Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lukier plastyczny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lukier plastyczny. Pokaż wszystkie posty

piątek, 18 kwietnia 2014

Tort czekoladowo-malinowy w wiosennej oprawie

Na większości blogów rządzą niepodzielnie babki i mazurki. Po moim mazurku pozostało już jedynie słodkie wspomnienie, a na same święta wybiorę raczej coś innego. Jutro na pewno spędzę trochę czasu w kuchni, bo jakby mogło być inaczej, ale chciałabym również wreszcie trochę odpocząć. Ostatnio mój organizm wyraźnie się tego dopomina, a ja zdecydowałam się w końcu go posłuchać :) Dlatego postanowiłam dziś dodać przepis na pyszne ciacho, a właściwie tort, który może stać się bohaterem zarówno wielkanocnego jak i urodzinowego stołu. Natomiast jutro oddam się kulinarnym eksperymentom, a później już tylko błogiemu lenistwu :) Ale, ale... Najpierw wspomniany tort. Nie byle jaki, wilgotny, nie przesłodzony, mocno czekoladowy, z dodatkiem malin i malinowej konfitury. Pyszności! Nie mogę się już doczekać, kiedy zrobię go latem ze świeżymi owocami. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, ale podejrzewam, że może być jeszcze lepszy! Kto jest ciekawy przepisu?

Wiosenny tort czekoladowy z malinami

(porcja na kwadratową formę o boku 20 cm)



Do biszkoptu będziemy potrzebować:
  • 7 jajek
  • 2/3 szklanki mąki tortowej
  • 2/3 szklanki naturalnego kakao
  • 1 szklankę cukru
  • szczyptę soli
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia (opcjonalnie, ja daję proszek do pieczenia tylko wtedy, gdy piana z białek nie ubije mi się idealnie sztywno, a to czasem może zdarzyć się każdemu)

Do przełożenia:
  • 400 g malin - świeżych lub mrożonych (Jeśli używamy mrożonych malin, to dzień przed robieniem tortu należy przełożyć je z zamrażalnika do lodówki. Dzięki temu następnego dnia będą gotowe do użycia.)
  • 100 g konfitury malinowej
  • 50 ml wódki
  • cukier puder do smaku

Do kremu czekoladowego:
  • 500 g serka mascarpone
  • 100 g gorzkiej czekolady min. 70% kakao
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • ok. 6 łyżek cukru pudru

Do kremu śmietankowego:
  • 500 g śmietanki kremówki 36%
  • 250 g serka mascarpone
  • cukier puder do smaku
  • 4,5 łyżeczki żelatyny
  • zielony barwnik

Do dekoracji:
  • lukier plastyczny w żywych kolorach
  • spożywcze pisaki (ja użyłam jedynie czarnego, do zrobienia oczek biedronkom)

Biszkopt (ten sam co w torcie LEGO):
Mąkę, kakao oraz proszek do pieczenia (jeśli go używamy) łączymy w misce, a później przesiewamy. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka roztrzepujemy widelcem w miseczce, a białka ubijamy w dużej misce ze szczyptą soli. Gdy będą już sztywne, dodajemy po łyżce cukier. Ubijamy aż będą ładne i błyszczące jak na bezę. Następnie zmniejszamy obroty i dodajemy po troszeczku żółtka. Kiedy całość się połączy, wyłączamy mikser i zaczynamy dodawać suche składniki. Najlepiej po 2 łyżki na raz, delikatnie wszystko mieszając łyżką lub silikonową łopatką zanim dodamy kolejną porcję. Potrzeba przy tym odrobiny cierpliwości i wytrwałości, ale warto zrobić to naprawdę powoli i z wyczuciem. Tak, by piana nie opadła ani o centymetr. Po upieczeniu ciacho będzie wtedy lekkie i puszyste jak chmurka. Warto! :) Przelewamy masę do formy wyłożonej papierem do pieczenia (ja nawet do silikonowych foremek wykładam na dno docięty kawałek pergaminu), wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 30-35 min. Na koniec można sprawdzić patyczkiem. Wyciągamy od razu z piekarnika i upuszczamy blachę z biszkoptem na podłogę lub blat z wysokości ok. 40 cm. Dzięki temu biszkopt nie opadnie. Odstawiamy do ostygnięcia. Całkowicie ostudzony kroimy na trzy blaty i wyrównujemy krawędzie. (Ja zwykle nacinam sobie nożem tylko brzegi, by później całkowicie przekroić ciasto nitką. Ta metoda sprawdza się zawsze.)

