Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dodatki do dania głównego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dodatki do dania głównego. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 lutego 2016

Słodko-pikantna pieczeń z szynki

Za oknem śnieg na zmianę z deszczem. Zimno i pochmurno, chociaż bardziej jesiennie niż zimowo. Jak się rozgrzać przy takiej niesprzyjającej aurze? Najlepiej pysznym pieczystym. A konkretnie marynowaną, a później długo pieczoną z miodem i przyprawami, rozpływającą się w ustach szynką wieprzową w pysznym sosie. Na dodatek to wszystko robi się prawie samo! Niemożliwe? A jednak ;) Wprawdzie dzisiejsza propozycja doskonale wpisuje się w kategorię potraw raczej typowo zimowych, jednak z powodu technicznych trudności nie mogłam jej dodać wcześniej. Mimo to wiem, że sprawdzi się doskonale również teraz, kiedy pogoda raczej nie zachęca do długich spacerów. Gwarantuję też, że szynka swoim aromatem będzie wabić do kuchni podczas pieczenia wszystkich domowników. Zapraszam na wypróbowanie przepisu!

Długo pieczona szynka wieprzowa
z sosem miodowo-cebulowym

porcja dla 4 osób


Na marynatę będziemy potrzebować:
  • 1 litr zimnej wody
  • 50 g cukru
  • 70 g soli
  • 2 łyżeczki majeranku
  • 2 łyżeczki słodkiej wędzonej papryki
  • 2 łyżeczki granulowanego czosnku
  • 1 łyżeczka ostrej papryki

Na pieczeń:
  • ok. 650-700 g szynki wieprzowej
  • 2 średnie cebule (1 czerwona i 1 biała)
  • 100 g płynnego miodu
  • 2 łyżeczki majeranku
  • 2 łyżeczki słodkiej wędzonej papryki
  • 2 łyżeczki granulowanego czosnku
  • 1 łyżeczka ostrej papryki
  • 0,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżka wody
  • 1 łyżka oliwy lub oleju
  • 150 g serka mascarpone (ewentualnie śmietanki kremówki)

Dodatkowo do podania (ilość według uznania):
  • ziemniaki
  • marchewka
  • 1 łyżka masła
  • sól
  • cukier

Marynowanie (dzień przed pieczeniem): Szynkę myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Wodę wlewamy do dość wysokiego, ale nie za szerokiego naczynia. (Musi być takie, żeby włożona do marynaty szynka była cała zakryta płynem.) Wsypujemy cukier, sól i przyprawy. Mieszamy do rozpuszczenia (zwracamy uwagę na to, żeby nie pozostały kryształki soli i cukru), a następnie umieszczamy w marynacie szynkę i odstawiamy do lodówki - najlepiej, żeby to było minimum 12 godz, ale może być dłużej.

Pieczenie: Następnego dnia cebule kroimy w piórka, a miód oraz wodę łączymy z przyprawami i dokładnie mieszamy. Dno naczynia żaroodpornego natłuszczamy i wykładamy je cebulą. Szynkę wyjmujemy z marynaty i lekko odciskamy z płynu. Całe mięso pokrywamy miodem z przyprawami (zostawiamy ok. 2 łyżek), a następnie układamy na cebuli. Z wierzchu polewamy resztą sosu i wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni C piekarnika ustawionego na program z termoobiegiem (jeśli nie mamy termoobiegu, zwiększamy temperaturę do 220 stopni C) i pieczemy 15 min. - w tym czasie mięso powinno ładnie się zrumienić. Następnie zmniejszamy temperaturę do 150 stopni C, podlewamy ok. 100 ml wody, przykrywamy i pieczemy już bez termoobiegu przez 3 godziny. W połowie pieczenia odwracamy.

Dodatki: Pod koniec pieczenia myjemy i obieramy warzywa. Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie do miękkości. W tym czasie przygotowujemy marchewkę. Kroimy ją wzdłuż na cztery lub na równej grubości plasterki (ważne, żeby kawałki były podobnej wielkości). Na patelni rozpuszczamy masło, wrzucamy pokrojone marchewki i oprószamy je solą oraz cukrem. Podsmażamy, pilnując, żeby się nie zrumieniły, aż będą półmiękkie (mają zostać lekko chrupiące).

