Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dania jednogarnkowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dania jednogarnkowe. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 lutego 2014

Proste i szybkie, wegetariańskie leczo

Od niemal 1,5 roku, czyli od czasu, gdy mam stałą pracę na pełen etat, miałam pewien problem. Ok. godz. 12, czasem wcześniej robiłam się potwornie głodna. Trzeba więc było coś zjeść, a przekąska musiała być na tyle sycąca, bym mogła bez trudu wytrzymać do obiadokolacji, którą przygotowuję zwykle dopiero po powrocie do domu. Często te moje przegryzki nie były najzdrowsze. Zdarzały się kanapki, wafle ryżowe, twarożki i owoce, ale przeważały jednak drożdżówki i inne słodkości. Kaloryczne i niezdrowe. Czasami zabierałam ze sobą dania obiadowe z poprzedniego dnia, ale wtedy jadałam dwa obiady. Jeden w pracy, a drugi w domu. To też nie było najlepsze rozwiązanie. Dodajmy do tego pracę siedzącą i otrzymujemy prostą receptę na to, jak bez trudu zyskać na wadze. Na szczęście dość szybko nadeszło olśnienie. Sałatki! Miks warzyw (i nie tylko) z dobrym sosem, do tego np. bułka grahamka i pełnowartościowy posiłek gotowy. Od jakiegoś czasu zabieram ze sobą do pracy przygotowane dzień wcześniej pudełeczko z pyszną zawartością. W ten sposób nie głoduję, nie opycham się i jestem przeszczęśliwa. Zdarzają się wprawdzie wpadki. A to nie zdążę, a to zapomnę, ale zwykle nie mam takich problemów. Jest za to inny. Zima! Sałatkę czy surówkę do czasu zjedzenia trzymam oczywiście w lodówce, więc jest zimna. Sama myśl o takim posiłku, gdy za oknem panują minusowe temperatury, nie nastraja zbyt pozytywnie. W związku z tym mój cudowny pomysł trafił szlag, jak tylko nadeszły mrozy. Chciałam czegoś ciepłego, czegoś co rozgrzeje i da energię do dalszej pracy, ale nie zrujnuje przy tym mojej sylwetki. Jednym z dań spełniających te kryteria, jest wegetariańskie leczo. Proste, szybkie i sycące. Bez boczusia, bez kiełbaski, za to z papryką i cukinią. Można je sobie dowolnie urozmaicać. Raz dodać kukurydzę, raz czerwoną fasolę, a innym razem grilowanego kurczaka. Dziś jednak przepis na wersję podstawową.

Wegetariańskie leczo

(porcja dla 2 lub 4 osób, w zależności od tego, czy leczo będzie waszym samodzielnym posiłkiem, czy tylko dodatkiem do niego)




Należy przygotować:
  • 2 czerwone papryki
  • 1 cukinię
  • 1 cebulę
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 100 g dobrej jakości przecieru pomidorowego lub passaty
  • 1 łyżka oleju
  • przyprawy: sól, świeżo mielony czarny pieprz, słodką mieloną paprykę, zioła prowansalskie, płaską łyżeczkę cukru

Cebulę kroimy wzdłuż na pół, później jeszcze raz na pół, a na koniec w plasterki (nie bardzo cienko). Wychodzą z tego takie półpiórka. Czosnek siekamy. Papryki i cukinię kroimy w paseczki. W garnku o grubym dnie rozgrzewamy łyżkę oleju i podsmażamy na nim najpierw cebulę. Kiedy się zrumieni dodajemy czosnek i paprykę. Pozostawiamy na ok. 2-3 min., a gdy leciutko zmięknie, dodajemy cukinię. Całość zalewamy pomidorami z puszki. Dodajemy też przecier pomidorowy i przyprawy. Dusimy do uzyskania pożądanej miękkości warzyw. Pilnujemy jednak, by się nie rozgotowały i nie straciły ładnych kształtów. Mnie najbardziej smakują lekko al dente. W razie potrzeby doprawiamy.