Krem czekoladowy:
Obie czekolady łamiemy na niewielkie kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Żelatynę rozpuszczamy w jak najmniejszej ilości gorącej wody (ok. 1/4 szkl.), dokładnie mieszamy, odstawiamy do lekkiego przestygnięcia. Mascarpone ubijamy z cukrem na puszysty krem, cały czas ubijając dodajemy przestudzoną czekoladę i żelatynę. Kiedy krem znacznie zwiększy objętość, jest gotowy. Masę dzielimy na 3 części.

Przełożenie tortu:
Konfiturę malinową łączymy z wódką i ok. 3-4 łyżkami soku, który wyciekł z rozmrażanych owoców (jeśli używamy świeżych malin, to zastępujemy go taką samą ilością owocowej herbaty), w razie potrzeby dosładzamy. Wierzchni blat biszkoptowy kładziemy na talerzu/paterze górą do dołu i rozsmarowujemy na nim połowę konfiturowej mikstury. Następnie układamy na nim dość gęsto 1/2 malin szerszym końcem do dołu. Na owoce wykładamy 1/3 kremu czekoladowego tak, by wypełnił przestrzenie pomiędzy owocami. (Ja używam do tego szprycy, by zachować ładne ułożenie malin i dokładnie wypełnić przestrzenie między nimi.) Na kremie układamy środkowy blat ciasta i lekko dociskamy. Rozsmarowujemy na nim resztę konfitury, układamy pozostałe maliny i wykładamy kolejną porcję kremu. Przykrywamy ostatnim, dolnym blatem biszkoptu spodem do góry i ponownie lekko dociskamy. Boki i wierzch tortu pokrywamy pozostałym kremem czekoladowym. Złożony tort wstawiamy do lodówki na ok. 1 godz. (Ja wszystkie powyższe etapy przygotowania tego tortu wykonałam dzień przed imprezą, na którą go szykowałam. Jedynie dekorację zostawiłam sobie na dzień następny, więc mój tort spędził na tym etapie całą noc w lodówce i serdecznie polecam tę metodę.)



Krem śmietankowy i dekoracja:
Żelatynę rozpuszczamy w ok. 1/3 szkl. wody, mieszamy i studzimy. Zimną kremówkę z mascarpone i cukrem pudrem ubijamy na sztywno na najwyższych obrotach miksera. Kiedy masa jest już bardzo gęsta dodajemy żelatynę (może być letnia) oraz zielony barwnik i miksujemy na najmniejszych obrotach do połączenia się składników i uzyskania jednolitego koloru. Gotowym, gęstym kremem od razu dekorujemy dobrze schłodzony tort. Przed podaniem wstawiamy go ponownie do lodówki na min. 2 godz.







Ja do dekoracji tortu użyłam szprycy z końcówką w kształcie sześcioramiennej gwiazdki (niestety moje końcówki nie mają numerków). Boki ozdobiłam, wyciskając krem z dołu do góry tak, by lekko wystawał ponad krawędź tortu, i imitował trawę, a wierzch pokryłam po prostu małymi rozetkami. Całość ozdobiłam przygotowanymi wcześniej z lukru plastycznego biedronkami, listkami i kwiatami (a jako, że tort był na urodziny, to również stosownym napisem), wciskając dekoracje lekko w krem. Trzymały się zaskakująco dobrze, a krem był sztywny, ładnie trzymał kształt i bardzo szybko zastygł. Z tego tortu byłam bardzo dumna i na samo wspomnienie buźka mi się uśmiecha. W sumie jak tu się nie uśmiechać na widok tak kolorowego, wiosennego tortu? :)

