
  • śmietanfix (niekoniecznie)
  • 1 jajko
  • 1 łyżka tego samego alkoholu co do ponczu
  • 3 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w 1/4 szklanki mleka
Dodatkowo:
  • powidła śliwkowe (ja użyłam mojej roboty powideł z dodatkiem kakao)
  • czekolada mleczna lub deserowa (jeden rządek starty na tarce na grubych oczkach)

W dużej misce ucieramy jajka z cukrem i cukrem waniliowym, następnie dodajemy miód. Do tej mieszanki wlewamy ostudzone masło i mleko (najlepiej jeśli ma temperaturę pokojową). Dokładnie mieszamy. Teraz dodajemy sodkę oraz mąkę. Najlepiej robić to stopniowo, dokładnie mieszając drewnianą łyżką, a po dodaniu 3 szklanek, zagniatając je ręcznie. Ciasto powinno ładnie odchodzić od ścianek miski i rąk.




Następnie ciasto rozwałkowujemy na niecały centymetr i pieczemy 15 min. w 180 stopniach Celsjusza. Ja piekę je na takiej dużej blaszce, dołączanej zwykle do piekarnika. Można je upiec również na dwóch małych, ale tak jest szybciej :)



Ciasto ma bardzo specyficzny kolor, zapach i aromat i jest po prostu pyszne. Polecam je do wszystkich przekładańców, tortów oraz wszelkich ciast wycinanych i obkładanych lukrem plastycznym. Doskonale się do tego nadaje.

Teraz przygotowujemy poncz. Zaparzamy mocną herbatę, wyciskamy sok z połowy cytryny, łączymy i dość mocno słodzimy. Dodajemy alkohol. Tak przygotowanym naparem mocno nasączamy połowę ciasta. Najlepiej robić to na czymś, na czym będziemy je przechowywać. Później może być ciężko je przenieść.

Krem budyniowy przygotowuje się naprawdę łatwo. W połowie szklanki mleka rozpuszczamy obie mąki. Resztę mleka podgrzewamy razem z cukrem i cukrem waniliowym. Kiedy zacznie się gotować, wlewamy mleko z mąką, cały czas mieszając. Gdy masa się zagotuje i zgęstnieje, zestawiamy z ognia. Od razu, do jeszcze mocno ciepłego budyniu, dodajemy pokrojone na małe kawałki masło i energicznie mieszamy, aż się rozpuści, a całość stanie się gładka i jednolita. Odstawiamy do ostygnięcia. (W taki sam sposób przygotowuję domowy budyń, tylko już bez masła ;) Zmniejszam też do 2 łyżek ilość mąki ziemniaczanej. Taki budyń w niczym nie ustępuje temu z papierka, a przynajmniej wiemy, co jemy. Możemy też dodać do niego esencji waniliowej lub ziarenka z jednej laski wanilii, a wtedy budyń nabiera cudownego aromatu. Ja już nigdy nie kupię gotowca.)

Nasączona połówkę ciasta smarujemy cienko, ale dokładnie powidłami, a na to wykładamy lekko przestudzony budyń. Zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.

Krem krówkowy też nie jest trudny, chociaż można łatwo go popsuć, ale i na to jest rada. Jajko ucieramy z cukrem. Bardzo miękkie masło również ucieramy, a następnie dodajemy do niego jajko z cukrem. Jeśli  masło nie było dość miękkie, mogą porobić się grudki. Wtedy całość wstawiamy do kąpieli wodnej i mieszamy do momentu, kiedy stanie się jednolita. Do tak przygotowanej mieszanki dodajemy masę krówkową i dokładnie mieszamy. Kremówkę ubijamy (ze śmietanfixem lub bez, zależy jak bardzo ufamy naszej śmietanie) i delikatnie łączymy z kremem krówkowym, a następnie z rozpuszczoną żelatyną. Odstawiamy na trochę do lodówki. Do momentu, gdy krem da się nakładać na ciasto, ale już nie będzie spływać.

