Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kremy do ciast i tortów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kremy do ciast i tortów. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 grudnia 2016

Makowe święta 2016

Klasyczne smaki w nowej odsłonie, czyli... Makowo-kokosowe ciasto i kawowo-żurawinowe nadzienie, a to wszystko posypane dodatkową porcją wiórek kokosowych. Pyszności :) I to bezglutenowe! Dzięki zastąpieniu mąki mielonymi migdałami, nadawać się będzie również dla osób z nietolerancją lub alergią na gluten i pozwoli także im cieszyć się prawdziwie świątecznymi smakami. Spróbujecie? Wiem, że już późno i być może wszyscy macie już zaplanowane świąteczne menu, ale traf chciał, że akurat przed świętami fatalnie się rozchorowałam. I to tak serio, serio, a nie, że przeziębienie :( Ale udało się, jest. Świąteczny wypiek, który nie tylko smakuje, ale i wspaniale wygląda. Oprószony wiórkami kokosowymi, które przywodzą na myśl biały puch (którego niestety i tym roku chyba na Boże Narodzenie zabraknie) i łączący w sobie wiele kojarzących się z tą porą roku smaków. Ciasto można przygotować zarówno w prostokątnej formie, jak i w tortownicy (polecam przekroić je wtedy na trzy blaty). Zamiast migdałów można użyć dowolnych mielonych orzechów, a konfiturę żurawinową zastąpić pomarańczową. W ostatnim przypadku polecam udekorowanie całości nie żurawiną, a kandyzowaną skórką pomarańczową. Pomysłów i wariacji jest wiele, ja sama nie mogłam się zdecydować, co wybrać. Wam tylko polecam kierować się swoimi smakami. Część z Was być może nie ma ochoty na kulinarne eksperymenty w czasie świąt, ale dlaczego nie? Może stworzycie całkiem nową i własną tradycję? ;)


Ciasto makowo-kokosowe z kremem budyniowym i żurawiną

przepis na formę 26x36 cm



Składniki na ciasto:
  • 10 białek
  • 190 g drobnego cukru
  • 5 żółtek
  • 190 g mielonego maku
  • 150 g wiórków kokosowych
  • 100 g mielonych migdałów
  • szczypta soli

Składniki na krem kawowy:
  • 500 ml mleka
  • 120 g drobnego cukru
  • 3 łyżki kawy rozpuszczalnej
  • 4 żółtka
  • 40 g skrobi ziemniaczanej
  • 150 g miękkiego masła
  • 100 g mielonych migdałów

Składniki na krem śmietankowy:
  • 250 ml mleka
  • 40 g drobnego cukru
  • 1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią (lub ziarenka z jednej laski wanilii)
  • 1 żółtko
  • 25 g skrobi ziemniaczanej
  • 120 g miękkiego masła

Do nasączenia:
  • 50 ml wódki
  • 50 ml wody
  • 1 łyżka kawy rozpuszczalnej

Dodatkowo:
  • ok. 200 g konfitury żurawinowej
  • pół szklanki wiórków kokosowych
  • suszona żurawina do dekoracji

Ciasto:
W dużej misce ubijamy białka ze szczyptą soli. Stopniowo, po dwie łyżki dodajemy cukier, cały czas ubijając. Kiedy piana będzie gęsta i błyszcząca (jak na bezę), zmniejszamy obroty miksera i dodajemy żółtka - po jednym. Następnie powoli dodajemy mak, wiórki kokosowe oraz mielone migdały. Mieszamy powoli, szpatułką, uważając, by piana nie opadła. Piekarnik nagrzewamy do 170 ºC. Formę wykładamy papierem do pieczenia. Przekładamy ciasto, wyrównujemy. Pieczemy przez ok. 20 min lub do suchego patyczka. Wyjmujemy i studzimy. Zimne przekrawamy na dwa blaty.

Krem kawowy:
Kawę rozpuszczamy w mleku i całość podgrzewamy. Od razu po zagotowaniu zestawiamy z ognia. Żółtka ucieramy z cukrem. Dodajemy skrobię ziemniaczaną i dalej ucieramy, do uzyskania jednolitej masy. Wlewamy połowę gorącego mleka i miksujemy do połączenia składników. Przelewamy do garnuszka zresztą mleka. Mieszamy i stawiamy na średnim ogniu. Dodajemy mielone migdały. Podgrzewamy, co chwilę mieszając. Kiedy pod powierzchnią zaczną pojawiać się bąble, gotujemy 1-2 min. Budyń przykrywamy folią tak, by stykała się z jego powierzchnią. Zapobiegnie to powstaniu kożucha. Odstawiamy do całkowitego ostygnięcia. Masło ubijamy na puch, dodajemy po łyżce zimny budyń. Za każdym razem kiedy dodamy porcję budyniu, miksujemy całość tylko chwilę, do połączenia składników (nie za długo, ponieważ przebity krem budyniowy może zacząć się rozwarstwiać).

Krem śmietankowy:
Przygotowujemy analogicznie do kawowego, oczywiście z pominięciem kawy i migdałów. (Jeśli macie ochotę, możecie zrobić tylko krem śmietankowy z połączonych składników i później zarówno przełożyć, jak i posmarować nim ciasto.)

Składanie ciasta:
Wiórki kokosowe prażymy na suchej patelni, aż ładnie się zrumienią i zaczną intensywnie pachnieć. Studzimy. Jeden z blatów ciasta układamy na tacy lub paterze (można również składać ciasto w blaszce, w której było pieczone), to będzie spód. Wódkę, wodę oraz kawę dokładnie łączymy. Połową nasączamy pierwszy blat, który następnie smarujemy jeszcze konfiturą żurawinową. Na to wykładamy krem kawowy, wyrównujemy i przykrywamy drugim blatem ciasta. Nasączamy resztą kawowej mikstury, rozsmarowujemy krem śmietankowy. Posypujemy prażonymi wiórkami i dekorujemy żurawiną. Schładzamy w lodówce co najmniej 4 godzimy lub całą noc. Kroimy dopiero dobrze schłodzone. Przechowujemy w lodówce 3-4 dni, najlepiej pod przykryciem.


PS To ciasto wcale nie jest trudne, skomplikowane też nie! Tylko przepis jest dość długi, cała reszta to łatwizna! ;)

Smacznego!

piątek, 22 lipca 2016

Czekoladowo-miętowa chmurka

Lekkie niczym obłoczek, a przy tym pyszne, wręcz uzależniające. Zostało ochrzczone adekwatnie do smaku, konsystencji i wyglądu! Chmurka to idealne połączenie czekolady i mięty w pysznym cieście - odświeżającym (w sam raz na lato!), cudownie słodkim, a przy tym zróżnicowanym pod względem konsystencji. Od puszystego biszkoptu, przez aksamitne kremy, po chrupiącą bezę. Nic dodać, nic ująć! A przygotowałam je na wspomnienie czekoladek, obok których nie potrafię przejść obojętnie. Zawsze przyciągną mój wzrok i ciężko mi nie wyciągnąć po nie ręki. Mówię oczywiście o czekoladkach z miętowym, półpłynnym nadzieniem. Jeśli ktoś mięty nie lubi, nie zrozumie. Ale ja lubię. Bardzo! A połączenie mięty i czekolady jest dla mnie jednym z najlepszych. I od dawna już przymierzałam się do ciasta o takim smaku. W końcu wymyśliłam i zrobiłam, a efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Spróbujcie sami!