I co, znajdą się jacyś chętni na takie wiosenne ciacho? ;)

niedziela, 23 marca 2014

Intensywny tort czekoladowo-owocowy w kształcie ludzika lego - mój pierwszy tutorial

Po miesięcznej przerwie udało mi się znaleźć chwilę, by usiąść i napisać nowy przepis. No dobra, nie całkiem nowy, ale odświeżony :) Jeśli chodzi o torty, to będą takie dwa, a to pierwszy z nich. Zabierałam się za niego bardzo długo, bo będzie to raczej długi wpis. Chociaż sam tort nie jest wcale taki trudny, to jednak pracochłonny i wieloetapowy. Dlatego zwlekałam, ale w końcu się udało. Tort jest zdecydowanie wart zachodu. Wcale nie musicie od razu formować i dekorować go tak jak ja. Czekoladowy biszkopt przełożony tym kremem będzie wspaniałym deserem np. na niedzielę. Jednak postanowiłam tym razem pokazać Wam coś więcej. Torty robię chętnie i zawsze jest to dla mnie wyzwanie. Tym razem było naprawdę spore, biorąc pod uwagę kształt. Właśnie z tego powodu długo myślałam nad tym, czy w ogóle dodawać go na bloga. Sam przepis i zdjęcie końcowego efektu to byłoby według mnie za mało. W ten sposób powstał mój pierwszy tutorial. Wprawdzie nie mam wszystkiego krok po kroku, więc nie jest idealny, ale większość etapów została uwieczniona na zdjęciach i myślę, że daje radę. Chcecie zobaczyć, jak powstawał mój najbardziej skomplikowany do tej pory tort? Jeśli tak, to zapraszam na przepis i moje instrukcje, jak wykonać go samemu.

Biszkopt czekoladowy z kremem owoce leśne w kształcie ludzika lego (Lucy z filmu LEGO Przygoda)

(przepis na duży tort, ok. 25 na 40 cm)



Do biszkoptu będziemy potrzebować:
  • 10 jajek
  • 1 szklankę i 1 łyżkę mąki tortowej
  • 1 szklankę i 1 łyżkę naturalnego kakao
  • 1 i 1/2 szkl. cukru
  • odrobina soli
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie, ja daję proszek do pieczenia tylko wtedy, gdy piana z białek nie ubije mi się idealnie, a to czasem może zdarzyć się każdemu)

Do kremu o smaku owoców leśnych
  • 700 g mrożonej mieszanki owoców leśnych (u mnie były to: truskawki, maliny, jeżyny, czarne i czerwone porzeczki oraz wiśnie)
  • 500 g śmietanki 36%
  • 500 g serka mascarpone
  • 1 galaretkę (ja użyłam truskawkowej dla podbicia owocowego smaku)
  • cukier puder do smaku - w zależności od oczekiwanej słodkości/kwaśności kremu od 6 do 10 pełnych łyżek (do tortu pokrywanego lukrem plastycznym polecam mniej słodki krem)

Do kremu maślanego:
  • 250 g bardzo miękkiego masła (to bardzo duży tort i każdy element należy pokryć tym kremem, dlatego aż tyle)
  • 8 łyżek mleka
  • ok. 300-350 g cukru pudru
  • 1 łyżka naturalnego kakao
  • fioletowy barwnik (dzięki użyciu kakao i barwnika uzyskałam jagodowy kolor kremu)

Do nasączenia:
  • 1/2 szkl. mocnej, posłodzonej, owocowej herbaty z sokiem z 1/2 cytryny

Do dekoracji:
  • ok. 750-1000 g (w zależności od koncepcji) lukru plastycznego w różnych kolorach (ja użyłam gotowego)

Zaczynamy od upieczenia biszkoptów. Ja przygotowałam dwa. Najpierw jeden w dużej (ok. 27x36 cm), prostokątnej formie z 8 jajek. Następnie drugi z 4 jajek w keksówce. Okazało się, że biszkoptu wyszło trochę za dużo, więc w przepisie już nieco zmniejszyłam ilość składników, ale sposób pieczenia pozostaje ten sam. Będziemy więc potrzebowali dwóch blaszek wyłożonych na spodzie papierem do pieczenia. Jeden biszkopt przygotowujemy z 7, drugi z 3 jajek.

