Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasta z owocami. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasta z owocami. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 kwietnia 2015

Wielkanocny tulipan

Dziś niemal we wszystkich domach, jak to w Wielką Sobotę, wielkie sprzątanie ;) Szczęśliwi Ci, co mają to już za sobą! Ja tak długo zastanawiałam się, czy myć te okna, czy jednak będzie padać, że dziś nie mam już wyboru. Na szczęście okna mam aż trzy, a jeśli balkonowe policzyć podwójnie, to cztery :D Święta czy nie, nic by mnie nie zmusiło do ich mycia, gdyby padało. A że pogoda nawet sprzyja, to uwinę się z tym raz, dwa i zmykam do kuchni! Zaplanowałam na dziś dwa ciacha czekoladowe. Jedno jest już od jakiegoś czasu na blogu i szybko stało się najczęściej wyświetlanym deserem. Bardzo się cieszę, że Wam się tak spodobało, bo to również jedno z moich ulubionych :) Możecie znaleźć je tutaj i jeśli szybko skoczycie do sklepu, to już jutro będziecie się mogli nim zajadać. Ja zaraz się za nie zabieram! Jest proste, szybkie, pyszne i efektowne. Na święta jak znalazł :) Drugie ciacho to u mnie nowość, więc trzymajcie kciuki, żeby się udało. Wtedy na pewno trafi na bloga, chociaż będzie musiało grzecznie poczekać w kolejce, bo trochę mi się tych przepisów uzbierało. Tymczasem postanowiłam podzielić się z Wami efektownym przepisem na ostatnią chwilę. Będzie to kolorowa, wielkanocna babka. Biszkoptowa, więc lekka i delikatna. W moim odczuciu najlepiej nadaje się do kawy lub herbaty, bo sama jest trochę za sucha. Zwykle wolę ciasta cięższe i bardziej wilgotne, muszę jednak przyznać, że ta baba ma bardzo ciekawy smak i znika błyskawicznie. A jeśli podać do niej wiśnie lub frużelinę albo dobrą, domową konfiturę i aromatyczną herbatę, to już naprawdę nie można się jej oprzeć!

Kolorowa babka zwana tulipanem

przepis na dużą keksówkę (ok. 28/30 na 10 cm)


Należy przygotować:
  • 7 dużych jajek
  • 1 i 1/2 szklanki mąki pszennej + dodatkowe 2 łyżki
  • 1 i 1/3 szklanki cukru + trochę do natłuszczenia formy
  • 3/4 szklanki oleju
  • 1 czubatą łyżeczkę proszku do pieczenia
  • szczyptę soli
  • 1 łyżkę kakao
  • 1/3 szklanki mielonego maku (suchego!)
  • 1 kisiel wiśniowy (użyłam takiego bez cukru)
  • drylowane wiśnie np. z kompotu
  • bułka tarta lub mielone płatki owsiane do obsypania formy

Żółtka oddzielamy od białek, a następnie białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Stopniowo, w trzech-czterech turach dodajemy cukier, cały czas ubijając. Kiedy piana będzie ładna i błyszcząca, dodajemy po jednym żółtku. Zmniejszamy obroty miksera na najwolniejsze i wlewamy cienką strużką olej, a następnie dodajemy proszek do pieczenia i stopniowo mąkę (najlepiej po 2 łyżki na raz). Gotowe ciasto dzielimy na trzy części. Do jednej dodajemy dodatkowe dwie łyżki mąki, do drugiej kisiel, a trzecią jeszcze raz dzielimy, tym razem na dwie części. Jedną łączymy z makiem, a drugą z kakao. (Każdą delikatnie mieszamy szpatułką lub miksujemy na najwolniejszych obrotach miksera.) Keksówkę delikatnie natłuszczamy i wysypujemy cienko bułką lub płatkami. Wlewamy najpierw jasne ciasto, później różowe - na środek białego, wzdłuż formy, a następnie to z makiem - na środek różowego, również wzdłuż formy. Przez środek keksówki w rzędzie układamy wiśnie (można obtoczyć je najpierw delikatnie w mące) i przykrywamy je ostatnią, kakaową częścią ciasta. Nie napełniamy keksówki po sam brzeg! Jeśli ciasta jest trochę za dużo, lepiej dodatkowo upiec 1-2 babeczki.

Formę należy wypełnić ciastem w ok. 3/4, tj. zdecydowanie mniej, niż na zdjęciach ;)

Pieczemy w nagrzanym do 175 stopni Celsjusza piekarniku przez ok. 60 min. Po tym czasie sprawdzamy patyczkiem i w razie potrzeby dopiekamy jeszcze ok. 5 min. Studzimy i dopiero wyjmujemy z formy. Podajemy posypaną cukrem pudrem lub polukrowaną (np. lukrem ukręconym z cukru pudru i soku wiśniowego). Doskonałym dodatkiem do babki będzie wiśniowa konfitura i pyszna, owocowa herbata :)

Wesołych świąt Wielkiejnocy życzy Ratunku... Obiad! :)

piątek, 5 grudnia 2014

Niezwykły tort dla niezwykłej osoby

Listopad był dla mnie bardzo chorowity. Zaczęło się już pod koniec października, a do dzisiaj nie mogę powiedzieć, że jestem zdrowa. W samym listopadzie byłam aż dwa tygodnie na zwolnieniu i niestety pierwszy tydzień grudnia spędzam również w domu. Mam tego już szczerze dość. Początkowo czułam się tak źle, że nawet gotować mi się nie chciało i prawie nie wstawałam z łóżka. Kiedy jestem taka chora, przesypiam niemal całe dnie. Na szczęście teraz jest zdecydowanie lepiej i z chęcią piszę tego posta :) W listopadzie, mimo przedłużającej się choroby, był taki czas, jakiś tydzień, kiedy czułam się trochę lepiej. Była to chwilowa poprawa, ale zdążyłam upiec mojemu Narzeczonemu tort urodzinowy :) Nie był to taki tort, jaki początkowo planowałam, ale nie dość, że choróbsko nie odpuszczało, to jeszcze jakiś czas temu złamało mi się jedno z mieszadeł miksera :( Musiałam więc odpuścić pieczenie tradycyjnego biszkoptu i wymyślić coś innego. Padło na ciasto, które można z powodzeniem wymieszać widelcem. Natomiast krem udało mi się ubić z dwoma różnymi mieszadłami i dzięki temu tort mógł w ogóle powstać :D Powiem szczerze, że nie żałuję takiego wyboru. Ten okazał się więcej niż tylko trafiony. Był rewelacyjny! Nie jest to wprawdzie typowy tort. Z powodzeniem można przygotować tylko połowę kremu, zrezygnować z obkładania nim ciasta dookoła i podać je np. jako niedzielny lub świąteczny deser. Będzie to wtedy klasyczne ciasto marchewkowe, które zresztą bardzo lubię. Jednak dziś prezentuję je w nieco innej, tortowej odsłonie :)))