Ciasto czekoladowo-miętowe z bezą

porcja na formę o wymiarach ok. 26x36 cm


Składniki na biszkopt:
  • 4 duże jajka
  • 1/2 szklanki mąki tortowej
  • 1/2 szklanki naturalnego kakao
  • 2/3 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia (opcjonalnie)
  • szczypta soli

Składniki na poncz:
  • 2 torebki mięty ekspresowej
  • 50 ml wódki (lub spirytusu jeśli wolicie mocniejsze doznania)

Składniki na piankę czekoladowo-miętową:
  • 200 g gorzkiej czekolady (lub czekoladek) z nadzieniem miętowym
  • 250 g śmietanki kremówki 36%
  • 3-4 łyżki mleka
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 1,5 łyżeczki żelatyny

Składniki na piankę śmietankową:
  • 250 g kremówki 36%
  • 250 g mascarpone
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 2,5 łyżeczki żelatyny

Składniki na bezę:
  • 4 białka z dużych jajek
  • 200 g cukru (najlepiej drobnego)
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli


Biszkopt:
Formę lub blaszkę wykładamy papierem do pieczenia (spód i boki). Piekarnik rozgrzewamy do 180 C. Mąkę, kakao i proszek do pieczenia łączymy i przesiewamy. Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ze szczyptą soli na pianę. Kiedy białka mocno się już spienią, w 3-4 porcjach dodajemy cukier i dalej ubijamy dalej, aż piana będzie gęsta i błyszcząca (jak na bezę). Następnie stopniowo (np. po 2 łyżki) dodajemy mąkę z kakao. Delikatnie mieszamy, już nie mikserem, ale silikonową łopatką lub łyżką. Surowe ciasto wylewamy do przygotowanej formy, wyrównujemy i pieczemy przez ok. 15 min. Sprawdzamy patyczkiem i w razie potrzeby dopiekamy 3-4 min. Wyjmujemy i całkowicie studzimy. Ostrożnie wyjmujemy z formy i odkładamy np. na inną blachę lub arkusz papieru do pieczenia położony na płaskiej powierzchni. Przykrywamy ściereczką.

Beza:
Postępujemy tak, jak przy przygotowaniu biszkoptu. Białka ubijamy ze szczyptą soli. Stopniowo dodajemy cukier, a kiedy masa będzie już bardzo gęsta i błyszcząca, dodajemy mąkę. Krótko ubijamy, aby ją rozprowadzić w białkach. Formę, w której piekliśmy biszkopt odwracamy do góry nogami i odrysowujemy jej spód na papierze do pieczenia. Następnie umieszczamy arkusz na płaskiej blasze, np. takiej jaką zwykle mają piekarniki na wyposażeniu. (Jeśli takiej nie mamy, możemy posłużyć się blachą, w której piekliśmy biszkopt. Papier umieszczamy wtedy na formie odwróconej do góry nogami, jak w przypadku odrysowywania kształtu.) Ubite białka wykładamy na przygotowany arkusz, nadając im odrysowany kształt. Wyrównujemy. Bezę wkładamy do nagrzanego do 140 C piekarnika i pieczemy przez 1 godz. 15 min. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, uchylamy drzwiczki i zostawiamy do ostygnięcia.

Nasączenie:
Miętę zaparzamy w 100 ml gorącej wody. Odstawiamy. Kiedy ostygnie łączymy napar z wódką. (Można płyn lekko posłodzić, ale moim zdaniem nie jest to konieczne.) Biszkopt umieszczamy ponownie w blaszce, w której się piekł. Równomiernie nasączamy przygotowanym ponczem.

Pianka czekoladowo-miętowa:
Czekoladę łamiemy na niewielkie kawałki. Wraz z mlekiem i cukrem umieszczamy w garnuszku. Rozpuszczamy na bardzo małym ogniu. Jeśli mocno się zagrzała, to odstawiamy na chwilę, by lekko przestygła. Żelatynę rozpuszczamy w minimalnej ilości gorącej wody, studzimy. Mocno schłodzoną śmietankę ubijamy z cukrem pudrem. Delikatnie łączymy z masą czekoladową. Na koniec dodajemy rozpuszczoną żelatynę (może być letnia, ale nie gorąca) i mieszamy, uważając, by masa nie opadła. Przygotowany krem wykładamy na nasączony biszkopt, wyrównujemy i wstawiamy do lodówki na ok. 30 min.

Pianka śmietankowa:
Żelatynę rozpuszczamy w minimalnej ilości gorącej wody i odstawiamy. Śmietankę, mascarpone i cukier umieszczamy w wysokim naczyniu i ubijamy na sztywny krem. Delikatnie łączymy z rozpuszczoną żelatyną. Ostrożnie wykładamy na masę czekoladową, wyrównujemy i ponownie odstawiamy do lodówki na ok. 30 min.

Bezowe wykończenie:
Jeśli ciasto chcemy podać tego samego dnia, bezę polecam pokruszyć na spore kawałki i ułożyć je na kremie śmietankowym. Jednak jeśli ciasto przewidziane jest na następny dzień, ostrożnie odklejamy bezę od papieru, na którym się piekła i całą układamy na białej, piankowej warstwie. Chowamy na noc do lodówki. Po tym czasie spód bezy lekko nasiąknie od kremu, wierzch pozostanie chrupiący, a całość będzie się ładnie kroić. Gdybyśmy chcieli pokroić tak przygotowane ciasto od razu, beza mogłaby stawiać opór i kawałki nie wyszłyby zbyt ładne. Ciasto przechowujemy w lodówce maksymalnie 2-3 dni.


Smacznego!

PS Czekolada, której użyłam do tego przepisu przyjechała do mnie prosto z Terravity na testy. Wersji ze skórką pomarańczową użyłam do tych pysznych serniczków, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Miętowa, tak jak już wspominałam, trafiła do dzisiejszego ciasta, a pozostałe systematycznie zjadaliśmy :)


I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że do tej pory nigdzie tej czekolady nie mogę kupić. Okazała się naprawdę pyszna i dobra do kulinarnych eksperymentów, a w żadnym sklepie jej jeszcze nie spotkałam, choć szukałam. Czy ktoś spotkał może jakąś wersję wytrawnej Terrawity 70% kakao w sklepie? Będę wdzięczna za cynk ;)

niedziela, 25 stycznia 2015

Herbatniki, kajmak, herbatniki, krem budyniowy, herbatniki, bita śmietana, czekolada!

Za oknem w końcu zrobiło się zimowo. Śnieg prószy już od wczoraj i nareszcie zrobiło się biało, ale ja jakoś nie potrafię się tym cieszyć. Tak powinno wyglądać Boże Narodzenie, prawda? A teraz... Teraz to już nie to samo. Na dodatek wcale mi się nie podoba perspektywa śniegu w marcu, kwietniu czy maju, a kto wie, kiedy zima odpuści, skoro dopiero zaczęła się zadomawiać. Tak, tak, wiem, marudzę. Taki zrzędliwy nastrój mi się włączył i sama do końca nie wiem, dlaczego. Jeśli i Wam humory nie dopisują, możecie je sobie nieco poprawić na przykład kawałkiem smakowitego ciasta. Nawet się nie obejrzycie, kiedy będzie już gotowe, bo jest naprawdę szybkie i na dodatek bez pieczenia. Jedyny mankament jest taki, że musi odstać noc w lodówce, jednak naprawdę warto poczekać. Ciasto jest po prostu fantastyczne! To co? Po kawałeczku ciasta dla każdego?