Moja masa krówkowa miała cukrowe kryształki, dlatego w kremie zostały grudki. Jeśli chcemy się tego pozbyć, przecieramy krem przez metalowe sitko (zanim dodamy do niego ubitą śmietankę). Wtedy powinien być gładki, a chyba taki jest lepszy.

Drugą połówkę ciasta układamy na kremie budyniowym i również nasączamy. Na to wykładamy krem krówkowy. Całość posypujemy wiórkami czekoladowymi. Gotowe, ale zanim będziemy się rozkoszować smakiem tego ciasta, musimy wstawić je do lodówki na co najmniej 2-3 godz. Po tym czasie ciasto będzie się dało ładnie kroić i żaden krem nie będzie wypływał.

Pycha :)


Ciacho jest słodkie, ale wszystko idealnie do siebie pasuje. Nam bardzo smakuje i na pewno powtórzę je jeszcze nie raz. Wszystkim Łasuchom życzę miłego wieczora :)

Zapiekanka ziemniaczana

To kolejne danie, na które nachodzi mnie ochota jesienią. Kiedy robi się chłodno wolę bardziej treściwe i sycące potrawy, a przy tym wypełniające dom pięknymi zapachami. Taka jest zapiekanka ziemniaczana, którą zrobiłam wczoraj na obiad. Wyszło jej tyle, że nie wiem, czy dziś ją dokończymy. Jest to wiec nie tylko smaczne, ale i niedrogie danie. Naprawdę polecam.


Zapiekanka ziemniaczana z boczkiem i kiełbasą


Potrzebujemy:
  • 1,5 kg ziemniaków
  • 30 dag boczku parzonego
  • 1 laskę dobrze przyprawionej, np. czosnkowej kiełbasy
  • 2 cebule
  • 4 ząbki czosnku (lub mniej, jeśli za nim nie przepadacie)
  • ok. 500 ml płynnej śmietany 18%
  • 2 łyżki masła
  • mąkę
  • 4 trójkąciki śmietankowego serka topionego
  • przyprawy: sól, biały pieprz, mieloną słodką paprykę, kminek, rozmaryn, czosnek granulowany
  • ok. pół pęczka natki pietruszki
Ziemniaki szorujemy szczoteczką, ale nie obieramy. Następnie kroimy w plastry grubości ok. 1 cm i podgotowujemy 10 min. W tym czasie plastry boczku kroimy na pół i podsmażamy. Na wytopionym z boczku tłuszczu smażymy cebulkę. Czosnek siekamy drobno i dodajemy do cebulki. Kiedy miękkie, zdejmujemy z ognia. Kiełbasę kroimy w plastry. Jeśli jest podsuszana, to już jej nie smażymy, jeśli nie, przesmażamy ją na patelni. Naczynie żaroodporne natłuszczamy i wykładamy pierwszą warstwę ziemniaków. Na to układamy cebulkę z czosnkiem, kiełbasę i boczek. Czynność powtarzamy. Na drugiej warstwie boczku układamy jeszcze raz ziemniaki - to powinna być nasza ostatnia warstwa. Teraz przygotowujemy sos. Można powiedzieć, że jest to rodzaj sosu beszamelowego. Robi się go bardzo podobnie. W rondelku rozpuszczamy masło i dodajemy ok. 2 łyżki mąki. Następnie powoli dolewamy śmietankę. Najpierw część. Dokładnie mieszamy i wtedy możemy dolać resztę. Do tej mieszanki wrzucamy serki i dodajemy przyprawy. Jeśli sos jest za rzadki można jeszcze dosypać mąki, ale za gęsty tez być nie może. Musi bowiem ładnie oblać wszystkie warstwy zapiekanki. Do sosu dodajemy jeszcze natkę pietruszki. Można to zrobić na dwa sposoby. Siekamy ją drobno i wrzucamy do sosu lub sos przelewamy do blendera i miksujemy wszystko razem. Ja miksuję całość w blenderze. W ten sposób pozbywamy się wszelkich ewentualnych grudek, a sos robi się naprawdę gładki i kremowy. Tak przygotowanym sosem zalewamy zapiekankę. Całość obficie posypujemy tartym żółtym serem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni Celsjusza.