Marchewkowy tort z bakaliami i kremem śmietankowym

porcja na tortownicę o średnicy 24 cm



Potrzebujemy:
  • 200-220 g marchewki (waga po obraniu) - ok. 2 średnie sztuki
  • 340-350 g ananasa (świeżego lub z puszki)
  • 120 g orzechów włoskich
  • 120 g suszonej żurawiny
  • 1 szklankę mąki pszennej (można zastąpić razową)
  • 2/3 szklanki brązowego cukru demerara (używam nierafinowanego)
  • 3 duże jajka (4 - jeśli są małe)
  • 1/3 szklanki oleju
  • 3 pełne łyżeczki przyprawy do piernika (ja daję domową, taką jak tutaj lub kupną, ale taką, w której nie ma dodatku mąki)
  • 1 czubatą łyżeczkę sody oczyszczonej i tyle samo proszku do pieczenia
  • dużą szczyptę soli

A także:
  • 500 g śmietanki kremówki (używam 36%)
  • 500 g serka mascarpone
  • 3 łyżeczki żelatyny (jeśli ciasto będzie podane tego samego dnia, to nie jest ona konieczna, ale jeśli następnego, to lepiej ją dodać)
  • cukier puder do smaku
  • sok z 1/4 cytryny (opcjonalnie)
  • ok. 25-30 g wiórków czekoladowych lub gorzkiej czekolady startej na drobnych oczkach tarki (ewentualnie można użyć naturalnego kakao)
  • kilkanaście lub nawet więcej połówek orzechów włoskich
  • żurawinę w czekoladzie lub podobnej wielkości draże czekoladowe
  • odrobinę białej czekolady plastycznej lub zwykłej, rozpuszczonej białej czekolady do wykonania napisu (opcjonalnie)

Marchew ścieramy na drobnych oczkach tarki. Ananasa kroimy w małą kostkę. Orzechy i żurawinę siekamy dość drobno. (Jeśli nie pokroimy ananasa, żurawiny i orzechów wystarczająco drobno, to później ciasto nie będzie się dobrze kroić, a przekrojenie go wzdłuż może okazać się wręcz niemożliwe.) Następnie wszystkie składniki: marchew, ananasa, orzechy, żurawinę, mąkę, cukier, jajka, olej, przyprawę do piernika, sodę, proszek do pieczenia i sól umieszczamy w sporej misce i mieszamy widelcem lub łyżką, aż się dokładnie połączą. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia (boków nie trzeba) i przelewamy do niej przygotowane ciasto. Pieczemy ok. 40 min., sprawdzamy patyczkiem i w razie potrzeby dopiekamy jeszcze 5 min. Po tym czasie powinno być upieczone, ale na wszelki wypadek możemy sprawdzić je jeszcze raz. Odstawiamy ciasto do wystygnięcia, na razie jeszcze nie wyjmując go z formy.



Kiedy ciasto całkowicie ostygnie, przecinamy je na dwa krążki (bardzo ostrym nożem lub nitką). Jeden z nich układamy na dużym talerzu lub paterze - wierzch, górą w dół. Drugi odkładamy na bok. Oba przykrywamy czystą ściereczką, by nie obsychały.


Przygotowujemy krem. Żelatynę zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na chwilę (ok. 1-2 min.), a następnie mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Mocno schłodzoną śmietankę, serek i ok. 3-4 łyżki cukru pudru umieszczamy w wysokim naczyniu i ubijamy na sztywno. W razie potrzeby dosładzamy. Dodajemy przestudzoną żelatynę i sok z cytryny. Dokładnie mieszamy. Połowę kremu wykładamy na spodni blat ciasta i przykrywamy drugim - równym spodem do góry. Lekko dociskamy. Pozostały krem możemy cały wyłożyć na wierzch ciasta (najlepiej za pomocą szprycy) lub udekorować nim boki i wierzch ciasta szprycą (wystarczy jedna końcówka - tym razem użyłam sześcioramiennej gwiazdki).


Mój sposób dekoracji tortu:
Odrobiną kremu smarujemy boki i wierzch tortu (nie musi być bardzo równo). Górę posypujemy startą czekoladą lub wiórkami czekoladowymi (można sobie pomóc przygotowując prosty szablon np. z papieru do pieczenia, dzięki któremu stworzymy równe koło). Boki ozdabiamy wyciskając szprycą podłużne kształty, zaczynając u dołu i kierując końcówkę równiutko do samej góry ciasta. I tak dookoła całego ciasta. Następnie brzeg tortu ozdabiamy rozetkami, falami i znów rozetkami z kremu oraz żurawiną w czekoladzie, a boki połówkami orzechów. Na koniec można dodać napis. Ja wykonałam go z plastycznej czekolady i przy krojeniu niestety nie trzymał się podłoża, dlatego następnym razem napis zrobię szprycą z rozpuszczonej białej czekolady. Jednak zapewniam, że nawet bez napisu takie ciasto będzie wyglądało odświętnie i wyjątkowo.



Może się to wszystko wydawać skomplikowane, ale takie nie jest. Serio, serio ;) Udekorowanie tego tortu było naprawdę proste i szybkie (zajęło mi nie więcej niż pół godziny), a przy tym bardzo eleganckie oraz efektowne. Jak widać, tak ozdobione ciasto marchewkowe z powodzeniem może stać się urodzinowym tortem, który będzie nie tylko wyjątkowy, ale także przepyszny :)


Przygotowując ten tort poczułam już atmosferę zbliżających się Świąt. To pewnie przez przyprawę piernikową ;) Zdałam sobie też sprawę, że to ciasto w takiej formie może stać się doskonałą ozdobą świątecznego stołu - no, może tylko zamiast "sto lat" lepiej pasowałby w tym przypadku napis "Wesołych Świąt" ;) Ja w tym roku planuję je znów przygotować właśnie na pierwszy dzień Bożego Narodzenia.