Biszkopt z 7 jajek:
2/3 szklanki mąki i 2/3 szklanki kakao oraz 2 łyżeczki proszku do pieczenia (jeśli go używamy) łączymy w misce, a później przesiewamy. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka roztrzepujemy widelcem w miseczce, a białka ubijamy w dużej misce ze szczyptą soli. Gdy będą już sztywne, dodajemy po łyżce cukier (w sumie 1 szklankę). Ubijamy aż będą ładne i błyszczące, jak na bezę. Następnie zmniejszamy obroty i dodajemy po troszeczku żółtka. Kiedy całość się połączy wyłączamy mikser i zaczynamy dodawać suche składniki. Najlepiej po 2 łyżki na raz, delikatnie wszystko mieszając łyżką lub silikonową łopatką, zanim dodamy kolejną porcję. Potrzeba przy tym odrobiny cierpliwości i wytrwałości, ale warto zrobić to naprawdę powoli i z wyczuciem. Tak, by piana nie opadła ani o centymetr. Powiem szczerze, że czasem chce mi się bardziej, czasem mniej, ale jeśli się postaram, to gotowe ciasto na biszkopt ledwo mieści się w 2,5 l misce, a po upieczeniu ciacho jest lekkie i puszyste jak chmurka. Warto! :) Przelewamy masę do formy i wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 30-35 min. Na koniec można sprawdzić patyczkiem. Wyciągamy od razu z piekarnika i upuszczamy blachę z biszkoptem na podłogę lub blat z ok. 30-40 cm. Dzięki temu biszkopt nie opadnie. Odstawiamy do ostygnięcia.

Biszkopt z 3 jajek:
Z resztą składników postępujemy dokładnie tak samo, jak opisałam powyżej. Z tym, że biszkopt pieczemy w mniejszej formie, a masę możemy sobie przygotować w czasie, gdy duży biszkopt jest w piekarniku i później możemy już tylko zamienić blaszki.

Krem owoce leśne:
Owoce rozmrażamy i 1/2 całych owoców (pozostałe na razie odkładamy np. do miseczki) wraz z sokiem, który wypłynął umieszczamy w niewielkim rondelku. Na początek dodajemy 6 łyżek cukru i podgrzewamy, a gdy całość się zagotuje, trzymamy na niewielkim ogniu do zgęstnienia. Kiedy owoce się rozpadną i powstanie syrop, zdejmujemy z ognia i studzimy. Galaretkę rozpuszczamy w 1/4 szklanki wody i łączymy z syropem owocowym oraz odłożonymi wcześniej, całymi owocami. Zimny serek mascarpone i zimną kremówkę ubijamy na sztywno. Następnie dodajemy po trochu ostudzone owoce z galaretką. Delikatnie mieszamy, w razie potrzeby dosładzamy i odstawiamy do lodówki, do schłodzenia.