Sos: Po upieczeniu wyjmujemy szynkę z piekarnika i naczynia, w którym się piekła. Umieszczamy w pojemniku z pokrywką i odstawiamy na 15 min. W tym czasie sos z pieczenia zlewamy do rondelka i redukujemy. Większość cebuli powinna się rozpaść i stworzyć gęsty sos. Dodajemy do niego mascarpone lub kremówkę i dokładnie łączymy. W razie potrzeby doprawiamy ostrą papryką. Jeśli sos wyjdzie zbyt gęsty, dolewamy 2-3 łyżki wody.


Podanie: Szynkę dzielimy na kawałki za pomocą dwóch widelców. Mięso będzie bardzo miękkie, więc nie da się go kroić, ale taki urok tej pieczeni. Podajemy z glazurowanymi marchewkami oraz ugotowanymi ziemniakami polanymi stopionym masłem (spod marchewek) i gęstym słodko-pikantnym sosem miodowo-cebulowym.

Smacznego!

niedziela, 22 lutego 2015

Zdrowe burgery z warzywnymi frytkami

W weekendy mam zwykle trochę więcej czasu na gotowanie i chętnie z tego korzystam. Wolne dni, to także więcej pokus, ale staram się również wtedy nie zapominać o zdrowym odżywianiu. Wychodzi to różnie i czasami wygrywa ochota na jakiś mniej zdrowy smakołyk, jednak przy odrobinie wysiłku można przekształcić niezdrowe danie w całkiem zdrowy, pożywny i smaczny posiłek. Na przykład ostatnio miałam ogromną ochotę na burgera z frytkami. Zaczęłam się zastanawiać z czego jestem w stanie zrezygnować, a co koniecznie chciałabym zjeść. Na wstępnie odrzuciłam bułkę, bo na gotową, hamburgerową nie miałam ochoty, a nie miałam też dość czasu (i ochoty) na pieczenie swojej. Tradycyjną wołowinę zamieniłam na kurczaka, a frytki na pieczone warzywa korzeniowe. Efekt końcowy może i odbiegał od tego, co początkowo chodziło mi po głowie, ale zdał egzamin na piątkę! Da się? Da się! Wyszło pysznie i zdrowo, a przecież o to chodziło :) Polecam wszystkim amatorom domowych burgerów!

Aromatyczne burgery z kurczaka
z pieczonymi frytkami warzywnymi

przepis na 7 sporych kotletów i warzywa dla dwóch osób


Do przygotowania burgerów będziemy potrzebować:
  • ok. 700 g oczyszczonego mięsa z piersi kurczaka
  • 4 małe ząbki czosnku
  • 1 papryczkę piri-piri
  • ok. 2 cm świeżego imbiru
  • mały pęczek kolendry (lub ewentualnie natki pietruszki)
  • 2 czubate łyżki ziaren sezamu
  • 1 jajko
  • 1 łyżkę wody
  • sól morską
  • olej do smażenia

Dodatkowo:
  • 2 duże marchewki
  • 2 średnie buraki
  • 2 łyżki oleju lub oliwy z oliwek
  • 2 łyżki sezamu
  • sól morską

Imbir i czosnek obieramy. Papryczkę przekrawamy wzdłuż i pozbawiamy pestek. Imbir, czosnek i papryczkę drobno siekamy. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju i wszystko podsmażamy 1-2 min. Zestawiamy z ognia. Kolendrę płuczemy i również drobno siekamy. Mięso mielimy w maszynce (lub blenderze/rozdrabniaczu) i przekładamy do sporej miski. Dodajemy imbir, czosnek, papryczkę i kolendrę, a także łyżkę zimnej wody, jajko i sezam oraz sól. Całość wyrabiamy ręką na jednolitą masę i odstawiamy do lodówki.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Warzywa myjemy, obieramy i kroimy na frytki. Skrapiamy oliwą, solimy i posypujemy sezamem. Układamy na blasze lub w naczyniu żaroodpornym i wstawiamy do piekarnika na ok. 30 min. (lub aż warzywa będą miękkie i ładnie przypieczone).

Kiedy nasze oszukane frytki się dopiekają, zajmujemy się burgerami. Z mięsa formujemy równiutkie, dość grube (moje miały ok. 2 cm) kotlety. Smażymy na suchej patelni (płaskiej lub grilowej albo na grillu elektrycznym) ok. 5-6 minut z jednej i ok. 4 minuty z drugiej strony (burgery nie mogą być w środku surowe, ale trzeba uważać, by ich nie przesuszyć). Po zdjęciu z patelni odstawiamy na przynajmniej minutę i dopiero wtedy podajemy w towarzystwie pieczonych warzyw.

Smacznego!


