Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kajmak/krówka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kajmak/krówka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 stycznia 2015

Herbatniki, kajmak, herbatniki, krem budyniowy, herbatniki, bita śmietana, czekolada!

Za oknem w końcu zrobiło się zimowo. Śnieg prószy już od wczoraj i nareszcie zrobiło się biało, ale ja jakoś nie potrafię się tym cieszyć. Tak powinno wyglądać Boże Narodzenie, prawda? A teraz... Teraz to już nie to samo. Na dodatek wcale mi się nie podoba perspektywa śniegu w marcu, kwietniu czy maju, a kto wie, kiedy zima odpuści, skoro dopiero zaczęła się zadomawiać. Tak, tak, wiem, marudzę. Taki zrzędliwy nastrój mi się włączył i sama do końca nie wiem, dlaczego. Jeśli i Wam humory nie dopisują, możecie je sobie nieco poprawić na przykład kawałkiem smakowitego ciasta. Nawet się nie obejrzycie, kiedy będzie już gotowe, bo jest naprawdę szybkie i na dodatek bez pieczenia. Jedyny mankament jest taki, że musi odstać noc w lodówce, jednak naprawdę warto poczekać. Ciasto jest po prostu fantastyczne! To co? Po kawałeczku ciasta dla każdego?

Popularne ciasto 3bit bez pieczenia

przepis na formę o wymiarach ok. 35x25 cm



Do warstwy krówkowej będziemy potrzebować:
  • 550-600 g kajmaku (może być gotowy lub ugotowane w puszce mleko skondensowane)
  • 100 g prawdziwego masła w temperaturze pokojowej

Do warstwy budyniowej:
  • 500 ml mleka
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • cukier trzcinowy do smaku (4 łyżki powinny wystarczyć)
  • ziarenka z 1 laski wanilii (lub 1-2 łyżeczki esencji waniliowej lub cukier z prawdziwą wanilią)
  • 200 g prawdziwego masła w temperaturze pokojowej

Do warstwy śmietankowej:
  • 500 g śmietanki kremówki (używam 36%)
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 3-4 łyżki cukru pudru

Dodatkowo:
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 2-3 łyżki dobrej jakości kakao
  • ok. 650-700 g herbatników petit beurre

Najpierw przygotowujemy budyń. 3/4 mleka z cukrem i ziarenkami wanilii podgrzewamy w garnuszku o grubym dnie. W reszcie mleka dokładnie rozprowadzamy obie mąki. Kiedy mleko będzie bardzo gorące (tuż przed zagotowaniem), wlewamy powoli miksturę z mleka i mąki, cały czas mieszając (najlepiej rózgą lub trzepaczką). Trzymamy na niewielkim ogniu, a kiedy pod powierzchnią budyniu zaczną powstawać bąble, gotujemy jeszcze 1-2 minuty (uważając, by budyń się nie przypalił). Gotowy budyń przykrywamy folią spożywczą, aby zapobiec powstaniu kożucha i odstawiamy do ostygnięcia.

W formie układamy pierwszą warstwę herbatników. Jeśli kajmak jest bardzo gęsty, podgrzewamy go lekko, by później łatwo dał się miksować. Miękkie masło umieszczamy w wysokiej misce i ubijamy na puch. Dodajemy po łyżce masę kajmakową, cały czas miksując. Wykładamy masę na herbatniki, rozsmarowujemy równo i przykrywamy kolejną warstwą herbatników. Odstawiamy na bok.

Przygotowujemy krem budyniowy. Miękkie masło kroimy w kostkę i miksujemy, aż stanie się jaśniejsze i gładkie. Po łyżce dodajemy gęsty budyń (chłodny lub w temperaturze pokojowej). Za każdym razem kiedy dodamy porcję budyniu, miksujemy całość tylko chwilę, do połączenia składników (nie za długo, ponieważ przebity krem budyniowy może zacząć się rozwarstwiać). Kiedy dodamy już cały budyń, w niewielkim garnuszku zagotowujemy wodę, a miskę z kremem umieszczamy nad nim. Całość ubijamy na parze mikserem lub rózgą, aż stanie się gładka, tj. przez ok. 2 min. Gotowy krem budyniowy wykładamy na herbatniki, wyrównujemy i przykrywamy ostatnią warstwą ciastek. Całość chowamy do lodówki.

Czekoladę ścieramy na tarce na niewielkich oczkach. Żelatynę zalewamy wrzątkiem (jak najmniejszą ilością!) i odstawiamy na ok. 1 min., a następnie dokładnie mieszamy. Mocno schłodzoną kremówkę ubijamy z cukrem pudrem na sztywno. Dodajemy lekko przestudzoną żelatynę i jeszcze chwilę miksujemy. Masę od razu wykładamy na herbatniki, posypujemy startą czekoladą, a na koniec kakaem. Całość schładzamy w lodówce przez całą noc (formę można przykryć folią spożywczą). Następnego dnia kroimy na niewielkie kawałki i zajadamy ze smakiem... A zły humor odchodzi w niepamięć ;)

Smacznego!

czwartek, 31 lipca 2014

Tort à la Snickers

Ten tort robiłam już niemal trzy miesiące temu. Przepis do tej pory leżał w tzw. szufladzie i czekał, a później jeszcze czekał i znów trochę czekał i pewnie dalej tak by czekał, gdyby nie fakt, że niedługo znów będę zabierać się za pieczenie tortu. Tym razem będzie to coś całkiem nowego i mam nadzieję, że wyjdzie równie wspaniale, jak ten dzisiejszy. Zwłaszcza, że okazja zobowiązuje ;) Ale co to ma do rzeczy? Ano ma :) Dzięki temu przypomniałam sobie, że mam jeden wspaniały przepis w zanadrzu :D Postanowiłam więc czym prędzej wziąć się do pisania przepisu, by znów o nim nie zapomnieć, a wierzcie lub nie, tort jest naprawdę królewski! :) (I wcale nie jest trudny i skomplikowany... Tylko lista składników jest dość długa.)