Wykrawanie kształtów i składanie tortu cz. 1:
Ostudzone biszkopty przekrawamy najpierw wzdłuż. Duży, ale niższy na 2 części, a mniejszy i wyższy na 3. Tułów i nogi będą stanowić 3 warstwy prostokątnego biszkoptu przekrojonego na pół. Mniejszy biszkopt dzielimy w stosunku 1 do 2, czyli po prostu odkrawamy od niego niewielki kawałek stanowiący mniej więcej 1/3 całości i mający kształt mniej lub bardziej przypominający kwadrat. Ta mniejsza część to będzie głowa naszego ludzika, a z drugiej, dłuższej wycinamy ręce. Kitkę wycinamy z pozostałej, jednej warstwy dużego biszkoptu. Ciasta powinno wystarczyć w sam raz. Każdy element bardzo delikatnie nasączamy i przekładamy kremem owocowym. Odstawiamy do lodówki. Ja boki wszystkich elementów również pokryłam warstwą tego kremu, żeby całość nieco wyrównać i ukryć niedoskonałości powstałe przy krojeniu biszkoptów oraz żeby wykorzystać cały krem. Ten sposób ma jednak jedną wadę. Później, już po schłodzeniu każdy element będziemy musieli pokryć jeszcze kremem maślanym, a jeśli wcześniejsza warstwa kremu owocowego będzie zbyt gruba, może okazać się to bardzo trudne, a krem nie będzie chciał się rozsmarować. Mnie jakoś to się w końcu udało, ale miałam chwile zwątpienia. Dlatego możecie spokojnie zrezygnować z tak dokładnego pokrywania boków poszczególnych elementów kremem owocowym i od razu rozsmarować na nich krem maślany.





Krem maślany:
Masło miksujemy na puch. Ciągle miksując, dodajemy 300 g cukru pudru i dolewamy cienką strużką mleko. Dodajemy kakao i barwnik, a jeśli krem jest wciąż zbyt rzadki to również jeszcze trochę cukru pudru. Na koniec powinniśmy uzyskać gęsty, gładki krem, który jednocześnie będzie się łatwo smarował na biszkopcie.




Składanie tortu cz. 2 i ostatnia:
Schłodzone elementy tortu pokrywamy cienką warstwą kremu maślanego. Tułów i nogi z wierzchu oraz na bokach. Głowę i ręce oraz kitkę ze wszystkich stron. Następnie całość w taki sam sposób dekorujemy rozwałkowanym dość cienko lukrem plastycznym (w zaleceniach na gotowym lukrze plastycznym, który można kupić w sklepach przeczytacie, że należy wałkować go na ok. 5 mm, jednak jest on tak słodki - to w 95% po prostu cukier, że ja zwykle staram się go rozwałkować jak najcieniej). Tułów z nogami pokrywamy nim jedynie z wierzchu i po bokach, a pozostałe elementy ze wszystkich stron. Całość dekorujemy wedle uznania. Ja miałam akurat zamówienie na konkretną postać z filmu animowanego LEGO, dlatego właśnie taki wzór. Jednak na podstawie tego przepisu możecie wyczarować naprawdę dowolnego ludzika, w dowolnych kolorach. Tort wstawiamy do lodówki przynajmniej na 3-4 godz., a najlepiej na całą noc. I... gotowe :) Satysfakcja i smak gwarantowane, a mina dziecka na pewno zrekompensuje poświęcony czas i pracę włożoną w przygotowanie takiego cuda. Podejmiecie wyzwanie? ;)




Mimo że tort nie był idealny, bardzo się podobał i smakował, a mnie rozpierała duma.
A najlepiej wyszło mi to, czego najbardziej się bałam, czyli buźka.
Czyż nie jest słodka? ;)

PS. Tak jak myślałam, post wyszedł dość długi, mam jednak nadzieję, że udało mi się wszystko dokładnie opisać. To, czego nie opisałam, sfotografowałam (albo zrobił to mój kochany P.). Starałam się większość etapów zobrazować zdjęciami, bo czasami lepiej coś zobaczyć. Poza tym opisywanie niektórych czynności nie jest wcale takie proste. W razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości, służę pomocą :)

niedziela, 24 lutego 2013

Biszkoptowy torcik w kształcie lalki

Obiecałam dzisiaj przepis, więc muszę słowa dotrzymać. W prawdzie wciąż ziewam i wydaje mi się, że zaraz zasnę, ale wiem, że kilka osób na niego czeka. Torcik wyszedł dość spontanicznie, ponieważ nie miałam zbyt dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć. Mimo to jestem raczej zadowolona i niewiele bym już zmieniła. Motywacją był dla mnie fakt, że tort był dla sześcioletniej dziewczynki. Mam ogromną słabość do takich maluchów, stwierdziłam więc, że dam radę i torcik musi powstać, choćbym robiła go pół nocy (i prawie tak było ;)). Efekt może nie był idealny, było kilka niedociągnięć, ale najważniejsze, że się podobał i smakował. Ja jestem dumna, bo stanowił dla mnie zupełnie nowe wyzwanie i chyba poradziłam sobie całkiem nieźle. Z resztą oceńcie sami.