Mój lunch do pracy gotowy :)

Leczo podajemy jako samodzielną potrawę, np. w towarzystwie pełnoziarnistego pieczywa lub jako dodatek do mięs. Smakuje wyśmienicie również z ryżem, kaszą czy razowym makaronem. Można także podać do niego upieczone na złoto ziemniaczki. Dowolność jest duża. Ogranicza nas jedynie własny smak i kulinarna fantazja. Polecam serdecznie!

środa, 2 października 2013

Smaki jesieni, czyli urodzinowe risotto z leśnymi grzybami

Dziś są moje urodziiiiiiny :) No dobra, nie moje, a przynajmniej nie całkiem moje. Bloga! :D Pierwsze, a więc wyjątkowo ważne. Wprawdzie ostatnie dwa miesiące były dla mnie ciężkie, ponieważ nie da się prowadzić bloga kulinarnego, nie posiadając w domu kuchni, jednak mimo to mogę z dumą stwierdzić, że jakoś przetrwaliśmy. Ja i blog oczywiście. Jestem przeszczęśliwa, że liczba odwiedzin wcale przez ten czas nie spadła, że stali bywalcy wciąż zaglądają, a nowych ciągle przybywa. To dla mnie bardzo wiele znaczy, bo obawiałam się, że mój blog może umrzeć śmiercią naturalną, a tu taka miła niespodzianka. Dlatego mam teraz jeszcze większą motywację, by Was moi drodzy czytelnicy nie zawieść. Na blogowy powrót specjalnie wybrałam ten dzień. To przecież dla mnie nowy początek. W nowym miejscu i w nowej kuchni. Tym razem prawdziwie u siebie. Zdążyłam się już trochę przyzwyczaić do tego nowego, nabrudzić w kuchni i poczuć jak w domu. Znów mogę cieszyć się gotowaniem. Gotowaniem dla Was, trochę dla siebie i chyba przede wszystkim dla mojego kochanego P. To on jest dla mnie najsurowszym krytykiem i to jego podniebienie staram się codziennie zadowolić, a nie jest to wcale takie łatwe ;) Prawdą jest jednak, że nic tak nie cieszy, jak gotowanie dla ukochanej osoby. Dlatego dzisiaj chciałam mu podziękować. Za to, że co dzień dodaje mi sił, motywacji i jest dla mnie ogromnym wsparciem. Za to, że jest. Po prostu. To po części dzięki niemu założyłam ten blog i wciąż go prowadzę. Przede wszystkim jednak chciałam podziękować moim czytelnikom. Stałym, nowym i tym całkiem przypadkowym. Wy jesteście siłą napędową mojego bloga, bez Was bym nie przetrwała. Dziękuję za każde odwiedziny i komentarz :) A teraz, już bez zbędnego przeciągania, zapraszam wszystkich na moje ulubione risotto. Proste, szybkie i przepyszne, a do tego niesamowicie pachnące.

Risotto z leśnymi grzybami

(porcja dla 3 osób lub 2 bardzo głodnych)



Należy przygotować:
  • 1 szklankę ryżu do risotto
  • 1/2 szklanki białego wina (wytrawnego lub półwytrawnego)
  • 2 szklanki dobrego, domowego bulionu warzywnego
  • ok. 100 ml płynnej, słodkiej śmietanki (może być 30%, ale sprawdzi się również 12%)
  • 2 łyżki prawdziwego masła
  • 40 g tartego sera (ja użyłam parmezanu) + trochę do posypania każdej porcji
  • 1 średnią cebulę
  • 60-70 dag świeżych grzybów (ja użyłam podgrzybków oraz prawdziwków)
  • przyprawy: sól morska, świeżo mielony czarny pieprz, 1,5 łyżeczki suszonego tymianku
  • ok. 2 łyżki oliwy z oliwek (ja użyłam aromatyzowanej oliwy ze skórką cytrynową)