A czy Wy czujecie już, że do Świąt zostały niecałe 3 tygodnie?
Ja poczuję to na dobre, gdy stanę wreszcie na nogi ;)

Smacznego!

niedziela, 26 października 2014

Szybkie ciasto czekoladowo-wiśniowe

Bardzo się cieszę, że zainteresowanie sałatką z tuńczykiem jest tak duże :))) Naprawdę niespodziewanie duże, bo zwykle to słodkości królują wśród moich przepisów ;) Jednak tym razem liczba kliknięć właśnie w ten post przerosła moje najśmielsze oczekiwania i bardzo Wam za to dziękuję. Obiecuję też w związku z tym więcej takich propozycji, ale tymczasem znów coś słodkiego. Dziś będzie to szybkie ciacho bez pieczenia. Idealne kiedy np. sąsiadka, przyjaciółka, rodzina bliższa lub dalsza dzwoni w niedzielę rano i radośnie zapowiada poobiednią wizytę ;) Robi się je etapami i w tak zwanym międzyczasie bez stresu można spróbować sprzątać kuchenny bądź jakikolwiek inny nieporządek. A ciacho wynagrodzi wszelki trud, który i tak jest znikomy! Jeśli znacie już mój mus czekoladowy, to wiecie zapewne, że ciężko poprzestać na jego jednej, małej porcji. Jest po prostu uzależniający! I dziś to właśnie on stanowi bazę dla nieco innego deseru. Smaki pozostają te same - czekolada i wiśnie. Zmienia się jedynie forma podania, bo tym razem będzie to właśnie ciasto, w którym zastosowałam kilka sprawdzonych już rozwiązań. Szybki i bezproblemowy spód z ciasteczek przykryłam musem z gorzkiej czekolady, którego ukoronowanie stanowi owocowa, najlepiej kwaskowa galaretka. Prościzna! A efekt murowany :D

Ciasto czekoladowo-wiśniowe z musem i galaretką

przepis na formę o wymiarach 35x25 cm



Na spód należy przygotować:
  • 300 g kakaowych herbatników
  • 150 g rozpuszczonego masła dobrej jakości (jeśli chcemy, by spód szybko zastygł, można dać więcej, np. 250 g, jednak wtedy po dłuższym czasie w lodówce będzie twardy i ciężko będzie go pokroić)

Na mus:
  • 200 g gorzkiej czekolady (najlepiej o zawartości ok. 70% kakao)
  • 4 łyżki mleka
  • 500 g śmietanki kremówki 36%
  • 2 jaja (ja do tego musu używam tylko wielskich jajek ze sprawdzonego źródła)
  • szczyptę soli
  • 2 łyżki cukru pudru (opcjonalnie - ja tym razem nie dałam)
  • 3 łyżeczki żelatyny

Na galaretkę:
  • 370 g dżemu wiśniowego z dużą zawartością owoców (ja użyłam domowego)
  • 2 galaretki owocowe - takie na 0,5 l wody każda (najlepiej wiśniowe lub o smaku owoców leśnych)
  • 2 łyżeczki żelatyny

Dodatkowo:
  • trochę startej na grubych oczkach czekolady lub czekoladową posypkę

Najpierw przygotowujemy spód. Masło rozpuszczamy i lekko studzimy. Formę (najlepiej sztywną - metalową, ewentualnie szklaną czy ceramiczną) wykładamy papierem do pieczenia lub folią spożywczą. Ciasteczka bardzo drobno kruszymy lub mielimy w rozdrabniaczu. Dokładnie mieszamy powstałe okruchy z rozpuszczonym masłem, a następnie wykładamy nimi dno formy. Dobrze ubijamy i dociskamy ciasteczkowy spód, by później ładnie się kroił. Przykrywamy (papierem/folią), obciążamy (ja robię to kartonami z mlekiem) i odstawiamy do lodówki.

Żelatynę dokładnie rozpuszczamy w maksymalnie 1/4 szklanki wrzątku. Czekoladę łamiemy na niewielkie kawałki i umieszczamy wraz z mlekiem w rondelku. Rozpuszczamy na niewielkim ogniu (można też zrobić to w kąpieli wodnej). Żółtka oddzielamy od białek. Do ostudzonej czekolady dodajemy żółtka (po jednym na raz) i ubijamy mikserem lub rózgą. Kremówkę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem (jeśli go używamy), pod koniec ubijania dodajemy rozpuszczoną, schłodzoną żelatynę i jeszcze chwilę miksujemy. Czekoladę z żółtkami dodajemy do ubitej śmietanki. Najpierw tylko trochę, delikatnie mieszamy masę łyżką do połączenia składników, a później stopniowo resztę. Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli. Dodajemy je partiami do czekoladowej mikstury, najlepiej na trzy razy, a całość delikatnie mieszamy łyżką tak, by piana nie opadła. Czekoladowy mus wykładamy na schłodzony spód i wyrównujemy. Ponownie wstawiamy do lodówki.

Obie galaretki dokładnie rozpuszczamy w 0,5 l wody. Żelatynę zalewamy jak najmniejszą ilością wrzątku, odstawiamy na chwilę, a następnie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Dżem przekładamy do sporej miski i mieszamy łyżką. Cały czas mieszając, stopniowo wlewamy galaretkę, a następnie również żelatynę. Odstawiamy w chłodne miejsce. Kiedy galaretka zacznie tężeć, wylewamy ją delikatnie na zimny i zastygnięty mus (dla pewności można to zrobić po łyżce). Kolejny i już ostatni raz wstawiamy formę do lodówki. Tym razem na minimum 2 godziny. Po tym czasie kroimy ciasto np. w kostkę lekko zwilżonym nożem. Przed samym podaniem posypujemy wierzch tartą czekoladą lub posypką.


PS Ciasto przechowujemy w lodówce. Najlepiej zjeść je w ciągu jednego, maksymalnie dwóch dni od przygotowania.