Popularne ciasto 3bit bez pieczenia

przepis na formę o wymiarach ok. 35x25 cm



Do warstwy krówkowej będziemy potrzebować:
  • 550-600 g kajmaku (może być gotowy lub ugotowane w puszce mleko skondensowane)
  • 100 g prawdziwego masła w temperaturze pokojowej

Do warstwy budyniowej:
  • 500 ml mleka
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • cukier trzcinowy do smaku (4 łyżki powinny wystarczyć)
  • ziarenka z 1 laski wanilii (lub 1-2 łyżeczki esencji waniliowej lub cukier z prawdziwą wanilią)
  • 200 g prawdziwego masła w temperaturze pokojowej

Do warstwy śmietankowej:
  • 500 g śmietanki kremówki (używam 36%)
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 3-4 łyżki cukru pudru

Dodatkowo:
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 2-3 łyżki dobrej jakości kakao
  • ok. 650-700 g herbatników petit beurre

Najpierw przygotowujemy budyń. 3/4 mleka z cukrem i ziarenkami wanilii podgrzewamy w garnuszku o grubym dnie. W reszcie mleka dokładnie rozprowadzamy obie mąki. Kiedy mleko będzie bardzo gorące (tuż przed zagotowaniem), wlewamy powoli miksturę z mleka i mąki, cały czas mieszając (najlepiej rózgą lub trzepaczką). Trzymamy na niewielkim ogniu, a kiedy pod powierzchnią budyniu zaczną powstawać bąble, gotujemy jeszcze 1-2 minuty (uważając, by budyń się nie przypalił). Gotowy budyń przykrywamy folią spożywczą, aby zapobiec powstaniu kożucha i odstawiamy do ostygnięcia.

W formie układamy pierwszą warstwę herbatników. Jeśli kajmak jest bardzo gęsty, podgrzewamy go lekko, by później łatwo dał się miksować. Miękkie masło umieszczamy w wysokiej misce i ubijamy na puch. Dodajemy po łyżce masę kajmakową, cały czas miksując. Wykładamy masę na herbatniki, rozsmarowujemy równo i przykrywamy kolejną warstwą herbatników. Odstawiamy na bok.

Przygotowujemy krem budyniowy. Miękkie masło kroimy w kostkę i miksujemy, aż stanie się jaśniejsze i gładkie. Po łyżce dodajemy gęsty budyń (chłodny lub w temperaturze pokojowej). Za każdym razem kiedy dodamy porcję budyniu, miksujemy całość tylko chwilę, do połączenia składników (nie za długo, ponieważ przebity krem budyniowy może zacząć się rozwarstwiać). Kiedy dodamy już cały budyń, w niewielkim garnuszku zagotowujemy wodę, a miskę z kremem umieszczamy nad nim. Całość ubijamy na parze mikserem lub rózgą, aż stanie się gładka, tj. przez ok. 2 min. Gotowy krem budyniowy wykładamy na herbatniki, wyrównujemy i przykrywamy ostatnią warstwą ciastek. Całość chowamy do lodówki.

Czekoladę ścieramy na tarce na niewielkich oczkach. Żelatynę zalewamy wrzątkiem (jak najmniejszą ilością!) i odstawiamy na ok. 1 min., a następnie dokładnie mieszamy. Mocno schłodzoną kremówkę ubijamy z cukrem pudrem na sztywno. Dodajemy lekko przestudzoną żelatynę i jeszcze chwilę miksujemy. Masę od razu wykładamy na herbatniki, posypujemy startą czekoladą, a na koniec kakaem. Całość schładzamy w lodówce przez całą noc (formę można przykryć folią spożywczą). Następnego dnia kroimy na niewielkie kawałki i zajadamy ze smakiem... A zły humor odchodzi w niepamięć ;)

Smacznego!

piątek, 5 grudnia 2014

Niezwykły tort dla niezwykłej osoby

Listopad był dla mnie bardzo chorowity. Zaczęło się już pod koniec października, a do dzisiaj nie mogę powiedzieć, że jestem zdrowa. W samym listopadzie byłam aż dwa tygodnie na zwolnieniu i niestety pierwszy tydzień grudnia spędzam również w domu. Mam tego już szczerze dość. Początkowo czułam się tak źle, że nawet gotować mi się nie chciało i prawie nie wstawałam z łóżka. Kiedy jestem taka chora, przesypiam niemal całe dnie. Na szczęście teraz jest zdecydowanie lepiej i z chęcią piszę tego posta :) W listopadzie, mimo przedłużającej się choroby, był taki czas, jakiś tydzień, kiedy czułam się trochę lepiej. Była to chwilowa poprawa, ale zdążyłam upiec mojemu Narzeczonemu tort urodzinowy :) Nie był to taki tort, jaki początkowo planowałam, ale nie dość, że choróbsko nie odpuszczało, to jeszcze jakiś czas temu złamało mi się jedno z mieszadeł miksera :( Musiałam więc odpuścić pieczenie tradycyjnego biszkoptu i wymyślić coś innego. Padło na ciasto, które można z powodzeniem wymieszać widelcem. Natomiast krem udało mi się ubić z dwoma różnymi mieszadłami i dzięki temu tort mógł w ogóle powstać :D Powiem szczerze, że nie żałuję takiego wyboru. Ten okazał się więcej niż tylko trafiony. Był rewelacyjny! Nie jest to wprawdzie typowy tort. Z powodzeniem można przygotować tylko połowę kremu, zrezygnować z obkładania nim ciasta dookoła i podać je np. jako niedzielny lub świąteczny deser. Będzie to wtedy klasyczne ciasto marchewkowe, które zresztą bardzo lubię. Jednak dziś prezentuję je w nieco innej, tortowej odsłonie :)))

Marchewkowy tort z bakaliami i kremem śmietankowym

porcja na tortownicę o średnicy 24 cm



Potrzebujemy:
  • 200-220 g marchewki (waga po obraniu) - ok. 2 średnie sztuki
  • 340-350 g ananasa (świeżego lub z puszki)
  • 120 g orzechów włoskich
  • 120 g suszonej żurawiny
  • 1 szklankę mąki pszennej (można zastąpić razową)
  • 2/3 szklanki brązowego cukru demerara (używam nierafinowanego)
  • 3 duże jajka (4 - jeśli są małe)
  • 1/3 szklanki oleju
  • 3 pełne łyżeczki przyprawy do piernika (ja daję domową, taką jak tutaj lub kupną, ale taką, w której nie ma dodatku mąki)
  • 1 czubatą łyżeczkę sody oczyszczonej i tyle samo proszku do pieczenia
  • dużą szczyptę soli

A także:
  • 500 g śmietanki kremówki (używam 36%)
  • 500 g serka mascarpone
  • 3 łyżeczki żelatyny (jeśli ciasto będzie podane tego samego dnia, to nie jest ona konieczna, ale jeśli następnego, to lepiej ją dodać)
  • cukier puder do smaku
  • sok z 1/4 cytryny (opcjonalnie)
  • ok. 25-30 g wiórków czekoladowych lub gorzkiej czekolady startej na drobnych oczkach tarki (ewentualnie można użyć naturalnego kakao)
  • kilkanaście lub nawet więcej połówek orzechów włoskich
  • żurawinę w czekoladzie lub podobnej wielkości draże czekoladowe
  • odrobinę białej czekolady plastycznej lub zwykłej, rozpuszczonej białej czekolady do wykonania napisu (opcjonalnie)

Marchew ścieramy na drobnych oczkach tarki. Ananasa kroimy w małą kostkę. Orzechy i żurawinę siekamy dość drobno. (Jeśli nie pokroimy ananasa, żurawiny i orzechów wystarczająco drobno, to później ciasto nie będzie się dobrze kroić, a przekrojenie go wzdłuż może okazać się wręcz niemożliwe.) Następnie wszystkie składniki: marchew, ananasa, orzechy, żurawinę, mąkę, cukier, jajka, olej, przyprawę do piernika, sodę, proszek do pieczenia i sól umieszczamy w sporej misce i mieszamy widelcem lub łyżką, aż się dokładnie połączą. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni Celsjusza. Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia (boków nie trzeba) i przelewamy do niej przygotowane ciasto. Pieczemy ok. 40 min., sprawdzamy patyczkiem i w razie potrzeby dopiekamy jeszcze 5 min. Po tym czasie powinno być upieczone, ale na wszelki wypadek możemy sprawdzić je jeszcze raz. Odstawiamy ciasto do wystygnięcia, na razie jeszcze nie wyjmując go z formy.