Tort czekoladowo-karmelowy z masłem orzechowym, fistaszkami i rurkami waflowymi

(tortownica o średnicy 24 cm)



Do biszkoptu będziemy potrzebować: 
(Biszkopt, który proponuję do tego tortu, gościł na moim blogu już nie raz i nie dwa. Jest pyszny, wilgotny, wielokrotnie przetestowany i smakuje naprawdę wszystkim.)
  • 8 jajek
  • 1 szkl. mąki tortowej
  • 1 szkl. naturalnego kakao
  • 1 i 1/3 szkl. cukru
  • szczyptę soli
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie, ja daję proszek do pieczenia tylko wtedy, gdy piana z białek nie ubije mi się idealnie sztywno)

Do kremu orzechowego:
  • 3 opakowania serka mascarpone (każde po 250 g)
  • 8-10 łyżek cukru pudru (do smaku)
  • 150 g masła orzechowego typu crunchy
  • 2 łyżeczki żelatyny

Do kremu czekoladowego:
  • 500 g śmietanki kremówki 36%
  • 150 g gorzkiej czekolady
  • 2 łyżeczki żelatyny

Do przełożenia/nasączenia:
  • ok. 500 g masy krówkowej (gotowej lub z ugotowanego słodzonego mleka skondensowanego)
  • 100 ml mleka
  • 100 ml wódki

Do dekoracji:
  • rurki waflowe (mogą być takie z nadzieniem lub bez - ja używam tych pustych w środku)
  • orzeszki ziemne
  • ok. 50 g gorzkiej czekolady
  • dość szeroka wstążka o długości ok. 1,2-1,5 m

Do tego tortu upiekłam dwa oddzielne biszkopty, każdy z 4 jaj. Później oba przekroiłam na dwa blaty. Mnie wychodzi to znacznie lepiej, niż krojenie jednego, wysokiego biszkoptu na 4 krążki. Jednak jeśli wiecie, że Wam to wyjdzie, to bez obaw możecie upiec jeden wysoki biszkopt i później podzielić go na 4. Tak czy tak, będziemy potrzebować 4 blatów biszkoptowych i już tylko od Was zależy, jak je uzyskacie ;)

1/2 szkl. mąki, 1/2 szkl. kakao oraz 1 łyżeczkę proszku do pieczenia (jeśli go używamy) łączymy w misce, a później przesiewamy. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka roztrzepujemy widelcem w miseczce, a białka ubijamy w dużej misce ze szczyptą soli. Gdy będą już sztywne, dodajemy po łyżce cukier (w sumie 2/3 szkl.). Ubijamy aż będą ładne i błyszczące, jak na bezę. Następnie zmniejszamy obroty i dodajemy po troszeczku żółtka. Kiedy całość się połączy wyłączamy mikser i zaczynamy dodawać suche składniki. Najlepiej po 2 łyżki na raz, delikatnie wszystko mieszając łyżką lub silikonową łopatką, zanim dodamy kolejną porcję. Potrzeba przy tym odrobiny cierpliwości i wytrwałości, ale warto zrobić to naprawdę powoli i z wyczuciem. Tak, by piana nam nie opadła.  Przelewamy masę do formy i wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 30-35 min. Na koniec można sprawdzić patyczkiem. Wyciągamy od razu z piekarnika i upuszczamy blachę z biszkoptem na podłogę lub blat z ok. 30-40 cm. Dzięki temu biszkopt nie opadnie. Odstawiamy na kratkę do ostygnięcia. Z pozostałych składników pieczemy kolejny biszkopt, postępując dokładnie tak samo, jak opisałam powyżej ;)

Ostudzone biszkopty przekrawamy wzdłuż. Jeśli za bardzo wyrosły lub powstała lekka górka, można je delikatnie przyciąć. Przygotowujemy masę orzechową. Żelatynę zalewamy wrzątkiem (jak najmniejszą ilością), odstawiamy na chwilę, a później energicznie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Serki, masło orzechowe i cukier ubijamy w wysokim naczyniu na puszysty krem. W razie potrzeby dosładzamy. Dodajemy rozpuszczoną żelatynę, dokładnie łączymy. Odstawiamy w chłodne miejsce.
Jeden z blatów układamy na paterze lub dużym, płaskim talerzu (najlepiej któryś z wierzchów, górą do dołu), na którym podamy tort (później już raczej się go nie przeniesie). 100 g masy krówkowej mieszamy bardzo dokładnie z mlekiem i wódką. Powstały płyn będzie stanowił poncz. Powstałą miksturą nasączamy pierwszy blat. Pozostałą masę krówkową dzielimy na trzy części. Jedną rozsmarowujemy na nasączonym już biszkopcie. Następnie wykładamy na niego 1/3 masy orzechowej. Przykrywamy kolejnym krążkiem, nasączamy, smarujemy masą krówkową, wykładamy kolejną część masy orzechowej. Na krem układamy kolejny biszkopt, znów nasączamy, smarujemy kajmakiem, wykładamy pozostały krem i przykrywamy ostatnim blatem biszkoptu. Całość delikatnie dociskamy, by tort ładnie się scalił. Chowamy do lodówki.



200 g czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej, odstawiamy do przestygnięcia. Żelatynę rozpuszczamy (postępujemy tak, jak w przypadku masy orzechowej) i również studzimy. Kremówkę ubijamy na sztywno, delikatnie łączymy z roztopioną czekoladą i żelatyną. Boki i wierzch schłodzonego tortu dokładnie smarujemy kremem czekoladowym.