Grzyby oczyszczamy i dokładnie opłukujemy, a następnie kroimy na niewielkie kawałki. (Ja ogonki kroję w plasterki lub półplasterki, a kapelusze w paseczki.) Podsmażamy je na rozpuszczonym maśle i dusimy do miękkości. W garnku o grubym dnie rozgrzewamy oliwę. Dodajemy pokrojoną w drobną kostkę cebulę i rumienimy. Ważne jednak, by najpierw pozwolić cebuli zmięknąć i nie przysmażać jej od razu za bardzo, ponieważ zostanie wtedy twardawa. Do garnka z cebulą wsypujemy ryż, mieszamy dokładnie i smażymy ok. 2 min. Następnie dodajemy wino. Mieszamy i czekamy, aż ryż je wchłonie. Później dodajemy bulion. Najpierw jedną szklankę, drugą dopiero wtedy, gdy ryż wchłonie pierwszą porcję płynu. Risotto cały czas mieszamy, uważając, by nie przywarło i się nie przypaliło. Kiedy cały bulion zostanie wchłonięty, dodajemy śmietankę, grzyby, ser oraz tymianek. Całość dusimy do momentu, kiedy ryż zmięknie, a potrawa ładnie zgęstnieje. Risotto nie może pływać, nie można także dopuścić do rozgotowania ryżu. Powinien raczej pozostać al dente. Risotto doprawiamy solą morską i czarnym pieprzem. Podajemy od razu, posypane obficie parmezanem, najlepiej w towarzystwie wina, którego użyliśmy do gotowania ;)


Prawda, że to doskonałe danie, by uczcić dzisiejszą okazję?

Smacznego!

piątek, 31 maja 2013

Szybkie i spontaniczne risotto

Bardzo lubię risotta. Z grzybami, z warzywami, z mięsem czy z owocami morza. Przeróżne. Do niedawna nie jadłam jednak risotta z dodatkiem owoców. Okazało się, że połączenie kurczaka i ananasa sprawdza się również w takim daniu. Dla niektórych może być to zaskakujące, inni powiedzą, że to nic nadzwyczajnego. Jednych i drugich zachęcam do spróbowania tej potrawy, ponieważ wyszła zaskakująco smaczna, a jej przyrządzenie zajmuje tylko chwilę.

Lekko pikantne risotto z kurczakiem i ananasem

przepis na 2 spore porcje




Potrzebujemy:
  • 3/4 filiżanki ryżu do risotto
  • 1 pierś z kurczaka
  • 1 sporą cebulkę
  • 1/2 puszki ananasa
  • 1/2 papryczki piri piri (ja użyłam takiej z zalewy)
  • 1/2 pęczka natki pietruszki
  • 6 łyżek mleczka kokosowego
  • 3-4 łyżki soku z ananasa
  • 300 ml domowego bulionu drobiowego (najlepiej byłoby 150 ml bulionu i 150 ml białego wina, ale sam bulion też może być)
  • 2 łyżki oleju do smażenia
  • ok. 10 dag żółtego sera lub parmezanu

Kurczaka i cebulkę kroimy w niewielką kostkę. Papryczkę i natkę siekamy dość drobno. W  garnku o grubym dnie rozgrzewamy olej (ustawiamy jak najmniejszy płomień), dodajemy cebulkę, czekamy aż się zeszkli (można ją lekko zrumienić), a następnie wsypujemy ryż. Podsmażamy go ok. 2 min., a po tym czasie stopniowo dolewamy bulion. (Ja wlewam go na trzy razy.) Kiedy ryż wchłonie pierwszą porcję wywaru, dodajemy kolejną. Postępujemy tak z całym bulionem. Gdy ryż wchłonie już cały płyn, dolewamy mleczko kokosowe oraz sok z ananasa, dodajemy także posiekaną papryczkę. Ugotowanie ryżu zajmuje zazwyczaj ok. 20 min. Po ok. 15 min. od wsypania ryżu do garnka, możemy dodać kurczaka. Całość cały czas mieszamy, pilnując by się nie przypaliła. Kiedy ryż jest już miękki, a kurczak ugotowany, zdejmujemy garnek z ognia, dodajemy natkę i ananasa. Wszystko dokładnie mieszamy. Podajemy w głębokich talerzach, posypane drobno startym serem.