PPS Jeśli nie będziecie podawać całego ciasta od razu i część zamierzacie zachować na następny dzień, lepiej nie posypujcie czekoladą od razu całości. Po pewnym czasie zacznie się ona na galaretce rozpuszczać i podchodzić wodą, a ciasto straci swój piękny wygląd. Dlatego lepiej udekorować posypką jedynie taki kawałek, który od razu podamy i zjemy ;)

Smacznego!

niedziela, 24 sierpnia 2014

Lekka pianka z musem śliwkowym

Jakiś czas temu dostałam dużo pysznych, słodkich i bardzo dojrzałych już renklod. Wszystkich byśmy nie przejedli, więc trzeba było coś wymyślić, by śliweczki się nie popsuły. Po chwili namysłu postanowiłam zrobić mus, ale nie miałam czasu pakować go do słoików, zresztą aż tak dużo to by go znowu nie wyszło, więc i mus trzeba było zużyć dość szybko. Pomysłów było kilka, ale w związku z tym, że miałam w tym czasie do zrobienia jeszcze tort, wygrła prosta i dość szybka, a bardzo efektowna opcja. Ciacho przygotowałam w tak zwanym międzyczasie. Później razem z tortem zabrałam je, a przynajmniej znaczną jego część, na imprezę. Okazało się strzałem w dziesiątkę i już we wtorek musiałam szybciutko pisać przepis, by koleżanka mojej mamy mogła je zrobić na ten weekend ;) Bardzo się ucieszyłam, że tak smakowało. Tym bardziej, że to była spontaniczna decyzja i w dużej mierze eksperyment. Teraz z jeszcze większą radością dzielę się tym smakołykiem z Wami :) Polecam, bo naprawdę warto!

Lekka pianka cytrynowa z musem śliwkowym na korzennym, ciasteczkowym spodzie

przepis na formę o wymiarach 35x25 cm



Na ciasteczkowy spód należy przygotować:
  • 350 g ciasteczek - koniecznie korzennych!
  • 200 g rozpuszczonego masła dobrej jakości

Na cytrynową piankę:
  • 350 g pianek marshmallow (użyłam waniliowych)
  • 500 g śmietanki 36%
  • 1 galaretkę cytrynową

Na mus śliwkowy:
  • 1,7 kg renklod
  • sok z 1/2 cytryny
  • 200 g cukru
  • 2 laski wanilii
  • 1 galaretkę cytrynową
  • 2 łyżeczki żelatyny

Śliwki pokroić w kostkę se skórką, przełożyć do dużego, szerokiego garnka, zasypać cukrem, dodać sok z cytryny i odstawić, aż puszczą sok (ja schowałam je na noc do lodówki). Laski wanilii naciąć wzdłuż, wyskrobać ziarenka, dodać je do śliwek. Przekrojone laski wanilii też wrzucić do garnka. Śliwki zagotować i smażyć, często mieszając do zgęstnienia. (Ja mus przygotowywałam tak, jak zwykle robię powidła. W dwóch turach. Śliwki zagotowałam i smażyłam ok. 45 min. Następnie wystudziłam i schowałam na noc do lodówki, a następnego dnia smażyłam do uzyskania pożądanej konsystencji - ok. 30 min.) Z garnka wyjmujemy laski wanilii i blendujemy całość na gładki mus. Do gorącej masy śliwkowej dodajemy galaretkę w proszku i rozprowadzone w 1/4 szklanki wody 2 łyżeczki żelatyny. Całość dokładnie mieszamy i odstawiamy do lekkiego zgęstnienia.

W tym czasie przygotowujemy spód. Ciasteczka miksujemy lub kruszymy bardzo drobno, na piaseczek (najlepiej jednak zrobić to w malakserze lub rozdrabniaczu). Dodajemy rozpuszczone masło i mieszamy. Formę wykładamy papierem do pieczenia, najlepiej zarówno spód, jak i boki. Zmiksowanymi ciasteczkami równomiernie wykładamy dno i lekko ubijamy. Formę wkładamy do lodówki i czekamy aż ciasteczkowa masa zastygnie.



Drugą galaretkę rozpuszczamy w szklance wody. Śmietankę ubijamy na sztywno. Pianki rozpuszczamy w garnuszku, uważający przy tym, by ich nie przypalić. Ubitą śmietankę łączymy delikatnie z rozpuszczonymi piankami i galaretką. Masę wylewamy na ciasteczkowy spód. Na piankę wykładamy gęstniejący mus. Patyczkiem do szaszłyków, zanurzonym aż do ciasteczkowego spodu, rysujemy esy-floresy, wyciągając trochę białej pianki na wierzch i tworząc wzory. Całość chowamy do lodówki na minimum 3-4 godz. - do całkowitego stężenia. Następnie kroimy i pałaszujemy ze smakiem :D

Ciasto jest dość ścisłe, ładnie trzyma kształt i kroi się bardzo łatwo. Można więc poszaleć w wymyślaniu kształtów poszczególnych kawałków. Ja postawiłam na trójkąty i wydaje mi się, że tak prezentowało się bardzo dobrze :) Tak przygotowana pianka również świetnie się przechowuje. Najlepiej zawinąć ją w papier i schować do lodówki. Wytrzyma wtedy spokojnie 4 do 5 dni.



Wskazówka:
Mus śliwkowy można wyłożyć na piankę dość szybko, już po ok. pięciu, góra dziesięciu minutach. Masa z pianek marshmallow gęstnieje bardzo szybko. Trzeba nawet uważać, by pianka nie zgęstniała za bardzo, ponieważ później nie będzie już możliwości rysowania wzorów z jasnej masy na wierzchu i ciasto pozostanie gładkie, choć równie dobre ;)

Smacznego!

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Śmietankowy tort z owocami lata

Bardzo chętnie piekę torty :) Dla znajomych, kolegów i koleżanek z pracy oraz oczywiście dla najbliższych. Naprawdę to lubię i pomimo stresów z tym związanych, daje mi to sporo satysfakcji i zwyczajnie sprawia frajdę :D Do tej pory na moim blogu pojawiło się ich kilka, np. tort - lalka barbitort legoozdobiony kremem tort czekoladowo-malinowy oraz tort bezowy przygotowany na moje urodziny :) Pierwsze dwa były ozdabiane lukrem plastycznym, a tylko jeden był pokryty kremem. Szprycę mam od niedawna. Zwykłą plastikową, z kilkoma tylkami, która wygląda trochę jak zabawka ;) Jednak staram się jak mogę i doskonalę niełatwą sztukę zdobienia kremem. Dziś właśnie chciałabym pokazać Wam tort bez grama lukru plastycznego. Cała dekoracja to krem, owoce i czekolada. Moim zdaniem wyszło naprawdę super i chociaż tort nie był wcale idealny, to podobał się zamawiającym. Wiem też, że bardzo smakował, a to dla mnie liczy się najbardziej :) Chcecie go zobaczyć?