Kiedy ciasto całkowicie ostygnie, przecinamy je na dwa krążki (bardzo ostrym nożem lub nitką). Jeden z nich układamy na dużym talerzu lub paterze - wierzch, górą w dół. Drugi odkładamy na bok. Oba przykrywamy czystą ściereczką, by nie obsychały.


Przygotowujemy krem. Żelatynę zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na chwilę (ok. 1-2 min.), a następnie mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Mocno schłodzoną śmietankę, serek i ok. 3-4 łyżki cukru pudru umieszczamy w wysokim naczyniu i ubijamy na sztywno. W razie potrzeby dosładzamy. Dodajemy przestudzoną żelatynę i sok z cytryny. Dokładnie mieszamy. Połowę kremu wykładamy na spodni blat ciasta i przykrywamy drugim - równym spodem do góry. Lekko dociskamy. Pozostały krem możemy cały wyłożyć na wierzch ciasta (najlepiej za pomocą szprycy) lub udekorować nim boki i wierzch ciasta szprycą (wystarczy jedna końcówka - tym razem użyłam sześcioramiennej gwiazdki).


Mój sposób dekoracji tortu:
Odrobiną kremu smarujemy boki i wierzch tortu (nie musi być bardzo równo). Górę posypujemy startą czekoladą lub wiórkami czekoladowymi (można sobie pomóc przygotowując prosty szablon np. z papieru do pieczenia, dzięki któremu stworzymy równe koło). Boki ozdabiamy wyciskając szprycą podłużne kształty, zaczynając u dołu i kierując końcówkę równiutko do samej góry ciasta. I tak dookoła całego ciasta. Następnie brzeg tortu ozdabiamy rozetkami, falami i znów rozetkami z kremu oraz żurawiną w czekoladzie, a boki połówkami orzechów. Na koniec można dodać napis. Ja wykonałam go z plastycznej czekolady i przy krojeniu niestety nie trzymał się podłoża, dlatego następnym razem napis zrobię szprycą z rozpuszczonej białej czekolady. Jednak zapewniam, że nawet bez napisu takie ciasto będzie wyglądało odświętnie i wyjątkowo.



Może się to wszystko wydawać skomplikowane, ale takie nie jest. Serio, serio ;) Udekorowanie tego tortu było naprawdę proste i szybkie (zajęło mi nie więcej niż pół godziny), a przy tym bardzo eleganckie oraz efektowne. Jak widać, tak ozdobione ciasto marchewkowe z powodzeniem może stać się urodzinowym tortem, który będzie nie tylko wyjątkowy, ale także przepyszny :)


Przygotowując ten tort poczułam już atmosferę zbliżających się Świąt. To pewnie przez przyprawę piernikową ;) Zdałam sobie też sprawę, że to ciasto w takiej formie może stać się doskonałą ozdobą świątecznego stołu - no, może tylko zamiast "sto lat" lepiej pasowałby w tym przypadku napis "Wesołych Świąt" ;) Ja w tym roku planuję je znów przygotować właśnie na pierwszy dzień Bożego Narodzenia.


A czy Wy czujecie już, że do Świąt zostały niecałe 3 tygodnie?
Ja poczuję to na dobre, gdy stanę wreszcie na nogi ;)

Smacznego!

czwartek, 31 lipca 2014

Tort à la Snickers

Ten tort robiłam już niemal trzy miesiące temu. Przepis do tej pory leżał w tzw. szufladzie i czekał, a później jeszcze czekał i znów trochę czekał i pewnie dalej tak by czekał, gdyby nie fakt, że niedługo znów będę zabierać się za pieczenie tortu. Tym razem będzie to coś całkiem nowego i mam nadzieję, że wyjdzie równie wspaniale, jak ten dzisiejszy. Zwłaszcza, że okazja zobowiązuje ;) Ale co to ma do rzeczy? Ano ma :) Dzięki temu przypomniałam sobie, że mam jeden wspaniały przepis w zanadrzu :D Postanowiłam więc czym prędzej wziąć się do pisania przepisu, by znów o nim nie zapomnieć, a wierzcie lub nie, tort jest naprawdę królewski! :) (I wcale nie jest trudny i skomplikowany... Tylko lista składników jest dość długa.)


Tort czekoladowo-karmelowy z masłem orzechowym, fistaszkami i rurkami waflowymi

(tortownica o średnicy 24 cm)



Do biszkoptu będziemy potrzebować: 
(Biszkopt, który proponuję do tego tortu, gościł na moim blogu już nie raz i nie dwa. Jest pyszny, wilgotny, wielokrotnie przetestowany i smakuje naprawdę wszystkim.)
  • 8 jajek
  • 1 szkl. mąki tortowej
  • 1 szkl. naturalnego kakao
  • 1 i 1/3 szkl. cukru
  • szczyptę soli
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie, ja daję proszek do pieczenia tylko wtedy, gdy piana z białek nie ubije mi się idealnie sztywno)

Do kremu orzechowego:
  • 3 opakowania serka mascarpone (każde po 250 g)
  • 8-10 łyżek cukru pudru (do smaku)
  • 150 g masła orzechowego typu crunchy
  • 2 łyżeczki żelatyny

Do kremu czekoladowego:
  • 500 g śmietanki kremówki 36%
  • 150 g gorzkiej czekolady
  • 2 łyżeczki żelatyny

Do przełożenia/nasączenia:
  • ok. 500 g masy krówkowej (gotowej lub z ugotowanego słodzonego mleka skondensowanego)
  • 100 ml mleka
  • 100 ml wódki

Do dekoracji:
  • rurki waflowe (mogą być takie z nadzieniem lub bez - ja używam tych pustych w środku)
  • orzeszki ziemne
  • ok. 50 g gorzkiej czekolady
  • dość szeroka wstążka o długości ok. 1,2-1,5 m

Do tego tortu upiekłam dwa oddzielne biszkopty, każdy z 4 jaj. Później oba przekroiłam na dwa blaty. Mnie wychodzi to znacznie lepiej, niż krojenie jednego, wysokiego biszkoptu na 4 krążki. Jednak jeśli wiecie, że Wam to wyjdzie, to bez obaw możecie upiec jeden wysoki biszkopt i później podzielić go na 4. Tak czy tak, będziemy potrzebować 4 blatów biszkoptowych i już tylko od Was zależy, jak je uzyskacie ;)