Tort obkładamy dookoła rurkami, dokładnie, jedną przy drugiej. Wokół tortu zawiązujemy wstążkę. Środek posypujemy orzeszkami ziemnymi i dekorujemy rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladą. Przed podaniem schładzamy minimum 2-3 godz. Najlepiej jednak przygotować tort dzień przed planowanym podaniem i pozwolić mu odczekać całą noc w lodówce ;)




Tak jak już pisałam na początku, przygotowanie tego tortu wcale nie jest trudne! Jest jedynie trochę pracochłonne, ale... Warto! Jest przepyszny! Daję słowo :D Smaki idealnie się komponują i stanowią doskonałą całość. Jeśli ja Was nie przekonam, to może zrobią to zdjęcia, bo tort nie tylko wyśmienicie smakuje, ale również wspaniale się prezentuje :) Będzie w sam raz na wyjątkowe przyjęcie dla najbliższych, a jest go wystarczająco dużo dla naprawdę wielu głodnych brzuszków ;)

Smacznego!

wtorek, 15 kwietnia 2014

Prosty mazurek kajmakowy

Chyba każdy wie, że mazurki to wyjątkowe ciasta, które przygotowujemy tylko raz w roku, z okazji świąt Wielkiej Nocy. Skąd jednak pochodzi tradycja ich wypieku, jaką mają symbolikę, a w końcu jak je przygotować? Z jakiego rodzaju ciasta, czym przełożyć i najważniejsze, w jaki sposób udekorować? To już nie dla każdego jest jasne i wcale się temu nie dziwię. Obecnie mazurek sprowadzany jest często do płaskiego, kruchego placka z bardzo słodką marmoladą, i ani nie jest smaczny, ani przesadnie ładny. Cukrowe kurczaczki oraz bazie nie zastąpią bowiem tradycyjnej, bakaliowej dekoracji. Pozostaje więc pytanie, jaki w końcu powinien być ten mazurek? W dzisiejszej wizji tego wypieku zgadza się na pewno jedno. Ma być płaski, jednak wcale niekoniecznie kruchy. Dawniej mazurki bywały także drożdżowe, ale zwykle ich podstawę stanowiły wafle lub opłatek. Przekładane były słodką masą o dowolnym smaku, ale nigdy marmoladą. Mogła to być wyśmienita, domowa konfitura lub np. kajmak. Często spotykane było też orzechowe czy pomarańczowe nadzienie. Natomiast wierzch stanowiły zawsze wzory układane z najróżniejszych bakalii, a także owoców. W każdym domu pieczono ich wiele, nawet kilkanaście i koniecznie każdy inny. Taka tradycja na dobre zakorzeniła się w Polsce w XVII wieku, a przywędrować mogła do nas ze wschodu, prawdopodobnie z Turcji. Rzeczywiście w tamtejszej kuchni istnieją desery, które nieco przypominają mazurek zarówno formą, jak i smakiem. Przykład może stanowić popularna baklava, która jest słodkim, płaskim wypiekiem z dużą ilością bakalii. Także historia Polski zdaje się potwierdzać tę teorię, ale jak było naprawdę? Tego już się pewnie nie dowiemy. Wiadomo jednak, że ten typowo wielkanocny smakołyk miał początkowo swoją, trochę już zapomnianą symbolikę. Stanowił zwieńczenie trwającego 40 dni postu, dlatego był tak słodki oraz bogato dekorowany. To była swoista nagroda, ukoronowanie okresu pełnego wyrzeczeń, którym niegdyś był Wieki Post. Dziś niewiele osób o tym pamięta, jednak na przestrzeni ostatnich kilku lat popularność mazurków zdecydowanie wzrasta. Warto więc nieco odkurzyć tę tradycję i przypomnieć przepis, którego nie powstydziłyby się nawet nasze babcie, a może i prababcie? ;) Receptura, którą chcę Wam dziś zaproponować jest bardzo prosta, a pochodzi z książki kucharskiej "Kuchnia polska" z 1988 r., czyli ma tyle lat co ja, a prawdopodobnie nawet więcej ;) Spód stanowi delikatne, kruche ciasto, a nadzienie domowa masa kajmakowa z prawdziwą wanilią. Dzięki bakaliowej dekoracji nasz wypiek będzie również wspaniałą ozdobą wielkanocnego stołu. Serdecznie zapraszam :)

Mazurek kajmakowy

(ok. 20x30 cm)



Do przygotowania kruchego ciasta potrzebujemy:
  • 300 g mąki krupczatki
  • 200 g zimnego masła
  • 100 g cukru pudru
  • 3 ugotowane wcześniej żółtka

Do kajmaku:
  • 250 ml mleka,
  • 250 ml śmietanki kremówki 30-36%
  • 200 g cukru
  • 100 g miękkiego masła
  • 1 laska wanilii

Do dekoracji:
  • dowolne bakalie, u mnie: suszone morele, suszona żurawina (ewentualnie rodzynki), płatki migdałów, orzeszki ziemne