Tort śmietankowo-owocowy z cytrynową nutą

(przepis na wysoką tortownicę o średnicy 24 cm - tort ok. 2,5 kg)



Do biszkoptu będziemy potrzebować:
  • 7 jajek
  • 1 szklankę cukru
  • 1 szklankę mąki pszennej tortowej
  • 4 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
  • szczyptę soli

Do kremu cytrynowego:
  • 250 ml śmietanki kremówki
  • 250 g serka mascarpone
  • 4 do 6 łyżek cukru pudru
  • 1,5 łyżeczki żelatyny
  • skórkę otartą z 1 cytryny
  • 30 ml soku z cytryny

Do nasączenia:
  • 90 ml wódki
  • 60 ml soku z cytryny
  • cukier puder do smaku (2-3 łyżki powinny wystarczyć)

Do kremu śmietankowego:
  • 500 ml śmietanki kremówki
  • 500 g serka mascarpone
  • 6-8  łyżek cukru pudru
  • 3 łyżeczki żelatyny

Dodatkowo:
  • ok. 1-1,5 kg oczyszczonych i odszypułkowanych truskawek (najlepiej nie za dużych i podobnej wielkości)
  • 200 g borówek amerykańskich
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 50 g białej czekolady

Zaczynamy oczywiście od biszkoptu. Najlepiej jest upiec go dzień wcześniej, bo później będzie łatwiej go pokroić i nie będzie tak się przy tym kruszył. Obie mąki przesiewamy do jednej miski. Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, a następnie po łyżce dodajemy cukier. Kiedy białka będą ładne i błyszczące dodajemy po jednym żółtku. Na koniec po trochu, np. po dwie łyżki na raz wmieszać mąki. Można delikatnie łopatką lub na najniższych obrotach miksera. Ja zwykle robię to sama. W tej kwestii nie ufam mikserom, bo piana wtedy i tak trochę opada ;) Pieczemy w tortownicy wyłożonej na spodzie pergaminem w 180 stopniach C przez ok. 35-40 min. Na koniec sprawdzamy patyczkiem, w razie potrzeby dopiekamy kolejne 5 min. Od razu po upieczeniu wyciągamy biszkopt z piekarnika, upuszczamy z ok. 0,5 m na podłogę i odstawiamy na kratkę do ostygnięcia. Całkowicie przestudzony wyjmujemy z tortownicy i kroimy na trzy równe blaty. Górny to będzie spód tortu, a dolny - wierzch.


Przygotowujemy krem cytrynowy. Żelatynę zalewamy gorącą wodą (1/4 szkl.), odstawiamy na chwilę, a następnie dokładnie mieszamy. Lekko studzimy. Mascarpone ubijamy z kremówką i cukrem pudrem na najwyższych obrotach miksera na sztywno, a następnie zmniejszamy obroty i dodajemy skórkę z cytryny, sok, a także ostudzoną (może być letnia) żelatynę. Miksujemy do połączenia się składników. Wódkę, 60 ml soku z cytryny oraz cukier puder łączymy i dokładnie mieszamy. Połową nasączamy pierwszy blat. Na nim układamy dość ciasno truskawki (zwężającym się końcem do góry). Luki między nimi dokładnie wypełniamy połową kremu (najłatwiej zrobić to szprycą, wciskając krem między owoce), wierzch wyrównujemy. Układamy drugi blat ciasta, nasączamy go pozostałym pączem, znów wykładamy truskawki i resztę kremu. Przykrywamy trzecim blatem. Odstawiamy do lodówki na minimum 2-3 godz., ale można również na dłużej. Na tym etapie można schować tort do lodówki na całą noc, a udekorować go następnego dnia. (Ja tym razem właśnie tak zrobiłam.)




Przygotowujemy drugi krem. Żelatynę rozpuszczamy w jak najmniejszej ilości wody (ok. 1/3szkl.), studzimy. Kremówkę, mascarpone i cukier puder miksujemy na sztywno, dodajemy żelatynę, całość łączymy mieszając szpatułką lub mikserem na niewielkich obrotach. Tort równomiernie obkładamy kremem, zostawiając trochę do dekoracji, wyrównujemy. Całość dekorujemy fantazyjnie pokrojonymi truskawkami oraz borówkami. Ja ułożyłam na torcie również napis i wzory z czekolady, które przygotowałam w dniu pieczenia biszkoptu. Tort wstawiamy do lodówki co najmniej na 2-3 godz., a później już tylko podajemy i pałaszujemy  :) Smacznego!





Jak stworzyć dekoracje z czekolady?
Czekoladowe dekoracje tortu są proste i niezwykle efektowne. Przy pomocy czekolady można tworzyć skomplikowane wzory i napisy, a wcale nie jest to takie trudne. Jeśli chcemy w ten sposób ozdobić wierzch tortu, wystarczy ze sztywnego kartonu wyciąć kształt odpowiadający kształtowi formy do ciasta (najlepiej ją po prostu odrysować) i narysować lub napisać na nim pożądany wzór. Kartonik ze wzorem trzeba następnie przykryć pergaminem, przez który będzie widać rysunek i przymocować jeden kawałek papieru do drugiego, by nie mogły się przemieścić. Czekoladę musimy rozpuścić w kąpieli wodnej. Lekko ostudzoną należy przełożyć do szprycy lub woreczka cukierniczego i wypełnić nią narysowane wcześniej kształty. Później wystarczy wstawić całość do lodówki, a gdy zastygnie, delikatnie odkleić od papieru i udekorować tort :) Prawda, że łatwe?