Bardzo lubię takie dania. Proste i z niewielką ilością składników.
Gdy do tego są tak szybkie, to po prostu obiad idealny :)

Smacznego!

sobota, 25 maja 2013

Kurczak z warzywami à la ratatouille

Chociaż wiosna nareszcie przyszła, to nie rozpieszcza nas niestety pogodą. Jak na złość szare chmury oraz deszczowa aura towarzyszą nam już od ładnych kilku dni. Co wtedy robić? Piec, gotować i eksperymentować. Na szczęście na stragany zawitały już sezonowe warzywa i można poszaleć. Dziś proponuję szybki obiad lub kolację, która przeniesie nas do pięknej i słonecznej Prowansji. Tradycyjnie danie to przygotowywane jest bez mięsa, jednak mam w domu prawdziwego mężczyznę, dla którego obiad bez mięsa, to nie obiad. W związku z tym postanowiłam dodać pierś z kurczaka. Reszta właściwie bez zmian, więc gdybyście mieli ochotę na to danie w jego oryginalnej, wegetariańskiej odsłonie, wystarczy kurczaka pominąć. Ratatouille lub po prostu ratatuj jest idealnym rozwiązaniem, gdy za oknem szaro. Rozgrzeje zmarzniętych i przemokniętych, a dom wypełni pięknymi aromatami. Polecam serdecznie.

Kurczak z duszonymi warzywami à la ratatouille

porcja dla 5-6 osób




Należy przygotować:
  • 1 niewielkiego bakłażana
  • 1 niewielką cukinię
  • 2 papryki (ja użyłam czerwonych, ale można użyć dowolnych)
  • 300 g pieczarek
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 puszka krojonych pomidorów (w sezonie świetnie sprawdzą się świeże)
  • 100-150 g dobrego koncentratu pomidorowego
  • 1 podwójna pierś z kurczaka
  • przyprawy: sól morska, świeżo mielony czarny pieprz, zioła prowansalskie (lub inne ulubione), 2 płaskie łyżeczki cukru
  • pęczek świeżej natki pietruszki
  • olej do smażenia (ok. 3-4 łyżki)
  • chleb do podania

Przyrządzanie tego dania należy zacząć od pokrojenia wszystkich warzyw i kurczaka. Bakłażana, cukinię i pieczarki w dość grube (ok. 5 mm) półplasterki, paprykę i kurczaka w sporą kostkę. Czosnek siekamy drobno lub przeciskamy przez praskę. Natkę pietruszki siekamy. Kurczaka oprószamy solą, pieprzem oraz wybranymi ziołami i odstawiamy w chłodne miejsce. Następnie każde z warzyw podsmażamy osobno na dużej i głębokiej patelni, na bardzo małej ilości oleju (najlepiej byłoby w ogóle bez tłuszczu). Bakłażana ok. 2 min., cukinię 3-4, pieczarki 4-5, a paprykę najdłużej, bo do momentu, kiedy zacznie delikatnie mięknąć, ok. 5-7 min. Teraz wszystkie warzywa i pieczarki umieszczamy razem (może to być ta sama patelnia lub garnek z grubym dnem), dodajemy pomidory z puszki, koncentrat pomidorowy, kurczaka oraz przyprawy i suszone zioła. Całość dusimy 10 min. Na koniec dodajemy natkę pietruszki i w razie potrzeby jeszcze przyprawiamy. Ratatuj podajemy ciepłe, z kromką pysznego pieczywa.

Smacznego!