Przesianą mąkę siekamy z masłem, a następnie dodajemy przesiany cukier i przetarte przez drobne, najlepiej metalowe sitko żółtka. (Istnieją dwie metody uzyskania ugotowanego żółtka. Oczywiście możemy ugotować całe jajka na twardo, białka zjeść, a żółtka wykorzystać do mazurka, ale wtedy pozbawiamy się możliwości wykorzystania w inny sposób surowych białek. Jeśli chcemy je wykorzystać do świątecznej baby lub bezy, potrzeba trochę więcej zachodu, ale wydaje mi się, że warto. Jajka należy wbić na talerz, uważając, by nie uszkodzić żółtka. Następnie delikatnie, łyżką przenosimy same żółtka do gotującej się wody. W ten sposób mamy i gotowane żółtka i surowe białka do dalszej obróbki.) Całość szybko zagniatamy, zawijamy w folię spożywczą i odkładamy do lodówki na 30 min. Na papierze do pieczenia rozwałkowujemy schłodzone ciasto na grubość 0,5 cm. Wycinamy prostokąt o wielkości ok. 20 na 30 cm. Z reszty ciasta formujemy wałeczki, które układamy na brzegach, tworząc podwyższony rant. Lekko dociskamy, np. widelcem, aby uzyskać dekoracyjny wzorek. Tak przygotowany spód chowamy do lodówki na kolejne 20 min. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 190º C. Ponownie schłodzone ciasto układamy na płaskiej blaszce i pieczemy do zrumienienia – potrwa to ok. 15-20 min. Delikatnie wyjmujemy i studzimy.

Mleko i śmietankę gotujemy na niewielkim ogniu z cukrem oraz naciętą wzdłuż laską wanilii. Na początku nie trzeba mieszać, ale gdy masa zacznie się pienić i ciemnieć, należy jej uważnie pilnować i od czasu do czasu zamieszać. Kajmak jest gotowy, kiedy mocno zgęstnieje i nabierze barwy krówek. Może to potrwać nawet godzinę. Wyjmujemy wtedy wanilię i odstawiamy do lekkiego przestudzenia. Masło ubijamy na puch w oddzielnym naczyniu, a po chwili dolewamy cienką strużką masę kajmakową. Ubijamy jeszcze chwilę, a gdy całość nabierze konsystencji gęstej śmietany, wylewamy nadzienie na ostudzony spód. Wierzch wyrównujemy i od razu dekorujemy (uwaga, szybko zastyga). Odstawiamy do lodówki na minimum 4 godz., a najlepiej zostawić go w chłodzie na całą noc.


Następnego dnia kroimy na dowolne, ale raczej nieduże kształty
(mazurek jest bardzo słodki)
i podajemy w towarzystwie bab oraz innych świątecznych wypieków :)
Smacznego!

sobota, 11 stycznia 2014

Domowe wafelki kokosowo-krówkowe

Początkowo wcale nie zamierzałam dodawać tego przepisu, bo wydawał mi się zbyt prosty. Banalny nawet. Poza tym myślałam, że wszyscy już dobrze go znają i każdy robi go po swojemu. Jednak przekonałam się, że wcale tak nie jest. Na moim facebook’owym profilu dodałam zdjęcie tylko jednego wafelka w towarzystwie filiżanki dobrej herbaty i okazało się, że wzbudził zainteresowanie :) Dla mnie to powrót do dzieciństwa i dla wielu z Was pewnie też. Czasami warto sobie takie smaki z dawnych lat przypomnieć. Dlatego, mimo wszystko, przepis postanowiłam zamieścić na blogu. Może Wam posłużyć jako inspiracja, by samemu stworzyć takie domowe smakołyki. Masa do wafelków przyjmie prawie każdy smak, jaki tylko sobie wymyślicie, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ja proponuję dwa smaki. Tradycyjną krówkę i masę śmietankową z wiórkami kokosowymi. Wafelki można przygotować przekładając je nadzieniami naprzemiennie, tak jak ja to zrobiłam lub zrobić wafelki w dwóch różnych smakach. Robi się je szybko i przyjemnie. Tak naprawdę, to ich przygotowanie sprawiło mi niezłą frajdę :) No to co? Miłej zabawy!

Domowe wafelki z masą z mleka w proszku i kremem krówkowym
(duuużo wafelków)



Potrzebujemy:
  • opakowanie suchych wafli (moje nazywały się „andruty” i było ich dokładnie 25 g)
  • 200 g bardzo miękkiego masła + 200 g masła o dowolnej temperaturze
  • puszka masy krówkowej/kajmakowej lub ugotowanego słodzonego mleka zagęszczonego – ok. 500 g (ja użyłam naturalnej masy krówkowej Gostynia, ale można poeksperymentować z różnymi smakami)
  • ½ szklanki mleka
  • ½ szklanki cukru (lub więcej, jeśli ktoś lubi bardzo słodkie)
  • 3 szklanki mleka w proszku (ja użyłam granulowanego odtłuszczonego, bo tylko takie dostałam, ale nie miałam z nim żadnych problemów)
  • 2 szklanki wiórków kokosowych

Dodatkowo:
  • jeśli wafli nie kupiliśmy w tzw. „sreberku”, to będziemy również potrzebować spory kawałek folii aluminiowej do owinięcia całości

200 g miękkiego masła miksujemy na puch, a następnie, ciągle miksując, po 1-2 łyżki dodajemy masę krówkową/kajmakową. Gotowy krem krówkowy odstawiamy w chłodne miejsce.

Pozostałe masło wraz z mlekiem i cukrem umieszczamy w sporym rondelku i rozpuszczamy. Nie gotujemy, a czekamy tylko, aż całość będzie płynna. Do wciąż ciepłego, ale nie gorącego płynu dodajemy po szklance granulowane mleko i wiórki kokosowe. Dokładnie mieszamy i zostawiamy do lekkiego przestudzenia.

Pierwszy wafel smarujemy ostudzoną (może być lekko ciepła, bo inaczej zgęstnieje za bardzo, ale nie bardzo gorąca, bo wafle wtedy bardzo zmiękną) masą kokosową, przykrywamy następnym i smarujemy krówką. Kolejny wafel układamy na płaskiej powierzchni, smarujemy masą kokosową i dopiero układamy na kremie krówkowym. Jeśli będziemy chcieli rozsmarować masę kokosową na już ułożonym na pozostałych waflu, to krówka będzie się wyciskać (ten krem przed włożeniem schłodzeniem jest zbyt miękki i delikatny, dopiero w lodówce twardnieje). Odwrotnie nie ma takiego problemu. Postępujemy tak do momentu, kiedy zostanie nam ostatni wafel, którego oczywiście już nie smarujemy.