Tort z kremem śmietankowym i o smaku owoców leśnych




Do przygotowania biszkoptów będziemy potrzebować:
  • 9 jajek
  • 1,5 szkl. cukru
  • 1,5 szkl. mąki tortowej
  • 6 czubatych łyżek mąki ziemniaczanej
  • 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie, jeśli np. nie jesteście pewni jajek lub piekarnika, a bardzo zależy Wam na efekcie)

Do obu kremów:

  • 500 g serka mascarpone
  • 500 ml śmietanki kremówki 36%
  • 4 łyżki cukru pudru
  • 400 g mrożonych owoców leśnych
  • 2 łyżki cukru
  • 3 płaskie łyżeczki żelatyny

Do kremu maślanego:
  • 125 g masła
  • 4 łyżki mleka
  • ok. 200 g cukru pudru

Do nasączenia:
  • 200 ml osłodzonej herbaty (ja użyłam wiśniowej)

Do dekoracji:
  • ok. 600 g lukru plastycznego w dowolnych kolorach (domowego lub gotowego)
  • perełki, śnieżynki, jadalny pisak lub cokolwiek Wam przyjdzie do głowy
  • lalka typu barbi z nogami owiniętymi folią spożywczą lub specjalna połówka lalki (bez nóg, ale ze szpikulcem) do tortów tego typu

Najpierw musimy upiec trzy biszkopty. Każdy pieczemy z 3 jajek, 0,5 szkl. cukru, 0,5 szkl. mąki i 2 łyżek mąki ziemniaczanej. Plus ewentualnie 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia. Ciasto na każdy biszkopt przygotowujemy oddzielnie. Nie robimy od razu całej porcji z 9 jajek. Inaczej piana z białek może opaść, a biszkopt nie wyrośnie tak ładnie. Niestety już to przerabiałam. Biszkopt trzeba piec od razu po przygotowaniu. Nie powinien stać i czekać na swoją kolej.

Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy cukier, a następnie po jednym żółtku, cały czas miksując na największych obrotach. Następnie zmniejszamy moc na najmniejszą i dosypujemy mąkę oraz mąkę ziemniaczaną (opcjonalnie proszek do pieczenia). Pieczemy w 175 stopniach przez ok. 25 min. (do suchego patyczka). Upieczony biszkopt wyjmujemy z piekarnika i upuszczamy w blasze na podłogę (z 30-40 cm), by nie opadł. Odstawiamy do ostygnięcia. W taki sposób pieczemy wszystkie trzy biszkopty. Ja na podstawę upiekłam biszkopt w okrągłej formie o średnicy 24 cm. Pozostałe (na spódnicę lalki) upiekłam w nieco mniejszych, kwadratowych formach. Można też upiec dwa biszkopty. Jeden okrągły na podstawę i jeden prostokątny (w dużej formie) na spódnicę. Ja niestety nie mam tak dużej formy. Musiałam więc upiec trzy.

W czasie gdy biszkopty się pieką przygotowujemy owoce. Rozmrożone, ale wraz z sokiem, który puściły umieszczamy w rondelku. Dodajemy 2 łyżki cukru i gotujemy do zgęstnienia. Owoce powinny przypominać niezbyt gęsty dżem. Studzimy. Zaparzamy herbatę, słodzimy (ja dałam 2 łyżeczki cukru) i odstawiamy.