Tutaj nutki na melodię "sto lat, sto lat"
A tu klucz wiolinowy :)

niedziela, 14 lipca 2013

Letnie ciacho z owocami + trzecia nominacja do Liebster Blog Award

Dziś jest dzień wyjątkowy i dla mnie szczególny. Dziś, w tej chwili, w tej sekundzie czytacie mój setny post :) Jestem dumna i szczęśliwa i dlatego będzie dziś słodko i pysznie, ale najpierw parę moich przemyśleń ;) Dziś mi wybaczycie, prawda? Zakładając mój blog, nie byłam pewna, czy wytrwam w jego prowadzeniu, czy będzie mi się chciało wciąż i wciąż wymyślać nowe potrawy i je fotografować, a później składać wszystko w całość, czyli w posta. Dziś widzę, że mi się chce. Chce mi się wcale nie mniej, niż 2.10.2013 r., kiedy pojawił się mój pierwszy wpis. Każdego dnia cieszę się z ciągle rosnącej liczby odwiedzin i komentarzy, na które zawsze chętnie odpowiadam. Cieszy mnie każdy sygnał od Was, że czytacie, gotujecie, pieczecie, i że Wam smakuje. To jest przemiłe i daje mi ogromną motywację do dalszego prowadzenia bloga. Przyznaję, cieszę się jak dziecko, gdy widzę, że korzystacie z moich przepisów :))) Blog stał się dla mnie źródłem ogromnej satysfakcji. Znalazłam swoje miejsce w kulinarnej blogosferze i będę się starać ze wszystkich sił, by każdy nowy przepis był jeszcze lepszy, a zdjęcia coraz ładniejsze. A teraz... Teraz zapraszam na ciacho, którym ugościłam dzisiaj moją rodzinkę. Wszystkim podobno smakowało. Niektórzy pokusili się nawet o dokładkę ;) Wiem jedno, ja uwielbiam takie desery, a co Wy o nim myślicie?

Czekoladowe ciasto na białkach z bitą śmietaną i letnimi owocami

(przepis na okrągłą formę o średnicy 25 cm)



Do ciasta należy przygotować:
  • 2/3 szkl. zimnych białek (u mnie z 4 dużych jajek)
  • 2/3 szkl. cukru
  • 2/3 szkl. mąki pszennej
  • 2 łyżki naturalnego kakao
  • szczyptę soli

Dodatkowo:
  • 250 g mascarpone
  • 500 ml schłodzonej śmietanki 36%
  • 6 łyżek cukru
  • 4 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w 1/4 szkl. wody (opcjonalnie)
  • letnie, najlepiej kwaskowe owoce (u mnie maliny i porzeczki)

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Białka wraz ze szczyptą soli zaczynamy ubijać, a gdy utworzy się piana, po 1 łyżce dosypujemy cukier, cały czas miksując na najwyższych obrotach. Kiedy białka będą już ubite, ale nie na bardzo sztywno (tzn. piana ma być gładka i lśniąca, ale przy przechyleniu pojemnika do góry nogami powinna zacząć delikatnie spływać), dodajemy 2 płaskie łyżki kakao i bardzo delikatnie, najlepiej szpatułką mieszamy. Następnie dodajemy mąkę, również po 2 łyżki na raz i każdą partię znów bardzo delikatnie mieszamy. Białka nie mogą opaść. Gotową masę przekładamy do nienatłuszczonej, niewysypanej niczym i niewyłożonej papierem formy, najlepiej silikonowej, ponieważ ciasto delikatnie się do niej przyklei i tak właśnie ma być (ja zazwyczaj piekę to ciacho w okrągłej, płaskiej formie do tarty, ale polecam również tortownice i inne formy ze zdejmowanymi bokami). Wyrównujemy powierzchnię. W cieście można porobić szpatułką zygzaki, by uwolnić duże pęcherze powietrza, które podczas pieczenia mogą zaburzyć równomierne rośnięcie. Formę wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 25 min. Na ostatnie 5-7 min. wyłączamy dolne grzanie i zostawiamy tylko górne. Pod żadnym pozorem nie otwieramy piekarnika w trakcie pieczenia, a po upłynięciu 25 min. wyłączamy grzanie i zostawiamy ciasto na kolejne 5 min. Po tym czasie wyjmujemy formę z piekarnika. Kiedy ciasto lekko przestygnie, delikatnie odklejamy je od formy (jeśli mamy formę tradycyjną, a nie silikonową, to można brzegi odkroić nożem) i studzimy do góry nogami na kratce.

Kiedy ciasto ostygnie, przygotowujemy bitą śmietanę. Mascarpone i zimną kremówkę oraz cukier umieszczamy w wysokim naczyniu i ubijamy na najwyższych obrotach na sztywno. Tym razem po odwróceniu pojemnika do góry nogami, zawartość powinna pozostać na miejscu. Ubitą śmietankę z mascarpone łączymy z ostudzoną żelatyną i delikatnie mieszamy. Całość wykładamy na ostudzone ciasto, tworząc kopułę. Dekorujemy ulubionymi, sezonowymi owocami. Najlepiej jednak ze słodką śmietaną będą się komponowały porzeczki, wiśnie, agrest i inne kwaśne owoce, które ładnie zrównoważą smaki. Przed podaniem schładzamy min. 2 godz. w lodówce, a następnie cieszymy się smakiem pysznego deseru :)

Smacznego!



PS. Dzisiejszy przepis zapisałam w notatniku już dość dawno, ale ciasto przygotowywałam dopiero kilka razy. Przyznam szczerze, że nie zawsze mi wychodziło i czasami opadało (co trochę mnie do niego zniechęciło), ale znalazłam już na nie sposób. Jeśli białka będą świeże i ubiją się bez problemu, a przy tym będziecie bardzo delikatni podczas mieszania i posłuchacie moich wskazówek odnośnie pieczenia, sukces gwarantowany. Daję słowo! Ciasto jest jedyne w swoim rodzaju, a jest to odmiana biszkopta. Nieco bardziej zwarta i trochę mniej puszysta od tradycyjnego. Mimo to bardzo delikatna, trochę gąbczasta i pyszna :) Warto spróbować. Dodam jeszcze, że to typowo angielskie ciacho, chociaż w swojej ojczyźnie podawane jest raczej w towarzystwie konfitury i herbaty. Ja preferuję jednak prezentowaną dziś wersję z bitą śmietaną i owocami. Dla mnie to połączenie idealne :)

O walorach smakowych tego ciacha może świadczyć fakt,
że znika w błyskawicznym tempie :)

***

Dostałam trzecią już nominację do Liebster Blog Award. Tym razem od dziewczyn ze Smakowych kombinacji. Dziękuję ślicznie i, chociaż długo zwlekałam z odpowiedzią na pytania, to już to nadrabiam :) Jeśli chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć, to zapraszam...