Zapiekanka czekająca na wstawienie do piekarnika


Pieczemy pół godziny. Po tym czasie zwiększamy temperaturę do 220 stopni i podpiekamy jeszcze 5-10 min. albo aż ser się ładnie przyrumieni.

A tu już upieczona. Tuż po wyjęciu z piecyka


Do takiej zapiekanki można dodać również podsmażone pieczarki. Będą świetnie pasować. Jest to też świetny pomysł, jeśli macie w lodówce wędlinę, którą należałoby już zjeść, bo inaczej trzeba będzie wyrzucić. Sos można również modyfikować na wiele sposobów lub zalać całość śmietaną z jajkiem. Jest to bardzo uniwersalne danie i dlatego gorąco je wszystkim polecam. Smacznego :)

sobota, 13 października 2012

Sałatka dla miłośników pora

Cały dzień spędziłam dzisiaj w kuchni i szczerze mówiąc jestem już zmęczona i marzę tylko o położeniu się do łóżka z kubkiem gorącej czekolady. Mmmmm... :) Ale to za chwilę. Najpierw obiecany przepis na...


Sałatkę z pora


Moja sałatka


Potrzebujemy do niej:
  • 1 duży lub 1,5 mniejszego pora
  • 1 puszkę kukurydzy
  • 1 puszkę czerwonej fasoli
  • 2 nieduże jabłka
  • ok. 200 ml majonezu (może być pół na pół z jogurtem naturalnym)
  • sól, pieprz

Białą część pora i kawałek zielonej kroimy cienko w piórka, a jabłko w drobną kostkę. Łączymy wszystkie składniki i doprawiamy do smaku. Sałatka jest bardzo prosta, ale też bardzo smaczna. Można ją urozmaicić o ugotowane na twardo jajko, ugotowane ziemniaki czy paprykę konserwową. Robiłam już kilka wersji i zawsze nam smakuje, dlatego szczerze ją polecam.

Dziś, jako że mamy nareszcie weekend, postanowiłam upiec ciasto. Już dawno nic nie piekłam, a mój P. domagał się ciasta z kremem. Dostał więc dzisiaj podwójnego „kremowca". Przepis na nasz dzisiejszy obiad oraz ciacho już jutro. Warto było spędzić dzień w kuchni, jeśli potem czeka Cię prawdziwa uczta :)

piątek, 12 października 2012

Rozgrzewający gulasz

W jesienny zimny wieczór, zupełnie taki jak dziś, dobrze zjeść coś ciepłego i rozgrzewającego. Świetnie sprawdzi się w tej roli mój gulasz. Jest sycący i bardzo aromatyczny. Zapraszam więc na...


Gulasz na sposób węgierski


W tle sałatka, na którą przepis już jutro


Do jego zrobienia potrzebujemy:
  • 2 piersi z kurczaka
  • 1 duża papryka
  • 2 pomidory
  • 1 spora cebula
  • 1 puszka kukurydzy
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • przyprawy: sól, pieprz (sporo - ma być pikantne), mielona słodka papryka, czosnek granulowany, nasiona kolendry (utłuczone w moździerzu), majeranek, 2 liście laurowe
  • mąka do zagęszczenia sosu
  • olej do smażenia
  • 3 woreczki kaszy gryczanej