Całość owijamy w folię aluminiową i chowamy do lodówki co najmniej na 2 godz. Ja zwykle chłodzę wafle całą noc. Dobrze jest też całość obciążyć. Zwykle kładę wafle na jednej desce, przykrywam drugą i kładę na niej na płasko 2 litrowe kartony mleka. Dzięki temu wafle dobrze się sklejają i mają ładny kształt. Na koniec kroimy całość ostrym nożem na mniejsze porcje. Np. w prostokąciki, kwadraty lub trójkąty. Przechowujemy w lodówce przez kilka dni (myślę, że maksymalnie do tygodnia, ale tyle raczej nie wytrzymają), najlepiej przykryte, bo inaczej mogą trochę obsychać.

Pyszne wafelki, choinka w tle, dobra herbatka
i można leniuchować :) Mamy przecież weekend :D

PS. Niby prosty przepis, ale było, tyle rzeczy, o których po prostu musiałam wspomnieć, że zrobił się z tego całkiem długi wpis. Mimo to zachęcam do wypróbowania przepisu, ponieważ nie stwarza on większych problemów, a wafelków wychodzi naprawdę sporo i to bardzo smacznych :) Może nie są najzdrowsze (tak, tak, cukier, masło, krówka, po prostu bomba kaloryczna), ale przynajmniej wiemy, czym nasze wafle przekładamy. Kupne tej zalety już nie mają. Poza tym to doskonała propozycja na imprezę zarówno dla starszych, jak i młodszych gości. Dużo na raz nie da się ich zjeść, bo są naprawdę sycące, ale to raczej kolejna ich zaleta :)

Polecam serdecznie!

czwartek, 30 maja 2013

Czekoladowo-krówkowa pycha

Pamiętacie jeszcze mój deser budyniowy? Robiłam go już kilka razy, a ostatnio w nowej odsłonie. Nie tak dawno przygotowałam w domu masę krówkową z mleka skondensowanego, do tego pysznego ciacha i sporo mi jej zostało. Wylądowała więc w lodówce, zapakowana w słoiczek i czekała. Czekała, aż coś z niej zrobię, a w tym czasie podjadaliśmy ją chętnie i do wszystkiego. W ten sposób zjedlibyśmy pewnie wszystko, ale miałam ochotę jeszcze trochę z nią poeksperymentować. Niestety za wiele jej nie zostało i kiedy zastanawiałam się, co z tak małej ilości mogłabym wyczarować, przyszedł mi do głowy pomysł, którym chciałam się dzisiaj z Wami podzielić. Główna koncepcja pozostała taka sama, jak we wspomnianym już deserze budyniowym, ale smak jest zupełnie inny... Po prostu pyszny, a konsystencja wprost zniewalająca. Na dodatek przygotowanie tego smakołyku jest bajecznie proste i szybkie. Deser idealny :) Chcecie wiedzieć jak go zrobić? Zapraszam na przepis.

Deser budyniowy z sosem krówkowym

porcja dla 2 osób




Do zrobienia budyniu należy przygotować:
  • 2,5 szkl. mleka
  • 4 łyżki cukru (ja użyłam brązowego cukru typu demerara)
  • 4 płaskie łyżki mąki pszennej
  • 2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki naturalnego kakao
  • 1 czubata łyżka masła

Do sosu:
  • 2 czubate łyżki masy krówkowej
  • 1 łyżka mleka

Dodatkowo:
  • 2 łyżki gotowej (lub domowej) granoli czekoladowej, wiórków lub płatków czekoladowych do dekoracji

Budyń przygotowujemy tak samo jak ten z papierka. 1,5 szklanki mleka wlewamy do garnuszka, dodajemy cukier i podgrzewamy na małym ogniu. Do pozostałego mleka wsypujemy mąkę pszenną, ziemniaczaną oraz kakao i bardzo dokładnie mieszamy. (Ja czasami używam do tego celu stojącego blendera. Mam wtedy pewność, że nie będzie grudek.) Do bardzo ciepłego mleka, ale jeszcze nie gotującego się, dodajemy mleko z rozmieszaną mąką. (Jeśli wlejemy mieszankę mączną do gotującego się już mleka, budyń może zacząć gęstnieć partiami, zanim zdążymy zamieszać i wtedy raczej na pewno porobią się grudki.) Natychmiast zaczynamy mieszać i kontynuujemy, aż budyń zacznie gęstnieć i w końcu się gotować (na powierzchni zaczną pojawiać się duże bąble). Gotujemy jeszcze ok. 1 min. dodajemy miękkie masło w kawałkach, dokładnie mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia. W razie gdyby zrobił się kożuszek, dobrze jest go zdjąć (i zjeść ze smakiem ;)). Ostudzony budyń przekładamy do szklanek i zajmujemy się przygotowaniem sosu. Masę krówkową i mleko umieszczamy w małym garnuszku. Podgrzewamy i mieszamy, aż masa stanie się jednolita. Lekko przestudzonym, ale wciąż płynnym sosem polewamy budyń. 