Prawda, że pysznie się prezentuje? :)

PS. Ostatnio mam bardzo napięty grafik i całą masę rzeczy na głowie, co skutkuje niestety mniejszą ilością czasu, który mogę poświęcić na blogowanie. Nie martwcie się jednak, w miarę możliwości postaram się publikować nowe przepisy. Trochę mi się już ich uzbierało, więc trzymajcie kciuki ;)

sobota, 20 kwietnia 2013

Z cyklu obiad w mniej niż pól godziny: makaron z oliwkami i tuńczykiem

Czasami nie ma ani chęci, ani czasu, by na gotowanie poświęcić więcej niż pól godziny, a najlepiej jeszcze mniej. Co wtedy zrobić? Mój piętnastominutowy makaron! :) Jest tak szybki i przy tym tak dobry, że aż trudno w to uwierzyć. To danie raczej minimalistyczne, ale przecież mniej często znaczy więcej. Myślę, że to właśnie w tym tkwi jego sekret. Prostota, szybkość wykonania i niewielka ilość składników, a przy tym smak, który wcale na to nie wskazuje. Uwielbiam takie dania. Dlatego dziś polecam...

Piętnastominutowy makaron z oliwkami i tuńczykiem

porcja dla 4 osób lub dla 2 na dwa dni ;)



Będziemy potrzebować:
  • 200 g grubego makaronu (kokardki, rurki, świderki, czy co tam akurat macie)
  • 500 g pomidorowej passaty (lub zmiksowanych na gładko pomidorów z puszki)
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • 2 szklanki mleka (może być też płynna śmietanka)
  • 2 puszki tuńczyka w kawałkach (najlepiej w sosie własnym) - łączna masa ryby to 260 g
  • ok. 50 g ciemnych oliwek
  • przyprawy: sól morska (np. z młynka), 1,5 łyżeczki cukru, suszony tymianek (lub inne, ulubione zioła)
  • zieleninka do dekoracji (u mnie kilka listków świeżej roszponki)

Passatę oraz mleko wlewamy do garnka, mieszamy do uzyskania jednolitego koloru i przyprawiamy solą, cukrem oraz tymiankiem. Podgrzewamy, a gdy się zagotuje, wsypujemy do niego surowy makaron (powinien być całkowicie przykryty). W taki oto sposób pyszny, kremowy sos robi się właściwie sam, a my możemy w tym czasie pokroić oliwki (w niezbyt cienkie plasterki), a tuńczyka odcedzić z zalewy. Makaron gotujemy w sosie do miękkości (zazwyczaj zajmuje to trochę więcej czasu, niż producent podaje na opakowaniu, dlatego należy go sprawdzać). Gdy sos zacznie się wchłaniać i gęstnieć dobrze jest częściej mieszać, by nic nie przywarło do dna garnka. Do ugotowanego makaronu dodajemy oliwki oraz delikatnie rozdrobnionego tuńczyka. Całość mieszamy, podajemy udekorowane dowolnymi zielonymi listkami.


Nie, wpis nie jest sponsorowany.
W tle możecie po prostu zobaczyć mój niezbędnik z przyprawami ;)

Smacznego!

PS. Jeszcze zdążycie go dziś przygotować ;)

niedziela, 9 grudnia 2012

Meksykańskie chili po polsku

Już mówiłam, że bardzo lubię tego typu dania. Są sycące i rozgrzewające, a poza tym proste w przygotowaniu. Być może moje chilli nie jest tradycyjnym, meksykańskim chilli, ale ja je bardzo lubię. Zapraszam.


Chili con carne




Będziemy potrzebować:

  • 500 g mięsa mielonego, najlepiej wołowiny
  • 1 puszkę czerwonej fasoli
  • 1 puszkę białej fasoli
  • 1 puszkę kukurydzy
  • 2 puszki krojonych pomidorów bez skórki
  • 2 nie za duże papryki
  • 1 papryczkę chilli (niekoniecznie całą) lub sproszkowane chilli
  • 2 cebule: 1 biała, 1 czerwona
  • 4 ząbki czosnku
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • przyprawy: sól, pieprz, 3 liście laurowe, oregano, kmin rzymski
  • olej do smażenia
W nieprzywierającym garnku rozgrzewamy olej, a następnie podsmażamy na nim pokrojone w kostkę cebulki. Gdy zrumienią się delikatnie, dodajemy posiekany drobno czosnek oraz mięso mielone. Smażymy, aż całe zmieni kolor i nie będzie już widać surowego. Wtedy dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę, koncentrat oraz przyprawy. Po ok. 5 min. dodajemy kukurydzę, czerwoną i białą fasolę, a także pomidory z puszki. Całość jeszcze raz doprawiamy i dusimy aż papryka zmięknie.