1/2 szkl. mąki, 1/2 szkl. kakao oraz 1 łyżeczkę proszku do pieczenia (jeśli go używamy) łączymy w misce, a później przesiewamy. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka roztrzepujemy widelcem w miseczce, a białka ubijamy w dużej misce ze szczyptą soli. Gdy będą już sztywne, dodajemy po łyżce cukier (w sumie 2/3 szkl.). Ubijamy aż będą ładne i błyszczące, jak na bezę. Następnie zmniejszamy obroty i dodajemy po troszeczku żółtka. Kiedy całość się połączy wyłączamy mikser i zaczynamy dodawać suche składniki. Najlepiej po 2 łyżki na raz, delikatnie wszystko mieszając łyżką lub silikonową łopatką, zanim dodamy kolejną porcję. Potrzeba przy tym odrobiny cierpliwości i wytrwałości, ale warto zrobić to naprawdę powoli i z wyczuciem. Tak, by piana nam nie opadła.  Przelewamy masę do formy i wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 30-35 min. Na koniec można sprawdzić patyczkiem. Wyciągamy od razu z piekarnika i upuszczamy blachę z biszkoptem na podłogę lub blat z ok. 30-40 cm. Dzięki temu biszkopt nie opadnie. Odstawiamy na kratkę do ostygnięcia. Z pozostałych składników pieczemy kolejny biszkopt, postępując dokładnie tak samo, jak opisałam powyżej ;)

Ostudzone biszkopty przekrawamy wzdłuż. Jeśli za bardzo wyrosły lub powstała lekka górka, można je delikatnie przyciąć. Przygotowujemy masę orzechową. Żelatynę zalewamy wrzątkiem (jak najmniejszą ilością), odstawiamy na chwilę, a później energicznie mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Serki, masło orzechowe i cukier ubijamy w wysokim naczyniu na puszysty krem. W razie potrzeby dosładzamy. Dodajemy rozpuszczoną żelatynę, dokładnie łączymy. Odstawiamy w chłodne miejsce.
Jeden z blatów układamy na paterze lub dużym, płaskim talerzu (najlepiej któryś z wierzchów, górą do dołu), na którym podamy tort (później już raczej się go nie przeniesie). 100 g masy krówkowej mieszamy bardzo dokładnie z mlekiem i wódką. Powstały płyn będzie stanowił poncz. Powstałą miksturą nasączamy pierwszy blat. Pozostałą masę krówkową dzielimy na trzy części. Jedną rozsmarowujemy na nasączonym już biszkopcie. Następnie wykładamy na niego 1/3 masy orzechowej. Przykrywamy kolejnym krążkiem, nasączamy, smarujemy masą krówkową, wykładamy kolejną część masy orzechowej. Na krem układamy kolejny biszkopt, znów nasączamy, smarujemy kajmakiem, wykładamy pozostały krem i przykrywamy ostatnim blatem biszkoptu. Całość delikatnie dociskamy, by tort ładnie się scalił. Chowamy do lodówki.



200 g czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej, odstawiamy do przestygnięcia. Żelatynę rozpuszczamy (postępujemy tak, jak w przypadku masy orzechowej) i również studzimy. Kremówkę ubijamy na sztywno, delikatnie łączymy z roztopioną czekoladą i żelatyną. Boki i wierzch schłodzonego tortu dokładnie smarujemy kremem czekoladowym.

Tort obkładamy dookoła rurkami, dokładnie, jedną przy drugiej. Wokół tortu zawiązujemy wstążkę. Środek posypujemy orzeszkami ziemnymi i dekorujemy rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladą. Przed podaniem schładzamy minimum 2-3 godz. Najlepiej jednak przygotować tort dzień przed planowanym podaniem i pozwolić mu odczekać całą noc w lodówce ;)




Tak jak już pisałam na początku, przygotowanie tego tortu wcale nie jest trudne! Jest jedynie trochę pracochłonne, ale... Warto! Jest przepyszny! Daję słowo :D Smaki idealnie się komponują i stanowią doskonałą całość. Jeśli ja Was nie przekonam, to może zrobią to zdjęcia, bo tort nie tylko wyśmienicie smakuje, ale również wspaniale się prezentuje :) Będzie w sam raz na wyjątkowe przyjęcie dla najbliższych, a jest go wystarczająco dużo dla naprawdę wielu głodnych brzuszków ;)

Smacznego!

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Śmietankowy tort z owocami lata

Bardzo chętnie piekę torty :) Dla znajomych, kolegów i koleżanek z pracy oraz oczywiście dla najbliższych. Naprawdę to lubię i pomimo stresów z tym związanych, daje mi to sporo satysfakcji i zwyczajnie sprawia frajdę :D Do tej pory na moim blogu pojawiło się ich kilka, np. tort - lalka barbitort legoozdobiony kremem tort czekoladowo-malinowy oraz tort bezowy przygotowany na moje urodziny :) Pierwsze dwa były ozdabiane lukrem plastycznym, a tylko jeden był pokryty kremem. Szprycę mam od niedawna. Zwykłą plastikową, z kilkoma tylkami, która wygląda trochę jak zabawka ;) Jednak staram się jak mogę i doskonalę niełatwą sztukę zdobienia kremem. Dziś właśnie chciałabym pokazać Wam tort bez grama lukru plastycznego. Cała dekoracja to krem, owoce i czekolada. Moim zdaniem wyszło naprawdę super i chociaż tort nie był wcale idealny, to podobał się zamawiającym. Wiem też, że bardzo smakował, a to dla mnie liczy się najbardziej :) Chcecie go zobaczyć?

Tort śmietankowo-owocowy z cytrynową nutą

(przepis na wysoką tortownicę o średnicy 24 cm - tort ok. 2,5 kg)



Do biszkoptu będziemy potrzebować:
  • 7 jajek
  • 1 szklankę cukru
  • 1 szklankę mąki pszennej tortowej
  • 4 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
  • szczyptę soli

Do kremu cytrynowego:
  • 250 ml śmietanki kremówki
  • 250 g serka mascarpone
  • 4 do 6 łyżek cukru pudru
  • 1,5 łyżeczki żelatyny
  • skórkę otartą z 1 cytryny
  • 30 ml soku z cytryny

Do nasączenia:
  • 90 ml wódki
  • 60 ml soku z cytryny
  • cukier puder do smaku (2-3 łyżki powinny wystarczyć)

Do kremu śmietankowego:
  • 500 ml śmietanki kremówki
  • 500 g serka mascarpone
  • 6-8  łyżek cukru pudru
  • 3 łyżeczki żelatyny

Dodatkowo:
  • ok. 1-1,5 kg oczyszczonych i odszypułkowanych truskawek (najlepiej nie za dużych i podobnej wielkości)
  • 200 g borówek amerykańskich
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 50 g białej czekolady

Zaczynamy oczywiście od biszkoptu. Najlepiej jest upiec go dzień wcześniej, bo później będzie łatwiej go pokroić i nie będzie tak się przy tym kruszył. Obie mąki przesiewamy do jednej miski. Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, a następnie po łyżce dodajemy cukier. Kiedy białka będą ładne i błyszczące dodajemy po jednym żółtku. Na koniec po trochu, np. po dwie łyżki na raz wmieszać mąki. Można delikatnie łopatką lub na najniższych obrotach miksera. Ja zwykle robię to sama. W tej kwestii nie ufam mikserom, bo piana wtedy i tak trochę opada ;) Pieczemy w tortownicy wyłożonej na spodzie pergaminem w 180 stopniach C przez ok. 35-40 min. Na koniec sprawdzamy patyczkiem, w razie potrzeby dopiekamy kolejne 5 min. Od razu po upieczeniu wyciągamy biszkopt z piekarnika, upuszczamy z ok. 0,5 m na podłogę i odstawiamy na kratkę do ostygnięcia. Całkowicie przestudzony wyjmujemy z tortownicy i kroimy na trzy równe blaty. Górny to będzie spód tortu, a dolny - wierzch.