Cebulkę kroimy w kostkę i podsmażamy. Dodajemy do niej pokrojonego w sporą kostkę kurczaka i również podsmażamy, ale tylko chwilę, do momentu, gdy zrobi się z wierzchu biały. Wtedy dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę. Pomidory nacinamy, parzymy wrzątkiem i kroimy także kroimy w kostkę. Wiele osób usuwa ich pestki, ale ja tego nie robię. Uważam, że jest to marnotrawstwo. Poza tym w gulaszu pestki zupełnie nie przeszkadzają. Tak przygotowane pomidory oraz koncentrat pomidorowy dodajemy do kurczaka z cebulą i papryką. Dolewamy wody. Nie za dużo. Tylko tyle, żeby wszystko przykryła. Dodajemy kukurydzę oraz przyprawy i dusimy, aż papryka zmięknie. W między czasie gotujemy kaszę gryczaną. Z sosu wyjmujemy listki laurowe i polewamy nim kaszę, chociaż równie dobrze można zjeść go z grubym makaronem, kopytkami czy po prostu z chlebkiem. Mnie smakuje zawsze, nawet bez żadnego dodatku. Miseczka gulaszu, ciepły koc i zimno mi nie straszne, a jestem okropnym zmarzluchem.

P. - Kiedy obiad?
Ja - No już, już... Tylko zdjęcie zrobię ;)


Dzisiejszy przepis to mój sprawdzony sposób na gulasz. Kurczak jest mięciuteńki, a sos niezwykle aromatyczny. Poza tym zawsze wszystkim smakuje. Jeśli jednak macie inne wypróbowane przepisy na to danie, chętnie je przetestuję, a tymczasem życzę wszystkim miłego weekendu :)

czwartek, 11 października 2012

Naleśniki z prażonymi jabłkami i sosem cynamonowym

Kiedy mam ochotę na słodki obiad, robię naleśniki. Dzisiejsze przywodzą mi na myśl szarlotkę i zdecydowanie jest to propozycja dla takich łasuchów jak ja i P. :)

Przepis na ciasto naleśnikowe znajdziecie tutaj -> naleśniki


Naleśniki z jabłkami i sosem cynamonowym


Do nadzienia będziemy potrzebować:
  • 2 duże, twarde i soczyste jabłka
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki miodu
  • 0,5 łyżeczki cynamony
  • 4 łyżki płynnej śmietanki 18%
  • garść posiekanych orzechów włoskich + kilka połówek
Do sosu:
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka miodu
  • 0,5 łyżeczki cynamony
  • 1 łyżka płynnej śmietanki 18%

Prawie wszystkie składniki nadzienia 


Jabłka myjemy i obieramy. Kroimy je w ósemki, a następnie w ok. 0,5 cm plasterki. W garnku topimy masło i wrzucamy do niego jabłka. W tym czasie na suchej patelni prażymy pokrojone orzechy. Do jabłek dodajemy miód, cynamon i orzechy. Gdy z jabłek zrobi się dość gęsty mus z pojedynczymi większymi kawałkami wlewamy stopniowo, po łyżce śmietankę. Gotowe. Nadzienie odstawiamy i smażymy naleśniki. Teraz pozostał nam już tylko sos. W małym rondelku topimy masło, dodajemy miód i cynamon. Dokładnie łączymy. Dokładamy połówki orzechów włoskich.

Gotowy sos cynamonowy z orzechami włoskimi


Naleśniki smarujemy musem jabłkowym i składamy w koperty. Układamy na talerzu i polewamy gorącym sosem cynamonowym. Od razu podajemy. Smacznego.

Mmmm... gotowe


PS. Uwaga, uzależniają ;)

wtorek, 9 października 2012

Szybki obiad? Risotto

Risotto tak naprawdę nie jest trudne. Trzeba tylko przestrzegać zasad jego przygotowywania. Ostatnio polubiłam risotta, bo są szybkie i na dodatek niedrogie. Dziś przepis na danie z jedynie dwoma dodatkami (oprócz podstawowych składników risotta), które nadają mu cały smak. Nie trzeba nawet przypraw. Samo w sobie jest bowiem wystarczająco aromatyczne.