W odrobinie bardzo gorącej wody rozpuszczamy żelatynę i odstawiamy do ostygnięcia. (Nie jest to konieczne, ale tort lepiej się wtedy trzyma.) Serek mascarpone, śmietankę i cukier puder umieszczamy w wysokim naczyniu i ubijamy na sztywno. Dodajemy przestygniętą żelatynę (dobrze, by wody nie było dużo, kilka łyżek), mieszamy i dzielimy na pół. Do jednej części dodajemy owoce i łączymy z kremem. Zarówno krem śmietankowy, jak i ten z owocami wstawiamy do lodówki.

Przygotowujemy krem maślany. Bardzo miękkie masło miksujemy na puch. Ciągle miksując, dodajemy połowę cukru pudru, a następnie 2 łyżki mleka. Później resztę cukru pudru i znów mleko. Krem powinien być dość gęsty, ale jednocześnie musi się dać łatwo smarować. Jeśli jest zbyt rzadki, dodajemy więcej cukru pudru i znów miksujemy. Masa musi być idealnie gładka i bez grudek. Krem odstawiamy na bok, ale nie wkładamy do lodówki.

Kiedy biszkopty ostygną przekrawamy je na pół. Najpierw przekładamy kremem śmietankowym (nie bardzo grubo) ciasto na podstawę. Łączymy obie połówki, a całość smarujemy cieniutko kremem maślanym. Powlekamy lukrem plastycznym. Ja robię to od razu na paterze lub podkładce pod tort. Zabezpieczam ją jednak czystymi kartkami papieru, które usuwam po udekorowaniu tortu.

Z reszty biszkoptu wycinamy okręgi, które układamy jeden na drugim. Teraz musimy im nadać kształt balowej spódnicy dla lalki. Kiedy używamy biszkoptu, nie jest to takie łatwe, ponieważ łatwo się kruszy. Można upiec biszkopty dzień wcześniej lub użyć ciasta ucieranego. Wtedy będzie trochę łatwiej. Jeśli używamy zwykłej lalki, musimy wydrążyć środek tak, by zmieściły się tam nogi. Lalce tworzymy gorsecik z lukru i odkładamy na bok.

Na podstawie umieszczamy odrobinę kremu śmietankowego, a na nim pierwszy krążek biszkoptu. Nasączamy go bardzo lekko herbatą i nakładamy krem śmietankowy. Na nim układamy kolejny krążek, nasączamy i układamy krem z owocami. Postępujemy tak z każdym krążkiem, naprzemiennie przekładając je obydwoma kremami. (Mnie obu kremów troszeczkę zostało, ponieważ nie można dać ich zbyt dużo. Tort może się wtedy nie utrzymać.) Całość smarujemy resztą kremu maślanego. Dekorujemy lukrem plastycznym według uznania. W torcie umieszczamy zwykłą, bądź specjalną lalkę, a łączenie zakrywamy np. paskiem z lukru. Całość wykańczamy perełkami i innymi ozdóbkami. Ja dodałam również perełkową opaskę z bransoletki na gumce, ale wtedy dobrze uprzedzić, że jest ona niejadalna ;)



Tort najlepiej przygotować dzień wcześniej i wstawić na noc do lodówki. Wtedy będzie się lepiej kroić, lukier lekko zastygnie, kremy zgęstnieją i nie powinno być torcikiem żadnych problemów. Mam nadzieję, że udało mi się w miarę jasno wszystko opisać. Zdjęć w trakcie robienia niestety nie robiłam, ponieważ czas mnie gonił, a następnego dnia musiałam wcześnie wstać, by jechać na Food Blogger Fest. Zdjęcie przedstawiające efekt końcowy też nie jest najlepsze, bo było już ciemno i światło nie takie, jak trzeba. Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba, i że dotrwaliście do końca tego baaardzo długiego wpisu, ale robienie tortu też troszkę zajęło ;)

Miłej niedzieli!

PS.: Jeśli dostanę jakieś zdjęcia przekroju, to na pewno je dodam.