Chilli można podawać na wiele różnych sposobów. Posypane świeżą kolendrą lub natką pietruszki albo z łyżką kwaśnej śmietany, ale zawsze w towarzystwie pieczywa. Czy to zwykłej bagietki, czy pszennej tortilli. Gorąco polecam na te mroźne dni.



Miłego wieczoru!

czwartek, 29 listopada 2012

Coś jakby leczo

Szczerze mówiąc sama nie wiem, jak nazwać to danie. Jest ono podobne do lecza, ale chyba nie do końca jest to takie leczo, do jakiego większość osób jest przyzwyczajona. Mimo tego ja nazywam tę potrawę leczo. Może dlatego, że innej nazwy jeszcze nie wymyśliłam, a może po prostu jest to moja wariacja na ten temat i tyle. W każdym razie robi się je szybko, jest smaczne, pikantne i fajnie rozgrzewa. Ostatnio mam tyle pracy i wracam do domu tak zmęczona, że jeszcze bardziej cenię sobie takie błyskawiczne przepisy. Dlatego dziś...


Leczo w trochę innej odsłonie




Potrzebujemy:
  • kawałek dobrej, mocno przyprawionej kiełbasy (u mnie jałowcowa)
  • 2 czerwone papryki
  • 0,5 puszki kukurydzy
  • 1 cebulę
  • 2 ząbki czosnku
  • 200 g koncentratu pomidorowego
  • przyprawy: sól pieprz, cukier, chilli, słodką mieloną paprykę, zioła prowansalskie
  • olej do smażenia
  • razową bagietkę
Kiełbasę kroimy w kostkę, papryki również. Czosnek i cebulę drobno siekamy. Na rozgrzanym oleju podsmażamy najpierw samą kiełbasę, a później dodajemy także cebulkę. Gdy się zarumienią dodajemy paprykę, czosnek, koncentrat i kukurydzę. Dolewamy ok. 0,5 szklanki wody, mieszamy i doprawiamy do smaku solą, pieprzem, chilli, słodką papryką i ziołami prowansalskimi. Dodajemy płaską łyżeczkę cukru. Całość dokładnie mieszamy i dusimy do momentu, gdy papryka zmięknie. Podajemy gorące z razową lub zwykłą bagietką.

Miałam dziś nie lada problem, kiedy okazało się, że w moim ulubionym warzywniaku nie ma już cukinii i musiałam szybciutko wymyślić, co mogę zrobić na obiad ze składników, które już mam (ponieważ nie chciało mi się biegać po sklepach, żeby kupić rzeczy do czegoś zupełnie innego), powstało właśnie to danie.  Nie lubię w ostatniej chwili zmieniać planów, ale wyszło nieźle. Jest to potrawa bardzo prosta, dość szybka, a do tego jednogarnkowa. Mimo że będę tęsknić za letnimi warzywami, to uwielbiam jedzenie tego typu, a także rozgrzewające, gęste zupy i gulasze. Pewnie będzie tu ich coraz więcej. Na całe szczęście niektóre warzywa można dostać przez cały rok. Nie wiem, jak inaczej bym przeżyła ;)



Smacznego!

piątek, 12 października 2012

Rozgrzewający gulasz

W jesienny zimny wieczór, zupełnie taki jak dziś, dobrze zjeść coś ciepłego i rozgrzewającego. Świetnie sprawdzi się w tej roli mój gulasz. Jest sycący i bardzo aromatyczny. Zapraszam więc na...