1. Kawa czy herbata?
Herbatka. Najlepiej owocowa lub zielona i niezbyt mocna.

2. Gotowanie czy pieczenie?
Lubię jedno i drugie. Kiedyś odpowiedziałabym, że pieczenie, ale teraz obie te czynności dają mi dużo satysfakcji.

3. Słone czy słodkie?
Słooodkie :) Patrz powyżej ;)

4.Owoc czy warzywo?
Na co dzień warzywo, ale owoce też uwielbiam.

5. Czy pracujesz/uczysz się w kierunku kuchni?
Nie, ale nigdy nie mów nigdy ;)

6. Ciasta czy ciasteczka?
Ciasta... i ciasteczka :) Jestem łasuchem!

7. Ile czasu poświęcasz na bloga?
Różnie, ale zazwyczaj tylko kilka godzin tygodniowo (napisanie jednego posta to 1 do 1,5 godz.) i chociaż często chciałabym więcej, to jednak praca i inne obowiązki zajmują mi sporo czasu.

8. Jaki blog kulinarny to twój ulubiony?
Dużą inspiracją jest dla mnie Kwestia Smaku. Poza tym to pierwszy blog kulinarny, który poznałam i bardzo go lubię.

9. Zjesz surowe mięso?
Tak. Uwielbiam dobrego tatara.

10. Mogłabyś zostać wegetarianką na rok czasu?
Miałam już taki etap w życiu, ale to nie dla mnie.

11. Dlaczego blog kulinarny?
Od zawsze uwielbiałam gotować, piec i przebywać w kuchni. To wyszło całkiem naturalnie i spontanicznie, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez mojego bloga :)))

PS. Jako że sama nominowałam już jakiś czas temu 11 blogów, postanowiłam tym razem tylko odpowiedzieć na pytania. I tak post jest już przydługi, a ja spędziłam dziś przy komputerze rekordową ilość czasu ;) Pozdrawiam serdecznie!

niedziela, 7 lipca 2013

Idealny letni deser, czyli crumble z truskawkami

Ostatnio wszystkie moje posiłki muszą spełniać trzy kryteria. Mają być proste, szybkie i pyszne :) Dotyczy to także deserów. Dziś wprawdzie miałam już nic nie piec (i trochę odpocząć), ale nakupiłam wczoraj truskawek i raczej byśmy ich nie przejedli. Słodziutkie i pachnące truskawy nie mogły się zmarnować, powstało więc crumble, które spełnia nie tylko te trzy wspomniane kryteria. To jeden z moich ulubionych deserów. Podczas pieczenia pachnie zawsze obłędnie, a smakuje wyśmienicie. Robię go również z jabłkami z cynamonem, z nektarynkami i borówkami amerykańskimi (rewelacja!), a czasami posypuję go również płatkami migdałów. Tak naprawdę kombinacji może być wiele i ogranicza Was jedynie kulinarna wyobraźnia. Polecam nie tylko na niedzielę!

Proste crumble z truskawkami

(porcja na prostokątną formę o wielkości 28 na 18 cm)

Ten deser ma niestety jedną wadę:
za szybko znika! ;)

Będziemy potrzebować:
  • 500-700 g truskawek
  • 16 łyżek mąki pszennej
  • 8 łyżek cukru
  • 8 łyżek zimnego masła
  • ulubione lody (ok. 500 ml)

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Truskawki myjemy i odszypułkowujemy. Jeśli są duże, można je pokroić na połówki lub ćwiartki. Małe zostawiamy w całości. Mąkę, cukier i masło umieszczamy w misce i przecieramy przez palce, aż całość nabierze konsystencji mokrego piasku. Kruszonkę można również trochę pozgniatać w dłoniach, tworząc trochę większych grudek, które po upieczeniu będą przyjemnie chrupiące. Przygotowaną kruszonką posypujemy owoce, a następnie formę umieszczamy w nagrzanym piekarniku. Pieczemy 30 min. (na ostatnie 5 min. zostawiłam tylko górną grzałkę i zwiększyłam temperaturę do 200 stopni). Podajemy lekko przestudzone (wciąż ciepłe, ale nie gorące!), w towarzystwie lodów. Najlepiej będą pasowały śmietankowe lub waniliowe, ale ja miałam dziś toffi i również się sprawdziły :)

Smacznego!

Przed włożeniem do piekarnika...

...po wyjęciu z piekarnika...

...tuż przed podaniem :)

PS. Kruszonka, którą zaproponowałam do dzisiejszego crumble jest moją ulubioną. Wychodzi zawsze rewelacyjnie chrupiąca, a do tego przygotowuje się ją w niecałe 5 min. Używam jej zarówno do drożdżówek, muffinów, jak i szarlotki. Jest świetna, a cały sekret tkwi w proporcjach. Mąki ma być dwa razy tyle co cukru. Natomiast masła ma być dokładnie tyle, ile cukru. Prawda, że proste? Od kiedy zrobiłam ją pierwszy raz, nie robię już innej. Koniecznie musicie ją wypróbować ;)

piątek, 16 listopada 2012

Zapowiadany tort

Tak jak już pisałam wczoraj, będzie to podwójnie czekoladowy tort z wiśniami i kremem śmietankowym. Dlaczego podwójnie czekoladowy? Bo składa się z czekoladowego biszkoptu oraz z mocno czekoladowego ganache. Tort wyszedł dobry, aczkolwiek ciasto piekło się z pewnymi przygodami i trochę opadło, więc nie mogę powiedzieć, że bardzo dobry. Jest to dość wrażliwe ciasto i podczas jego pieczenia w kuchni chodzimy na paluszkach i broń Boże nie uderzamy w piekarnik. Jednak końcowy efekt, a przede wszystkim smak w pełni rekompensuje czas, jaki trzeba poświęcić przygotowaniu tego ciacha. Zapraszam wszystkich na...