Szklaneczki z sosem i budyniem ostawiamy do całkowitego ostygnięcia. Ja nie wstawiałam ich do lodówki, ponieważ wolę takie desery w temperaturze pokojowej. Przed samym podaniem posypujemy budyń granolą lub innymi dodatkami. Zajadamy ze smakiem :)

Deser z cyklu: co tu zrobić, żeby się nie narobić ;)
Leniwy weekend + leniwy deser = pełnia szczęścia :D

Smacznego!

piątek, 3 maja 2013

Magiczne ciasto na niepogodę

Za oknem szaro, buro i ponuro. Do tego zimno i jakby coś pokapuje z nieba. W takie dni najlepiej zakopać się pod kocem z cieplutką herbatką i kawałkiem dobrego ciasta, ale takiego, które nie wymaga zbyt dużo naszego zaangażowania. Takiego, które jest proste i szybkie, a efekt końcowy wygląda i smakuje tak, jakbyśmy spędzili pół dnia w kuchni. Niemożliwe? Możliwe :) Przygotowanie ciacha trwa jakieś 10 min., pieczenie trochę dłużej, ale zrobienie polewy to kolejne 10 min. To ciasto to prawdziwa, kulinarna magia. Naprawdę! Ja nigdy wcześniej czegoś takiego nie jadłam. Przygotowujemy tylko jedną masę, wstawiamy do piekarnika, a wyciągamy trójwarstwowe cudo, składające się z dwóch warstw budyniowych o różnej konsystencji i lekkiego ciasta biszkoptowego na wierzchu. Przepis znalazłam na jakiejś angielskiej stronie (niestety nie zapisałam sobie jej nazwy) i postanowiłam wypróbować przy najbliższej okazji. Okazja trafiła się dość szybko i dziś mogę Wam zaprezentować...

Magiczne ciasto warstwowe

proporcje na tortownicę o średnicy 24 cm



Do ciasta należy przygotować:
  • 100 g dobrej jakości masła
  • 600 ml mleka (lekko ciepłego)
  • 4 jajka (żółtka i białka osobno)
  • 1 szklankę mąki
  • 1/3 szklanki naturalnego kakao
  • 1 i 1/2 szklanki cukru pudru (może być zwykły, ale wtedy miksowanie potrwa trochę dłużej)
  • 1/4 łyżeczki białego octu winnego

Do polewy (mojego pomysłu):
  • 4 czubate łyżki masy krówkowej
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 100 ml śmietanki kremówki

Masło roztapiamy i zostawiamy do przestygnięcia. Żółtka ucieramy z cukrem na puch. Cały czas miksując, dodajemy masło, a następnie mąkę i kakao. Mleko dodajemy stopniowo, miksując na najniższych obrotach lub mieszając trzepaczką. Masa stanie się płynna, tak ma być. Białka ubijamy z octem na sztywno i po trochu dodajemy do przygotowanej wcześniej masy. Przelewamy do silikonowej formy lub lekko natłuszczonej tradycyjnej blaszki i pieczemy ok. 60 min w 160 stopniach. Po tym czasie sprawdzamy patyczkiem. Nic nie powinno się do niego przykleić, ale może być delikatnie wilgotny. Możemy jeszcze delikatnie przycisnąć palcem środek ciasta, powinno być jędrne i sprężyste, będzie się wydawało trochę galaretowate. Wyjmujemy z piekarnika i pozwalamy całkowicie ostygnąć. (Może się lekko zapaść, ale to nic.) Polewę przygotowujemy dopiero, gdy ciasto jest już ostudzone. W garnku zagotowujemy wodę, umieszczamy nad nią miseczkę i w kąpieli wodnej rozpuszczamy masą krówkową, z połamaną na małe kawałki czekoladą i śmietanką. Mieszamy aż masa stanie się w miarę jednolita, odstawiamy do częściowego ostygnięcia. Wciąż lekko ciepłą polewą ozdabiamy ciasto. Wstawiamy na ok. 2 godz. do lodówki.

Tak przygotowana polewa nigdy do końca nie zastygnie. Pozostanie trochę lepka, ciągnąca i miękka. Ja taką właśnie polewę wymyśliłam do tego ciasta i efekt bardzo mi się spodobał. Taka polewa ma nie tylko karmelowy smak, ale i charakter :) Jeśli jednak chcemy polewę gęściejszą, możemy mleczną czekoladę zastąpić gorzką. Wtedy stanie się ona trochę twardsza i również nie tak słodka. Polecam wypróbowanie obu opcji i wybranie swojej ulubionej. Ja uwielbiam karmel i chyba pozostanę przy tej pierwszej :)


Jeśli wiecie, że Wasz piekarnik grzeje nierówno (np. z przodu słabiej, tak jak mój),
dobrze byłoby obrócić ciasto w połowie pieczenia.
Ja o tym zapomniałam i później musiałam ciasto trochę dłużej dopiekać,
dlatego boki i spód trochę za bardzo się przypiekły.
Mimo to ciasto było pyszne i zostały już tylko dwa małe kawałki ;)

Smacznego!

PS. Na koniec parę słów o masie krówkowej, którą bardzo lubię. Czasami zdarza mi się kupować gotowce jednak najbardziej lubię masę krówkową z ugotowanego słodzonego mleka skondensowanego. Wystarczy puszkę takiego mleka włożyć do garnka, zalać wodą i gotować na małym ogniu przez 3 godz. (Puszka musi być cały czas całkowicie zakryta wodą.) Efekt? Najlepsza masa krówkowa na świecie :) Jeśli takiej masy nie zużyję całej do ciasta, przechowuję ją zawsze w lodówce, przełożoną do słoiczka i zjadam z naleśnikami czy goframi. Pycha :)


czwartek, 4 kwietnia 2013

Wielkanocne ciasto z białą czekoladą i m&m's

Wielkanoc już za nami, jednak dopiero teraz mam chwilę, by usiąść i spisać przepis, którym chciałam się z Wami podzielić. Długo się zastanawiałam, jakie ciasto upiec na tą wyjątkową okazję, a w końcu wybrałam ciacho, które nie jest typowo wielkanocne. Dlatego powtórzę je pewnie jeszcze nie raz, również na co dzień. Was również zachęcam do jego wypróbowania wcześniej niż dopiero za rok, ponieważ wśród moich bliskich zrobiło furorę. Dlaczego? Powód jest prosty. Jest pyszne. Ciasto jest wilgotne i delikatne, wprost rozpływa się w ustach, a masa jest bardzo kremowa i smakuje trochę jak nugat. Krem przygotowałam bowiem na bazie mojego wcześniejszego pomysłu, a mianowicie wykorzystałam sprawdzone już połączenie mlecznej czekolady i masła orzechowego crunchy. Efekt był naprawdę rewelacyjny. Słowo daję. Na świadków mam całą moją rodzinę i P. :) A teraz już bez dłuższych wstępów zapraszam na...