Gulasz na sposób węgierski


W tle sałatka, na którą przepis już jutro


Do jego zrobienia potrzebujemy:
  • 2 piersi z kurczaka
  • 1 duża papryka
  • 2 pomidory
  • 1 spora cebula
  • 1 puszka kukurydzy
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • przyprawy: sól, pieprz (sporo - ma być pikantne), mielona słodka papryka, czosnek granulowany, nasiona kolendry (utłuczone w moździerzu), majeranek, 2 liście laurowe
  • mąka do zagęszczenia sosu
  • olej do smażenia
  • 3 woreczki kaszy gryczanej

Cebulkę kroimy w kostkę i podsmażamy. Dodajemy do niej pokrojonego w sporą kostkę kurczaka i również podsmażamy, ale tylko chwilę, do momentu, gdy zrobi się z wierzchu biały. Wtedy dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę. Pomidory nacinamy, parzymy wrzątkiem i kroimy także kroimy w kostkę. Wiele osób usuwa ich pestki, ale ja tego nie robię. Uważam, że jest to marnotrawstwo. Poza tym w gulaszu pestki zupełnie nie przeszkadzają. Tak przygotowane pomidory oraz koncentrat pomidorowy dodajemy do kurczaka z cebulą i papryką. Dolewamy wody. Nie za dużo. Tylko tyle, żeby wszystko przykryła. Dodajemy kukurydzę oraz przyprawy i dusimy, aż papryka zmięknie. W między czasie gotujemy kaszę gryczaną. Z sosu wyjmujemy listki laurowe i polewamy nim kaszę, chociaż równie dobrze można zjeść go z grubym makaronem, kopytkami czy po prostu z chlebkiem. Mnie smakuje zawsze, nawet bez żadnego dodatku. Miseczka gulaszu, ciepły koc i zimno mi nie straszne, a jestem okropnym zmarzluchem.

P. - Kiedy obiad?
Ja - No już, już... Tylko zdjęcie zrobię ;)


Dzisiejszy przepis to mój sprawdzony sposób na gulasz. Kurczak jest mięciuteńki, a sos niezwykle aromatyczny. Poza tym zawsze wszystkim smakuje. Jeśli jednak macie inne wypróbowane przepisy na to danie, chętnie je przetestuję, a tymczasem życzę wszystkim miłego weekendu :)

wtorek, 9 października 2012

Szybki obiad? Risotto

Risotto tak naprawdę nie jest trudne. Trzeba tylko przestrzegać zasad jego przygotowywania. Ostatnio polubiłam risotta, bo są szybkie i na dodatek niedrogie. Dziś przepis na danie z jedynie dwoma dodatkami (oprócz podstawowych składników risotta), które nadają mu cały smak. Nie trzeba nawet przypraw. Samo w sobie jest bowiem wystarczająco aromatyczne.


Risotto z boczkiem i porem


Potrzebujemy:
  • 200 g słonego boczku (u mnie parzony)
  • 1 niewielkiego pora
  • 1 średnią cebulę
  • 1,5 filiżanki ryżu
  • 2 łyżki masła
  • 250 ml płynnej śmietanki (u mnie wersja odchudzona - 18%)
  • ok. 650 ml bulionu (może być z kostki rosołowej)
Boczek kroimy na niewielkie paseczki i przyrumieniamy w garnku. Dodajemy cebulkę i również dość mocno przesmażamy. Następnie do garnka wsypujemy ryż. Wszystko smażymy razem kilka minut i dopiero wtedy zaczynamy dolewać bulion. Ja robię to po ok. 100 ml na raz (bulion trzymam w naczyniu z podziałką i dzięki temu wiem, ile go dodaję, ale można to robić na oko). Trzeba uważać by risotto nie zaczęło przywierać, ponieważ łatwo może się przypalić. Stopniowo dodajemy bulion, a w międzyczasie możemy pokroić pora. Jego najbardziej zielone części usuwamy, a całość kroimy w cienkie krążki (lub, gdy jest grubszy, wzdłuż i wtedy w piórka).



Kiedy dodamy cały bulion, ryż powinien być jeszcze twardawy. Możemy wtedy dolać śmietankę, a gdy i ona zostanie wchłonięta przez ryż - masło. Wtedy również dodajemy pora. Całość krótko dusimy i gotowe. Prawda, że łatwe? ;)

Tak risotto prezentowało się na talerzu