Tort schwarzwaldzki po mojemu




Do przygotowania biszkoptu:
  • 150 g masła
  • 150 g cukru
  • 150 g mąki pszennej
  • 50 g mąki ziemniaczanej
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 6 jajek
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej (opcjonalnie)

Do ganache:
  • 200 g mlecznej czekolady
  • 100 ml śmietanki 36%

Do kremu:
  • 900 ml śmietanki 36%
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 4 szt. śmietan fix'u (niekoniecznie, ale jeśli nie ufacie swojej śmietanie, to może się przydać)
  • 1 op. cukru waniliowego
  • 3 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w bardzo małej ilości wody (u mnie było to mniej niż 1/4 szklanki)
  • 250 g serka mascarpone

Dodatkowo:
  • wiśnie w żelu (do przełożenia tortu i do dekoracji)
  • 100 ml wiśniówki rozcieńczonej z 0,5 szklanki soku wiśniowego lub ewentualnie wody
  • wiórki czekoladowe, posypka lub co Wam przyjdzie do głowy (oczywiście do dekoracji)
Masło roztapiamy i chłodzimy. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i również schładzamy. Żółtka ucieramy z cukrem aż staną się bladożółte i puszyste. Dodajemy esencję waniliową, stopione masło, a następnie czekoladę. Obie mąki oraz proszek do pieczenia łączymy, przesiewamy i dodajemy do masy jajeczno-czekoladowej. Dokładnie miksujemy. Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli i delikatnie (już nie mikserem, a drewnianą łyżką) łączymy z resztą. Przelewamy do okrągłej formy o średnicy 24 cm wysmarowanej masłem i posypanej mąką. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni Celsjusza i pieczemy 40-45 min. Gotowe i całkowicie ostygnięte ciasto kroimy na trzy równej grubości krążki.

Krem śmietankowy, którego używam do wielu tortów i ciast jest bardzo prosty. Śmietanę ubijamy, a gdy zacznie gęstnieć, dodajemy cukier, fix'y i cukier waniliowy, a następnie rozdrobniony serek mascarpone. Gdy krem jest już bardzo sztywny dodaję rozpuszczona żelatynę i schładzam w lodówce.

Czekoladowe ganache także nie jest trudne, ale za to jakie pyszne. Można je przygotowywać z białej, gorzkiej lub mlecznej czekolady, a także z różnymi dodatkami smakowymi. Ganache może być także samodzielnym deserem. Przygotowane z nieco większą ilością śmietanki i podane w pucharkach w towarzystwie owoców stanowi doskonałe zwieńczenie posiłku. Przygotowujemy je podgrzewając śmietankę, ale nie doprowadzając jej do wrzenia i zalewając nią posiekaną drobno czekoladę. Całość na chwilę odstawiamy i pozwalamy by czekolada zmiękła. Następnie mieszamy i schładzamy. Zanim naszym ganache przełożymy tort należy je jeszcze ubić na puszystą masę mikserem i gotowe.

Gdy mamy przygotowane ciasto, krem i ganache oraz poncz z wiśniówki i soku przystępujemy do składania tortu w całość. Krążek ciasta, który chcemy, by stanowił bazę nasączamy ponczem. Następnie rozsmarowujemy na nim połowę ganache, układamy wiśnie w żelu i układamy ok. 1/4 kremu śmietankowego. Kolejny krążek ciasta nasączamy i układamy na kremie. Na ciasto znów idzie ganache, wiśnie i mniej więcej tyle samo kremu (ok. 1/2 całego kremu musi zostać do jego obłożenia i ewentualnej dekoracji). Na wierzchu układamy trzeci krążek ciasta. Całość równomiernie smarujemy kremem. Gdy pokryjecie cały tort, a jeszcze trochę Wam zostanie, możecie zrobić z kremu dekoracje (o ile macie szprycę, ja chwilowo nie posiadam). Gotowy tort ozdabiamy np. tartą czekoladą i wiśniami. Przed podaniem koniecznie schładzamy w lodówce minimum 2-3 godz. Dobrze jest go zrobić dzień wcześniej, ponieważ następnego dnia o wiele lepiej będzie się kroił i na pewno krem się nie wyciśnie, a wszystkie warstwy będzie ładnie widać.

Tort jest pyszny i niezbyt skomplikowany. Wprawdzie trzeba poświęcić sporo czasu na jego przygotowanie, ale moim zdanie warto. Mój tort wyglądał tak...



i bardzo nam smakował :) Miłego wieczoru!

niedziela, 21 października 2012

Weekendowe słodkości

Zdecydowanie jestem łasuchem, a z resztą P. też. Dlatego kiedy tylko mogę, piekę. Lubię to robić, lubię też próbować nowych rzeczy i wymyślać nowe przepisy. Kiedy wczoraj zostałam obdarowana pięknymi jabłuszkami musiałam zrobić z nich jakiś deser. Zdecydowałam się na...


Tartę z budyniem i jabłkami




Do przygotowania kruchego ciasta potrzebujemy:
  • 2 szklanki mąki
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 3/4 kostki prawdziwego masła
  • 1 jajko
  • 2 łyżki gęstej śmietany
  • szczyptę soli

Dodatkowo:
  • porcję domowego budyniu (przepis tutaj)
  • 2 spore jabłka
  • ewentualnie: galaretkę cytrynową lub 3 łyżki cukru
Najpierw mieszamy mąkę, cukier i sól, a następnie wgniatamy w to zimne masło. Kiedy całość zacznie przypominać konsystencją mokry piasek, dokładamy jajko i śmietanę. Całość zagniatamy, aż uzyskamy jednolite, gładkie ciasto. Robimy z niego kulę i wkładamy na ok. 0,5 godz. do lodówki. Po upływie tego czasu rozwałkowujemy ciasto dość cienko lub po prostu równomiernie wylepiamy nim formę do tarty. Podpiekamy je ok. 7-8 min. w 180 stopniach Celsjusza.

Jabłka myjemy, obieramy, pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy. Najpierw w ósemki, a później w dość cienkie plasterki. Na podpieczony spód wykładamy budyń, a na wierzch układamy jabłka. Całość pieczemy jeszcze 30 min.

Po ostygnięciu wierzch możemy posmarować lub zalać cienką warstwą galaretki. Można także przygotować ozdoby z karmelu. Kiedy cukier rozpuścimy na patelni, wylewamy jej zawartość na papier do pieczenia tworząc dowolny wzór. Gdy karmel zastygnie delikatnie przekładamy go na ciasto. Efekt? Sami zobaczcie.

Wygląda i smakuje naprawdę super :)