Przygotowujemy krem cytrynowy. Żelatynę zalewamy gorącą wodą (1/4 szkl.), odstawiamy na chwilę, a następnie dokładnie mieszamy. Lekko studzimy. Mascarpone ubijamy z kremówką i cukrem pudrem na najwyższych obrotach miksera na sztywno, a następnie zmniejszamy obroty i dodajemy skórkę z cytryny, sok, a także ostudzoną (może być letnia) żelatynę. Miksujemy do połączenia się składników. Wódkę, 60 ml soku z cytryny oraz cukier puder łączymy i dokładnie mieszamy. Połową nasączamy pierwszy blat. Na nim układamy dość ciasno truskawki (zwężającym się końcem do góry). Luki między nimi dokładnie wypełniamy połową kremu (najłatwiej zrobić to szprycą, wciskając krem między owoce), wierzch wyrównujemy. Układamy drugi blat ciasta, nasączamy go pozostałym pączem, znów wykładamy truskawki i resztę kremu. Przykrywamy trzecim blatem. Odstawiamy do lodówki na minimum 2-3 godz., ale można również na dłużej. Na tym etapie można schować tort do lodówki na całą noc, a udekorować go następnego dnia. (Ja tym razem właśnie tak zrobiłam.)




Przygotowujemy drugi krem. Żelatynę rozpuszczamy w jak najmniejszej ilości wody (ok. 1/3szkl.), studzimy. Kremówkę, mascarpone i cukier puder miksujemy na sztywno, dodajemy żelatynę, całość łączymy mieszając szpatułką lub mikserem na niewielkich obrotach. Tort równomiernie obkładamy kremem, zostawiając trochę do dekoracji, wyrównujemy. Całość dekorujemy fantazyjnie pokrojonymi truskawkami oraz borówkami. Ja ułożyłam na torcie również napis i wzory z czekolady, które przygotowałam w dniu pieczenia biszkoptu. Tort wstawiamy do lodówki co najmniej na 2-3 godz., a później już tylko podajemy i pałaszujemy  :) Smacznego!





Jak stworzyć dekoracje z czekolady?
Czekoladowe dekoracje tortu są proste i niezwykle efektowne. Przy pomocy czekolady można tworzyć skomplikowane wzory i napisy, a wcale nie jest to takie trudne. Jeśli chcemy w ten sposób ozdobić wierzch tortu, wystarczy ze sztywnego kartonu wyciąć kształt odpowiadający kształtowi formy do ciasta (najlepiej ją po prostu odrysować) i narysować lub napisać na nim pożądany wzór. Kartonik ze wzorem trzeba następnie przykryć pergaminem, przez który będzie widać rysunek i przymocować jeden kawałek papieru do drugiego, by nie mogły się przemieścić. Czekoladę musimy rozpuścić w kąpieli wodnej. Lekko ostudzoną należy przełożyć do szprycy lub woreczka cukierniczego i wypełnić nią narysowane wcześniej kształty. Później wystarczy wstawić całość do lodówki, a gdy zastygnie, delikatnie odkleić od papieru i udekorować tort :) Prawda, że łatwe?

Tutaj nutki na melodię "sto lat, sto lat"
A tu klucz wiolinowy :)

piątek, 18 kwietnia 2014

Tort czekoladowo-malinowy w wiosennej oprawie

Na większości blogów rządzą niepodzielnie babki i mazurki. Po moim mazurku pozostało już jedynie słodkie wspomnienie, a na same święta wybiorę raczej coś innego. Jutro na pewno spędzę trochę czasu w kuchni, bo jakby mogło być inaczej, ale chciałabym również wreszcie trochę odpocząć. Ostatnio mój organizm wyraźnie się tego dopomina, a ja zdecydowałam się w końcu go posłuchać :) Dlatego postanowiłam dziś dodać przepis na pyszne ciacho, a właściwie tort, który może stać się bohaterem zarówno wielkanocnego jak i urodzinowego stołu. Natomiast jutro oddam się kulinarnym eksperymentom, a później już tylko błogiemu lenistwu :) Ale, ale... Najpierw wspomniany tort. Nie byle jaki, wilgotny, nie przesłodzony, mocno czekoladowy, z dodatkiem malin i malinowej konfitury. Pyszności! Nie mogę się już doczekać, kiedy zrobię go latem ze świeżymi owocami. Nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe, ale podejrzewam, że może być jeszcze lepszy! Kto jest ciekawy przepisu?

Wiosenny tort czekoladowy z malinami

(porcja na kwadratową formę o boku 20 cm)



Do biszkoptu będziemy potrzebować:
  • 7 jajek
  • 2/3 szklanki mąki tortowej
  • 2/3 szklanki naturalnego kakao
  • 1 szklankę cukru
  • szczyptę soli
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia (opcjonalnie, ja daję proszek do pieczenia tylko wtedy, gdy piana z białek nie ubije mi się idealnie sztywno, a to czasem może zdarzyć się każdemu)

Do przełożenia:
  • 400 g malin - świeżych lub mrożonych (Jeśli używamy mrożonych malin, to dzień przed robieniem tortu należy przełożyć je z zamrażalnika do lodówki. Dzięki temu następnego dnia będą gotowe do użycia.)
  • 100 g konfitury malinowej
  • 50 ml wódki
  • cukier puder do smaku

Do kremu czekoladowego:
  • 500 g serka mascarpone
  • 100 g gorzkiej czekolady min. 70% kakao
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • ok. 6 łyżek cukru pudru

Do kremu śmietankowego:
  • 500 g śmietanki kremówki 36%
  • 250 g serka mascarpone
  • cukier puder do smaku
  • 4,5 łyżeczki żelatyny
  • zielony barwnik

Do dekoracji:
  • lukier plastyczny w żywych kolorach
  • spożywcze pisaki (ja użyłam jedynie czarnego, do zrobienia oczek biedronkom)

Biszkopt (ten sam co w torcie LEGO):
Mąkę, kakao oraz proszek do pieczenia (jeśli go używamy) łączymy w misce, a później przesiewamy. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka roztrzepujemy widelcem w miseczce, a białka ubijamy w dużej misce ze szczyptą soli. Gdy będą już sztywne, dodajemy po łyżce cukier. Ubijamy aż będą ładne i błyszczące jak na bezę. Następnie zmniejszamy obroty i dodajemy po troszeczku żółtka. Kiedy całość się połączy, wyłączamy mikser i zaczynamy dodawać suche składniki. Najlepiej po 2 łyżki na raz, delikatnie wszystko mieszając łyżką lub silikonową łopatką zanim dodamy kolejną porcję. Potrzeba przy tym odrobiny cierpliwości i wytrwałości, ale warto zrobić to naprawdę powoli i z wyczuciem. Tak, by piana nie opadła ani o centymetr. Po upieczeniu ciacho będzie wtedy lekkie i puszyste jak chmurka. Warto! :) Przelewamy masę do formy wyłożonej papierem do pieczenia (ja nawet do silikonowych foremek wykładam na dno docięty kawałek pergaminu), wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 30-35 min. Na koniec można sprawdzić patyczkiem. Wyciągamy od razu z piekarnika i upuszczamy blachę z biszkoptem na podłogę lub blat z wysokości ok. 40 cm. Dzięki temu biszkopt nie opadnie. Odstawiamy do ostygnięcia. Całkowicie ostudzony kroimy na trzy blaty i wyrównujemy krawędzie. (Ja zwykle nacinam sobie nożem tylko brzegi, by później całkowicie przekroić ciasto nitką. Ta metoda sprawdza się zawsze.)