Ciasto z białą czekoladą i kremem nugatowym oraz polewą kajmakową

porcja na tortownicę o średnicy 24 cm



Na ciasto potrzebujemy:
  • 200 g dobrej jakości masła + trochę do natłuszczenia tortownicy
  • 180 g brązowego cukru demerara
  • 180 ml ciepłej wody
  • 200 g białej czekolady
  • 1 łyżkę miodu
  • 2 małe opakowania cukru z prawdziwą wanilią lub 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 2 jajka w temperaturze pokojowej
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczkę sody
  • 300 g mąki pszennej + trochę do oprószenia tortownicy

Na krem:
  • 250 g serka mascarpone
  • 250 ml płynnej śmietanki 36%
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 3 kopiaste łyżki masła orzechowego typu crunchy
  • 2 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w kilku (2-3) łyżkach wody

Na polewę:
  • 100 ml płynnej śmietanki 36%
  • 5 łyżek brązowego cukru demerara
  • 50 g dobrej jakości masła

Dodatkowo:
  • ok. 100 g m&m's z orzechami

Mleczną czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy razem z masłem orzechowym. Studzimy, a w tym czasie mascarpone ubijamy ze śmietanką. Dodajemy przestygniętą, ale wciąż płynną czekoladę z masłem orzechowym i również przestygniętą, rozpuszczoną żelatynę. Miksujemy jeszcze chwilę i odstawiamy do lodówki.

Kiedy krem się chłodzi, połamaną na kawałki białą czekoladę wraz z wodą, pokrojonym w kostkę masłem, cukrem waniliowym (lub ekstraktem), miodem i brązowym cukrem umieszczamy w średniej wielkości garnuszku, stawiamy na małym ogniu i cały czas mieszając, rozpuszczamy do momentu aż całość stanie się gładka i jednolita. Następnie zdejmujemy rozpuszczoną czekoladę z dodatkami z ognia i odstawiamy na kilkanaście minut do ostygnięcia. Po tym czasie mieszankę miksujemy, dodając najpierw po jednym jajku, a później mąkę z proszkiem i sodą. 
ciasto przelewamy do natłuszczonej masłem i oprószonej mąką okrągłej formy. Pieczemy w 150 stopniach ok. 50 min. Po tym czasie możemy sprawdzić patyczkiem i w razie potrzeby dopiec jeszcze chwilę. Ciasto studziłam w piekarniku, najpierw zamkniętym i tylko wyłączonym, a po ok. 15 min. dopiero uchyliłam drzwiczki. Wcześniej bardzo podobne ciasto trochę mi opadło, ale po zastosowaniu tych środków ostrożności, wszystko powinno być ok.

Na końcu przygotowujemy polewę. Wszystkie składniki umieszczamy w niewielkim garnuszku, rozpuszczamy i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy ok. 15 min. Gdy polewa zgęstnieje, odstawiamy do lekkiego przestygnięcia. (Jeśli się zagapimy, a polewa wystygnie całkowicie i zgęstnieje zbyt mocno, wystarczy dodać ok. 1-2 łyżki płynnej śmietanki 36% i chwilę podgrzać. Później staramy się polać nią ciasto, zanim stanie się zbyt gęsta. ;))

Całkowicie wystudzone ciasto przekrawamy na dwa równe krążki, przekładamy kremem i polewamy przygotowaną polewą. Dekorujemy m&m'sami zanim polewa zastygnie. Przechowujemy w lodówce.



Ciasto okazało się strzałem w 10 i zniknęło bardzo szybko. Byłam dumna, bo na stole wielkanocnym wyglądało tak, jak smakowało. Rewelacyjnie :) Polecam serdecznie na wszelkie rodzinne okazje lub gdy macie ochotę na coś wyjątkowego.

A tak moje ciacho prezentowało się na wielkanocnym stole w towarzystwie
sernika na zimno, drożdżowych babek i pięknych, wiosennych kwiatów.

Smacznego!

niedziela, 14 października 2012

Ciasto miodowe, podwójnie kremowe

Pisałam o tym cieście już wczoraj i wiecie co? Połowy już nie ma. Jest pyszne i po prostu nie można się od niego oderwać.

Prawda, że piękne?