Risotto z boczkiem i porem


Potrzebujemy:
  • 200 g słonego boczku (u mnie parzony)
  • 1 niewielkiego pora
  • 1 średnią cebulę
  • 1,5 filiżanki ryżu
  • 2 łyżki masła
  • 250 ml płynnej śmietanki (u mnie wersja odchudzona - 18%)
  • ok. 650 ml bulionu (może być z kostki rosołowej)
Boczek kroimy na niewielkie paseczki i przyrumieniamy w garnku. Dodajemy cebulkę i również dość mocno przesmażamy. Następnie do garnka wsypujemy ryż. Wszystko smażymy razem kilka minut i dopiero wtedy zaczynamy dolewać bulion. Ja robię to po ok. 100 ml na raz (bulion trzymam w naczyniu z podziałką i dzięki temu wiem, ile go dodaję, ale można to robić na oko). Trzeba uważać by risotto nie zaczęło przywierać, ponieważ łatwo może się przypalić. Stopniowo dodajemy bulion, a w międzyczasie możemy pokroić pora. Jego najbardziej zielone części usuwamy, a całość kroimy w cienkie krążki (lub, gdy jest grubszy, wzdłuż i wtedy w piórka).



Kiedy dodamy cały bulion, ryż powinien być jeszcze twardawy. Możemy wtedy dolać śmietankę, a gdy i ona zostanie wchłonięta przez ryż - masło. Wtedy również dodajemy pora. Całość krótko dusimy i gotowe. Prawda, że łatwe? ;)

Tak risotto prezentowało się na talerzu

poniedziałek, 8 października 2012

Cukinia nieco bardziej wykwintna, czyli sposób na niedzielny obiad

Lubię tę porę roku, kiedy na straganach jest pełno świeżych warzyw i nie trzeba posiłkować się mrożonkami. Daje to naprawdę nieograniczone możliwości, jeśli chodzi o przygotowywanie posiłków. Jedną z moich faworytek jest w tej kwestii cukinia, ponieważ można ją przyrządzać na wiele różnych sposobów. Dziś przedstawiam mój pomysł na cukinię faszerowaną. Idealne danie na niedzielny, leniwy obiad.


Cukinia faszerowana mięsem mielonym i warzywami


Będziemy potrzebować:
  • farsz mięsno pieczarkowy (link do przepisu)
  • 1 dużą i najlepiej dość szeroką cukinię
  • 1 sporą, czerwoną paprykę
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • przyprawy: sól, pieprz, mielona słodka papryka, zioła prowansalskie, czosnek granulowany
  • olej do smażenia

Cukinię myjemy, a następnie odcinamy jej końcówki (nie za grube) i całą przekrawamy wzdłuż. Środek warzywa musimy teraz wydrążyć pozostawiając nieprzedziurawione ścianki grubości ok. 6-7 mm.

Połówki wydrążonej cukinii

Przygotowane składniki nadzienia


Wydrążony miąższ cukinii kroimy w niewielką kostkę (jeśli cukinia nie należy do najmłodszych to pestki usuwamy), to samo robimy z papryką. W garnku krótko podsmażamy paprykę, następnie dodajemy cukinię, a po chwili farsz mięsno pieczarkowy. Łączymy dokładnie. Doprawiamy do smaku przyprawami: solą, pieprzem, mieloną słodką papryką, ziołami prowansalskimi oraz czosnkiem. Teraz dodajemy koncentrat pomidorowy i całość mieszamy. Zostawiamy na ogniu jeszcze chwilę, w razie potrzeby redukujemy sos, by nie był zbyt rzadki. Tak przygotowane nadzienie nakładamy do łódeczek z cukinii.