Krem czekoladowy:
Obie czekolady łamiemy na niewielkie kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Żelatynę rozpuszczamy w jak najmniejszej ilości gorącej wody (ok. 1/4 szkl.), dokładnie mieszamy, odstawiamy do lekkiego przestygnięcia. Mascarpone ubijamy z cukrem na puszysty krem, cały czas ubijając dodajemy przestudzoną czekoladę i żelatynę. Kiedy krem znacznie zwiększy objętość, jest gotowy. Masę dzielimy na 3 części.

Przełożenie tortu:
Konfiturę malinową łączymy z wódką i ok. 3-4 łyżkami soku, który wyciekł z rozmrażanych owoców (jeśli używamy świeżych malin, to zastępujemy go taką samą ilością owocowej herbaty), w razie potrzeby dosładzamy. Wierzchni blat biszkoptowy kładziemy na talerzu/paterze górą do dołu i rozsmarowujemy na nim połowę konfiturowej mikstury. Następnie układamy na nim dość gęsto 1/2 malin szerszym końcem do dołu. Na owoce wykładamy 1/3 kremu czekoladowego tak, by wypełnił przestrzenie pomiędzy owocami. (Ja używam do tego szprycy, by zachować ładne ułożenie malin i dokładnie wypełnić przestrzenie między nimi.) Na kremie układamy środkowy blat ciasta i lekko dociskamy. Rozsmarowujemy na nim resztę konfitury, układamy pozostałe maliny i wykładamy kolejną porcję kremu. Przykrywamy ostatnim, dolnym blatem biszkoptu spodem do góry i ponownie lekko dociskamy. Boki i wierzch tortu pokrywamy pozostałym kremem czekoladowym. Złożony tort wstawiamy do lodówki na ok. 1 godz. (Ja wszystkie powyższe etapy przygotowania tego tortu wykonałam dzień przed imprezą, na którą go szykowałam. Jedynie dekorację zostawiłam sobie na dzień następny, więc mój tort spędził na tym etapie całą noc w lodówce i serdecznie polecam tę metodę.)



Krem śmietankowy i dekoracja:
Żelatynę rozpuszczamy w ok. 1/3 szkl. wody, mieszamy i studzimy. Zimną kremówkę z mascarpone i cukrem pudrem ubijamy na sztywno na najwyższych obrotach miksera. Kiedy masa jest już bardzo gęsta dodajemy żelatynę (może być letnia) oraz zielony barwnik i miksujemy na najmniejszych obrotach do połączenia się składników i uzyskania jednolitego koloru. Gotowym, gęstym kremem od razu dekorujemy dobrze schłodzony tort. Przed podaniem wstawiamy go ponownie do lodówki na min. 2 godz.







Ja do dekoracji tortu użyłam szprycy z końcówką w kształcie sześcioramiennej gwiazdki (niestety moje końcówki nie mają numerków). Boki ozdobiłam, wyciskając krem z dołu do góry tak, by lekko wystawał ponad krawędź tortu, i imitował trawę, a wierzch pokryłam po prostu małymi rozetkami. Całość ozdobiłam przygotowanymi wcześniej z lukru plastycznego biedronkami, listkami i kwiatami (a jako, że tort był na urodziny, to również stosownym napisem), wciskając dekoracje lekko w krem. Trzymały się zaskakująco dobrze, a krem był sztywny, ładnie trzymał kształt i bardzo szybko zastygł. Z tego tortu byłam bardzo dumna i na samo wspomnienie buźka mi się uśmiecha. W sumie jak tu się nie uśmiechać na widok tak kolorowego, wiosennego tortu? :)

I co, znajdą się jacyś chętni na takie wiosenne ciacho? ;)

niedziela, 23 marca 2014

Intensywny tort czekoladowo-owocowy w kształcie ludzika lego - mój pierwszy tutorial

Po miesięcznej przerwie udało mi się znaleźć chwilę, by usiąść i napisać nowy przepis. No dobra, nie całkiem nowy, ale odświeżony :) Jeśli chodzi o torty, to będą takie dwa, a to pierwszy z nich. Zabierałam się za niego bardzo długo, bo będzie to raczej długi wpis. Chociaż sam tort nie jest wcale taki trudny, to jednak pracochłonny i wieloetapowy. Dlatego zwlekałam, ale w końcu się udało. Tort jest zdecydowanie wart zachodu. Wcale nie musicie od razu formować i dekorować go tak jak ja. Czekoladowy biszkopt przełożony tym kremem będzie wspaniałym deserem np. na niedzielę. Jednak postanowiłam tym razem pokazać Wam coś więcej. Torty robię chętnie i zawsze jest to dla mnie wyzwanie. Tym razem było naprawdę spore, biorąc pod uwagę kształt. Właśnie z tego powodu długo myślałam nad tym, czy w ogóle dodawać go na bloga. Sam przepis i zdjęcie końcowego efektu to byłoby według mnie za mało. W ten sposób powstał mój pierwszy tutorial. Wprawdzie nie mam wszystkiego krok po kroku, więc nie jest idealny, ale większość etapów została uwieczniona na zdjęciach i myślę, że daje radę. Chcecie zobaczyć, jak powstawał mój najbardziej skomplikowany do tej pory tort? Jeśli tak, to zapraszam na przepis i moje instrukcje, jak wykonać go samemu.

Biszkopt czekoladowy z kremem owoce leśne w kształcie ludzika lego (Lucy z filmu LEGO Przygoda)

(przepis na duży tort, ok. 25 na 40 cm)



Do biszkoptu będziemy potrzebować:
  • 10 jajek
  • 1 szklankę i 1 łyżkę mąki tortowej
  • 1 szklankę i 1 łyżkę naturalnego kakao
  • 1 i 1/2 szkl. cukru
  • odrobina soli
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie, ja daję proszek do pieczenia tylko wtedy, gdy piana z białek nie ubije mi się idealnie, a to czasem może zdarzyć się każdemu)

Do kremu o smaku owoców leśnych
  • 700 g mrożonej mieszanki owoców leśnych (u mnie były to: truskawki, maliny, jeżyny, czarne i czerwone porzeczki oraz wiśnie)
  • 500 g śmietanki 36%
  • 500 g serka mascarpone
  • 1 galaretkę (ja użyłam truskawkowej dla podbicia owocowego smaku)
  • cukier puder do smaku - w zależności od oczekiwanej słodkości/kwaśności kremu od 6 do 10 pełnych łyżek (do tortu pokrywanego lukrem plastycznym polecam mniej słodki krem)

Do kremu maślanego:
  • 250 g bardzo miękkiego masła (to bardzo duży tort i każdy element należy pokryć tym kremem, dlatego aż tyle)
  • 8 łyżek mleka
  • ok. 300-350 g cukru pudru
  • 1 łyżka naturalnego kakao
  • fioletowy barwnik (dzięki użyciu kakao i barwnika uzyskałam jagodowy kolor kremu)

Do nasączenia:
  • 1/2 szkl. mocnej, posłodzonej, owocowej herbaty z sokiem z 1/2 cytryny

Do dekoracji:
  • ok. 750-1000 g (w zależności od koncepcji) lukru plastycznego w różnych kolorach (ja użyłam gotowego)

Zaczynamy od upieczenia biszkoptów. Ja przygotowałam dwa. Najpierw jeden w dużej (ok. 27x36 cm), prostokątnej formie z 8 jajek. Następnie drugi z 4 jajek w keksówce. Okazało się, że biszkoptu wyszło trochę za dużo, więc w przepisie już nieco zmniejszyłam ilość składników, ale sposób pieczenia pozostaje ten sam. Będziemy więc potrzebowali dwóch blaszek wyłożonych na spodzie papierem do pieczenia. Jeden biszkopt przygotowujemy z 7, drugi z 3 jajek.