Ciasto miodowe to jedno z tych, które przygotowuję według własnego przepisu. Wszystkie te, które znalazłam w książkach i w internecie niezmiennie posiadały jeden duży minus. Ciasto, po upieczeniu, musi odstać nawet 2-3 dni, by zmiękną. Postanowiłam więc zrobić swoją jego wersję. Udało się :) Ciasto nie straciło swojego wyjątkowego smaku, pamiętam go jeszcze z dzieciństwa, a mimo tego nadaje się niemal od razu do jedzenia. Oto mój tajny przepis na:


Ciasto miodowe, podwójnie kremowe, czyli... miodowa krówka :)


Do przygotowania ciasta będziemy potrzebować:
  • 2 jajka
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 1 małe opakowanie cukru waniliowego
  • 1 płaska łyżeczka sody
  • 2 łyżki mleka
  • ok. 150 g miodu
  • 4 szklanki mąki
  • 200-250 g roztopionego masła
Do ponczu, którym nasączymy ciasto:
  • ok. 1,5 szklanki mocnej herbaty
  • cukier lub miód
  • sok z cytryny
  • mocny alkohol, np. wódka lub likier (u mnie 38% likier triple sec curacao)
Do kremu budyniowego:
  • 0,5 l mleka
  • 200 g masła
  • 1/3 szklanki cukru
  • 1 małe opakowanie cukru waniliowego
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka mąki pszennej
Do kremu krówkowego:
  • 1 mała puszka masy krówkowej
  • 0,5 kostki masła
  • 1 łyżka cukru
  • 0,5 l śmietanki kremówki
  • śmietanfix (niekoniecznie)
  • 1 jajko
  • 1 łyżka tego samego alkoholu co do ponczu
  • 3 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w 1/4 szklanki mleka
Dodatkowo:
  • powidła śliwkowe (ja użyłam mojej roboty powideł z dodatkiem kakao)
  • czekolada mleczna lub deserowa (jeden rządek starty na tarce na grubych oczkach)

W dużej misce ucieramy jajka z cukrem i cukrem waniliowym, następnie dodajemy miód. Do tej mieszanki wlewamy ostudzone masło i mleko (najlepiej jeśli ma temperaturę pokojową). Dokładnie mieszamy. Teraz dodajemy sodkę oraz mąkę. Najlepiej robić to stopniowo, dokładnie mieszając drewnianą łyżką, a po dodaniu 3 szklanek, zagniatając je ręcznie. Ciasto powinno ładnie odchodzić od ścianek miski i rąk.




Następnie ciasto rozwałkowujemy na niecały centymetr i pieczemy 15 min. w 180 stopniach Celsjusza. Ja piekę je na takiej dużej blaszce, dołączanej zwykle do piekarnika. Można je upiec również na dwóch małych, ale tak jest szybciej :)



Ciasto ma bardzo specyficzny kolor, zapach i aromat i jest po prostu pyszne. Polecam je do wszystkich przekładańców, tortów oraz wszelkich ciast wycinanych i obkładanych lukrem plastycznym. Doskonale się do tego nadaje.

Teraz przygotowujemy poncz. Zaparzamy mocną herbatę, wyciskamy sok z połowy cytryny, łączymy i dość mocno słodzimy. Dodajemy alkohol. Tak przygotowanym naparem mocno nasączamy połowę ciasta. Najlepiej robić to na czymś, na czym będziemy je przechowywać. Później może być ciężko je przenieść.

Krem budyniowy przygotowuje się naprawdę łatwo. W połowie szklanki mleka rozpuszczamy obie mąki. Resztę mleka podgrzewamy razem z cukrem i cukrem waniliowym. Kiedy zacznie się gotować, wlewamy mleko z mąką, cały czas mieszając. Gdy masa się zagotuje i zgęstnieje, zestawiamy z ognia. Od razu, do jeszcze mocno ciepłego budyniu, dodajemy pokrojone na małe kawałki masło i energicznie mieszamy, aż się rozpuści, a całość stanie się gładka i jednolita. Odstawiamy do ostygnięcia. (W taki sam sposób przygotowuję domowy budyń, tylko już bez masła ;) Zmniejszam też do 2 łyżek ilość mąki ziemniaczanej. Taki budyń w niczym nie ustępuje temu z papierka, a przynajmniej wiemy, co jemy. Możemy też dodać do niego esencji waniliowej lub ziarenka z jednej laski wanilii, a wtedy budyń nabiera cudownego aromatu. Ja już nigdy nie kupię gotowca.)

Nasączona połówkę ciasta smarujemy cienko, ale dokładnie powidłami, a na to wykładamy lekko przestudzony budyń. Zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.

Krem krówkowy też nie jest trudny, chociaż można łatwo go popsuć, ale i na to jest rada. Jajko ucieramy z cukrem. Bardzo miękkie masło również ucieramy, a następnie dodajemy do niego jajko z cukrem. Jeśli  masło nie było dość miękkie, mogą porobić się grudki. Wtedy całość wstawiamy do kąpieli wodnej i mieszamy do momentu, kiedy stanie się jednolita. Do tak przygotowanej mieszanki dodajemy masę krówkową i dokładnie mieszamy. Kremówkę ubijamy (ze śmietanfixem lub bez, zależy jak bardzo ufamy naszej śmietanie) i delikatnie łączymy z kremem krówkowym, a następnie z rozpuszczoną żelatyną. Odstawiamy na trochę do lodówki. Do momentu, gdy krem da się nakładać na ciasto, ale już nie będzie spływać.

Moja masa krówkowa miała cukrowe kryształki, dlatego w kremie zostały grudki. Jeśli chcemy się tego pozbyć, przecieramy krem przez metalowe sitko (zanim dodamy do niego ubitą śmietankę). Wtedy powinien być gładki, a chyba taki jest lepszy.

Drugą połówkę ciasta układamy na kremie budyniowym i również nasączamy. Na to wykładamy krem krówkowy. Całość posypujemy wiórkami czekoladowymi. Gotowe, ale zanim będziemy się rozkoszować smakiem tego ciasta, musimy wstawić je do lodówki na co najmniej 2-3 godz. Po tym czasie ciasto będzie się dało ładnie kroić i żaden krem nie będzie wypływał.

Pycha :)


Ciacho jest słodkie, ale wszystko idealnie do siebie pasuje. Nam bardzo smakuje i na pewno powtórzę je jeszcze nie raz. Wszystkim Łasuchom życzę miłego wieczora :)