Cukinia gotowa do włożenia do piekarnika


Obie połówki warzywa umieszczamy w natłuszczonym naczyniu żaroodpornym i zapiekamy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza przez ok. 25-30 min. Po tym czasie cukinia powinna być już miękka, ale wciąż będzie trzymać kształt. Jeśli będziemy zapiekać ją zbyt długo, z naszych łódeczek może już nic nie zostać. Po wyjęciu z piekarnika od razu podajemy. 

Zaraz po wyjęciu z piekarnika


Tak przyrządzona cukinia smakowała nawet mojemu P., który z początku nie chciał się dać namówić na to warzywo i twierdził, że go nie lubi. Jednak udało mi się go przekonać i teraz chyba już nie będzie protestował. Smacznego :)

niedziela, 7 października 2012

Krokiety z mięsem mielonym i pieczarkami

Kto z nas nie lubi naleśników? Ja przynajmniej nie znam takiej osoby. Sama też bardzo je lubię i to pod wieloma postaciami. W weekendy mam nieco więcej czasu na pichcenie, więc wczoraj na obiad jedliśmy domowe...


Krokiety


Na ciasto naleśnikowe potrzebujemy:
  • 0,5 litra mleka
  • 1 szklankę wody
  • 1 jajko
  • mąkę (trudno mi podać jej dokładną ilość, ale w przepisie znajdziecie nieco bardziej precyzyjne instrukcje)
  • szczyptę soli
  • 0,5 łyżeczki cukru
  • ok. 2 łyżek oleju

Mleko, wodę, olej i jajko wraz z cukrem i solą dokładnie łączymy. Ja robię to blenderem, w którym najpierw umieszczam wymienione składniki, a później, ciągle mieszając, stopniowo dodaję mąkę. Ciasto musi być dość rzadkie, żeby dało się je rozlać na patelni i smażyć dość cienkie naleśniki. Nie może być jednak za rzadkie, ponieważ wtedy mogą się nam rozpadać podczas przewracania. Trzeba to wypróbować samemu. Naleśniki smażymy na patelni już bez dodatku tłuszczu. Myślę, że dodanie odrobiny oleju do ciasta jest lepszym pomysłem, niż lanie go na patelnię. Naleśniki do krokietów nie powinny być zbyt mocno przyrumienione na brzegach, ponieważ mogą się wtedy łamać przy zwijaniu.

Ostatni naleśnik już na patelni


Farsz do krokietów:
  • 500 g pieczarek
  • 500 g mielonego mięsa (u mnie było to mięso z kurczaka)
  • 1 średniej wielkości cebula
  • 1 jajko
  • ok. 3 łyżek bułki tartej (jej ilość zależy od tego, ile soku puszczą pieczarki)
  • przyprawy: sól, pieprz, mielona słodka papryka, zioła prowansalskie

Dodatkowo:
  • 1 jajko roztrzepane z ok. 1/4 szklanki mleka
  • bułka tarta
  • olej do smażenia

Cebulę i pieczarki kroimy w dość drobną kostkę. Następnie podsmażamy cebulkę na niewielkiej ilości oleju, a gdy się zeszkli dodajemy pieczarki. Kiedy pieczarki zaczną brązowieć i puszczać sok, dodajemy mięso mielone oraz przyprawy. Smażymy do chwili, kiedy mięso nie będzie surowe. Całość odstawiamy, by trochę przestygła. Wtedy dodajemy jajko oraz bułkę tartą. Farsz musi być gęsty i w miarę suchy, bez pływającej wody.

Gotowy farsz


Nadzienie układamy na środku każdego naleśnika, po ok. łyżce stołowej - czubatej, brzegi zawijamy do środka i rolujemy. Jajko z mlekiem umieszczamy na jednym talerzyku, a na drugim bułkę tartą. Zawinięte krokiety maczamy ze wszystkich stron w jajku, a następnie dokładnie obtaczamy w bułce tartej. Następnie znów maczamy w jajku i jeszcze raz obtaczamy w bułce tartej. Dzięki temu po usmażeniu uzyskamy chrupiącą skorupkę.