Biszkopt z 7 jajek:
2/3 szklanki mąki i 2/3 szklanki kakao oraz 2 łyżeczki proszku do pieczenia (jeśli go używamy) łączymy w misce, a później przesiewamy. Oddzielamy żółtka od białek. Żółtka roztrzepujemy widelcem w miseczce, a białka ubijamy w dużej misce ze szczyptą soli. Gdy będą już sztywne, dodajemy po łyżce cukier (w sumie 1 szklankę). Ubijamy aż będą ładne i błyszczące, jak na bezę. Następnie zmniejszamy obroty i dodajemy po troszeczku żółtka. Kiedy całość się połączy wyłączamy mikser i zaczynamy dodawać suche składniki. Najlepiej po 2 łyżki na raz, delikatnie wszystko mieszając łyżką lub silikonową łopatką, zanim dodamy kolejną porcję. Potrzeba przy tym odrobiny cierpliwości i wytrwałości, ale warto zrobić to naprawdę powoli i z wyczuciem. Tak, by piana nie opadła ani o centymetr. Powiem szczerze, że czasem chce mi się bardziej, czasem mniej, ale jeśli się postaram, to gotowe ciasto na biszkopt ledwo mieści się w 2,5 l misce, a po upieczeniu ciacho jest lekkie i puszyste jak chmurka. Warto! :) Przelewamy masę do formy i wstawiamy do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i pieczemy ok. 30-35 min. Na koniec można sprawdzić patyczkiem. Wyciągamy od razu z piekarnika i upuszczamy blachę z biszkoptem na podłogę lub blat z ok. 30-40 cm. Dzięki temu biszkopt nie opadnie. Odstawiamy do ostygnięcia.

Biszkopt z 3 jajek:
Z resztą składników postępujemy dokładnie tak samo, jak opisałam powyżej. Z tym, że biszkopt pieczemy w mniejszej formie, a masę możemy sobie przygotować w czasie, gdy duży biszkopt jest w piekarniku i później możemy już tylko zamienić blaszki.

Krem owoce leśne:
Owoce rozmrażamy i 1/2 całych owoców (pozostałe na razie odkładamy np. do miseczki) wraz z sokiem, który wypłynął umieszczamy w niewielkim rondelku. Na początek dodajemy 6 łyżek cukru i podgrzewamy, a gdy całość się zagotuje, trzymamy na niewielkim ogniu do zgęstnienia. Kiedy owoce się rozpadną i powstanie syrop, zdejmujemy z ognia i studzimy. Galaretkę rozpuszczamy w 1/4 szklanki wody i łączymy z syropem owocowym oraz odłożonymi wcześniej, całymi owocami. Zimny serek mascarpone i zimną kremówkę ubijamy na sztywno. Następnie dodajemy po trochu ostudzone owoce z galaretką. Delikatnie mieszamy, w razie potrzeby dosładzamy i odstawiamy do lodówki, do schłodzenia.


Wykrawanie kształtów i składanie tortu cz. 1:
Ostudzone biszkopty przekrawamy najpierw wzdłuż. Duży, ale niższy na 2 części, a mniejszy i wyższy na 3. Tułów i nogi będą stanowić 3 warstwy prostokątnego biszkoptu przekrojonego na pół. Mniejszy biszkopt dzielimy w stosunku 1 do 2, czyli po prostu odkrawamy od niego niewielki kawałek stanowiący mniej więcej 1/3 całości i mający kształt mniej lub bardziej przypominający kwadrat. Ta mniejsza część to będzie głowa naszego ludzika, a z drugiej, dłuższej wycinamy ręce. Kitkę wycinamy z pozostałej, jednej warstwy dużego biszkoptu. Ciasta powinno wystarczyć w sam raz. Każdy element bardzo delikatnie nasączamy i przekładamy kremem owocowym. Odstawiamy do lodówki. Ja boki wszystkich elementów również pokryłam warstwą tego kremu, żeby całość nieco wyrównać i ukryć niedoskonałości powstałe przy krojeniu biszkoptów oraz żeby wykorzystać cały krem. Ten sposób ma jednak jedną wadę. Później, już po schłodzeniu każdy element będziemy musieli pokryć jeszcze kremem maślanym, a jeśli wcześniejsza warstwa kremu owocowego będzie zbyt gruba, może okazać się to bardzo trudne, a krem nie będzie chciał się rozsmarować. Mnie jakoś to się w końcu udało, ale miałam chwile zwątpienia. Dlatego możecie spokojnie zrezygnować z tak dokładnego pokrywania boków poszczególnych elementów kremem owocowym i od razu rozsmarować na nich krem maślany.





Krem maślany:
Masło miksujemy na puch. Ciągle miksując, dodajemy 300 g cukru pudru i dolewamy cienką strużką mleko. Dodajemy kakao i barwnik, a jeśli krem jest wciąż zbyt rzadki to również jeszcze trochę cukru pudru. Na koniec powinniśmy uzyskać gęsty, gładki krem, który jednocześnie będzie się łatwo smarował na biszkopcie.




Składanie tortu cz. 2 i ostatnia:
Schłodzone elementy tortu pokrywamy cienką warstwą kremu maślanego. Tułów i nogi z wierzchu oraz na bokach. Głowę i ręce oraz kitkę ze wszystkich stron. Następnie całość w taki sam sposób dekorujemy rozwałkowanym dość cienko lukrem plastycznym (w zaleceniach na gotowym lukrze plastycznym, który można kupić w sklepach przeczytacie, że należy wałkować go na ok. 5 mm, jednak jest on tak słodki - to w 95% po prostu cukier, że ja zwykle staram się go rozwałkować jak najcieniej). Tułów z nogami pokrywamy nim jedynie z wierzchu i po bokach, a pozostałe elementy ze wszystkich stron. Całość dekorujemy wedle uznania. Ja miałam akurat zamówienie na konkretną postać z filmu animowanego LEGO, dlatego właśnie taki wzór. Jednak na podstawie tego przepisu możecie wyczarować naprawdę dowolnego ludzika, w dowolnych kolorach. Tort wstawiamy do lodówki przynajmniej na 3-4 godz., a najlepiej na całą noc. I... gotowe :) Satysfakcja i smak gwarantowane, a mina dziecka na pewno zrekompensuje poświęcony czas i pracę włożoną w przygotowanie takiego cuda. Podejmiecie wyzwanie? ;)




Mimo że tort nie był idealny, bardzo się podobał i smakował, a mnie rozpierała duma.
A najlepiej wyszło mi to, czego najbardziej się bałam, czyli buźka.
Czyż nie jest słodka? ;)

PS. Tak jak myślałam, post wyszedł dość długi, mam jednak nadzieję, że udało mi się wszystko dokładnie opisać. To, czego nie opisałam, sfotografowałam (albo zrobił to mój kochany P.). Starałam się większość etapów zobrazować zdjęciami, bo czasami lepiej coś zobaczyć. Poza tym opisywanie niektórych czynności nie jest wcale takie proste. W razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości, służę pomocą :)