Tak przygotowane krokiety smażymy na najmniejszym ogniu z każdej strony na złotobrązowy kolor. Smaczne są zarówno same, jak i w towarzystwie surówki, np. z marchwi i jabłka startych na tarce. 

Partia krokietów gotowa do zamrożenia


Wczoraj krokietów wyszło tyle, że obydwoje bez problemu się najedliśmy, a część zamroziłam i zostały na czarną godzinę. Mimo to nie wykorzystałam całego przygotowanego nadzienia. Połowa została odłożona na dzisiejszy obiadek. Jutro podam przepis na danie, do którego użyłam resztę przygotowanego farszu, więc serdecznie zapraszam na mojego bloga. Miłego wieczoru :)

Powidła śliwkowe w trzech odsłonach

Jesień to pora różnego rodzaju przetworów. W tym roku po raz pierwszy robiłam wczoraj własne i jestem zachwycona ilością możliwości. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym wszystko robiła tak, jak w przepisach. Jednak muszę przyznać, że czasami babcine metody sprawdzają się najlepiej. Powidła śliwkowe w moim wykonaniu opierają się co prawda na tradycyjnej recepturze, ale wykorzystałam tez kilka swoich pomysłów.


Powidła śliwkowe w trzech smakach


Do ich zrobienia będziemy potrzebować:
  • 3 kg śliwek
  • ok. 0,5 kg cukru
  • dużą paczkę lub dwie mniejsze cukru waniliowego (u mnie była to paczuszka XXL - 43 g)
  • 0,5 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżki naturalnego kakao
  • sok z 1 cytryny

I trochę cierpliwości ;) ponieważ jest to dość długotrwały proces. Robienie powideł można sobie rozłożyć na kilka dni, chyba że mamy do dyspozycji cały dzień, wtedy może się udać jednego. Znaczenie ma też rodzaj owoców i stopień ich dojrzałości. Jeśli śliwki są bardzo miękkie, pójdzie zdecydowanie szybciej.

Owoce starannie myjemy, przekrawamy na pół i usuwamy pestki. Jeśli możemy zrobić to dzień wcześniej, tym lepiej. Połówki śliwek umieszczamy w dość dużym garnku, w którym będziemy przygotowywać powidła, zasypujemy cukrem i odstawiamy. Ja odstawiłam je na całą noc do lodówki. Przez ten czas owoce puściły sok i następnego dnia nie musiałam podlewać ich wodą. Teraz możemy już przystąpić do właściwego przygotowywania powideł. Garnek z owocami wraz z sokiem, który puściły i cukrem stawiamy na niewielkim ogniu. Dodajemy cukier waniliowy, mieszamy i to właściwie tyle. Na razie nie musimy mieszać. Czekamy, aż całość zacznie się gotować.


Początkowe etapy przygotowywania powideł


Dopiero kiedy powstały syrop zacznie gęstnieć, a owoce będą się powoli rozpadać musimy bardziej uważać. Wtedy trzeba co jakiś czas mieszać, żeby owoce nie przywierały do dna, bo mogą się łatwo przypalić. Powidła są gotowe, gdy staną się gęste, a poszczególne owoce przestaną być odróżnialne.



Kolejne etapy smażenia, a na końcu już prawie gotowe powidła


Kiedy powidła osiągną konsystencję taką, jak na ostatnim zdjęciu, czas by je spróbować. Jeśli śliwki nie byłby zbyt kwaśne, dodajemy sok z jednej cytryny, aby powidła nie wyszły mdłe. Całość mieszamy i wyłączamy gaz. Teraz zabieramy się za przygotowanie słoików do przechowywania powideł. Z 3 kg śliwek wyszły mi cztery słoiczki. Trzy malutkie - 200 g (takie po koncentracie pomidorowym) i jeden większy - ok. 300 g. Słoiki wraz z nakrętkami należy wygotować. Ja swoje gotowałam przez ok. 15 min. W tym czasie musimy podgrzać powidła, które osiągną już wtedy pożądana gęstość. Ważne, by gorące powidła przełożyć do gorących słoików.

Ja zrobiłam powidła w trzech smakach. Do jednego większego i jednego mniejszego słoika nałożyłam wersję klasyczną. Pozostałe powidła podzieliłam na pół. Do jednej części dodałam 0,5 łyżeczki cynamonu, a do drugiej 2 łyżki kakao. Tak przygotowane słoiczki pasteryzujemy. Do garnka wkładamy np. papierowy ręcznik, ustawiamy na nim szczelnie zakręcone słoiki i nalewamy tyle wody, by sięgała prawie pod nakrętki. Gotujemy 15-20 min. Wyjmujemy słoiczki i stawiamy do góry dnem na ściereczce. Czekamy do ostygnięcia. Nakrętki powinny być wtedy wklęsłe. To znak, że słoiki się zamknęły, a nasze przetwory wytrzymają nawet lata. Chociaż jestem pewna, że znikną o wiele szybciej. My jeden słoiczek napoczęliśmy już dzisiaj do naleśników ;)



Powyżej możecie zobaczyć gotowe słoiczki z przetworami. Jeszcze tylko naklejka z datą przygotowania oraz smakiem i gotowe. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu na ich przygotowanie, bo są pyszne. Domowe przetwory sprawdzą się również doskonale jako oryginalny prezent.

PS. Powidła śliwkowe z kakao są chyba lepsze od nutelli. Smacznego :)

czwartek, 4 października 2012

Kurczak z sezamkami

Ten przepis wymyśliłam jakiś czas temu. Wiele razy jadłam kurczaka z sezamem, ale sam sezam nie jest najłatwiej dostępny. Szczególnie jeśli nie mieszka się w dużym mieście. Dlatego wymyśliłam coś, co pozwoliło mi uzyskać podobny efekt.


Oto przepis na mojego kurczaka z sezamkami ;)


Potrzebujemy:

  • 2 piersi z kurczaka
  • 200 g fasolki szparagowej (może być mrożona)
  • 2 małe opakowania sezamków
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżki ciemnego sosu sojowego
  • 4 łyżki słodkiego sosu chili (ja używam tao tao) lub papryczka chilli (wtedy dajemy 3 łyżki miodu)
  • 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
  • 0,5 łyżeczki imbiru
  • olej do smażenia
  • mąka do zagęszczenia sosu (niekoniecznie)
  • ryż, makaron ryżowy lub zwykły makaron, np. spaghetti

Kurczaka kroimy w sporą kostkę i krótko smażymy. Dodajemy miód, a po chwili sos chilli i sojowy. Dolewamy trochę wody, ale nie za dużo, żeby za bardzo nie rozrzedzić sosu. Do tak przygotowanego kurczaka dodajemy słodką paprykę i imbir, a następnie jak najdrobniej pokruszone sezamki (trochę najdrobniejszych ziaren zostawiamy). Chwilę dusimy. Kiedy sezamki rozpadną się już na pojedyncze ziarna, dodajemy fasolkę. Całość gotujemy jeszcze chwilę. Teraz, jeśli chcemy mieć więcej sosu, można dodać jeszcze szklankę wody, z rozmieszanymi dwoma łyżkami mąki. Wtedy trzeba jeszcze raz doprowadzić sos do wrzenia i gotowe. Podajemy z ryżem lub chińskim makaronem. (My dzisiaj jedliśmy ze zwykłym spaghetti i też nam smakowało.) Na koniec posypujemy pozostałymi sezamkami. O czym ja dzisiaj zapomniałam ;)

Kurczak z sezamkami i fasolką szparagową


Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało. Miłego wieczoru i zapraszam na mojego bloga.