PS. A do takiego obiadu koktajl marchewka-pomarańcza :)

PPS. Następnym razem zrobię jeszcze domowy sos ziołowo-czosnkowy! Że też ja wcześniej na to nie wpadłam, a dopiero przy jedzeniu. Pasowałby idealnie ;)

niedziela, 11 maja 2014

Roladki z polędwicy wieprzowej i sezonowych warzyw

Od jakiegoś czasu staram się, by nasze obiady były nie tylko smaczne, ale również zdrowsze. Nie zawsze to wychodzi, ale tak jak napisałam, staram się, by tak było ;) Oznacza to ograniczenie cukru, soli, a także tłuszczu (głównie oleju) i wszelkich pustych kalorii. Kilka propozycji tego typu obiadów pojawiło się już na blogu. np. minizapiekanki z rybą i warzywamizimowa sola sauténietypowe klopsiki w delikatnym sosie pomidorowymdelikatna zupa porowa z kukurydzą i kurczakiemproste i szybkie, wegetariańskie leczozupa pomidorowo-imbirowa z zieloną soczewicą. Przyzwyczajam się do tego, by piec, zamiast smażyć i wykorzystywać w kuchni jak najwięcej warzyw. Przepis, który chcę dziś zaprezentować to kwintesencja zdrowego, pięknego, a także pysznego jedzenia :)

Roladki z polędwicy wieprzowej nadziane cukinią oraz kolorową papryką

(porcja dla 2-3 osób)


Potrzebujemy:
  • 1 sporą polędwicę wieprzową (moja ważyła ok. 0,5 kg)
  • 1 cukinię
  • 1/2 żółtej papryki
  • 1/2 czerwonej papryki
  • 1 puszkę pomidorów
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 100 g brązowego, naturalnego ryżu
  • przyprawy: sól morską, świeżo mielony czarny pieprz, tymianek, 0,5 łyżeczki cukru
  • 2 łyżki (+ odrobinę do natłuszczenia naczynia) oliwy (użyłam czosnkowej)

Polędwicę oczyszczamy z błon i tłuszczu i nacinamy z dwóch przeciwnych stron tak, by powstał jeden, duży płat. Mięso następnie przekrawamy na pół (w poprzek) i delikatnie rozbijamy każdy kawałek. Oprószamy solą, pieprzem i tymiankiem i odstawiamy na bok. 1/2 cukinii kroimy wzdłuż na cieniutkie plasterki (ja użyłam do tego tej strony tarki, która pozwala kroić np. ogórki na mizerię), które następnie docinamy tak, by zmieściły się na naszej polędwicy. 1/4 czerwonej i żółtej papryki kroimy w paseczki. Plastry cukinii układamy na mięsie, a na niej, z jednej strony paski obu papryk. Każdy kawałek ciasno zwijamy i okręcamy nitką (można też spiąć je wykałaczkami, ale ich akurat nie posiadałam). Na patelni rozgrzewamy oliwę. Podsmażamy nasze polędwiczki krótko, ale na mocnym ogniu i ze wszystkich stron do czasu, aż się trochę zrumienią. Roladki przekładamy wtedy do lekko natłuszczonego naczynia żaroodpornego, zlewamy do niego sok, który puściły podczas smażenia i pieczemy w nagrzanym do 180 stopni C piekarniku przez 35-40 min.



W tym czasie gotujemy w lekko osolonej wodzie ryż (mój brązowy gotuje się akurat 30 min.) i przygotowujemy leczo. Resztę cukinii i obu papryk kroimy na niewielkie, równe kawałki, np. w paski. Paprykę wrzucamy na rozgrzaną patelnię (ja użyłam tej patelni, na której smażyłam polędwiczki, i która pozostała po tym lekko tłusta). Podsmażamy 4-5 min. i dodajemy cukinię. Po ok. 1-2 min. dodajemy również pomidory z puszki i koncentrat. Doprawiamy solą, pieprzem, cukrem oraz tymiankiem i dusimy do chwili, kiedy warzywa zmiękną, ale zachowają ładny kształt.

Upieczone polędwiczki uwalniamy z nitek i odkładamy na 2 min, by odpoczęły. W tym czasie na talerze wykładamy ugotowany ryż oraz leczo. Roladki kroimy w plastry i układamy na ryżu i warzywach. Podajemy od razu :)



Smacznego!

sobota, 8 lutego 2014

Proste i szybkie, wegetariańskie leczo

Od niemal 1,5 roku, czyli od czasu, gdy mam stałą pracę na pełen etat, miałam pewien problem. Ok. godz. 12, czasem wcześniej robiłam się potwornie głodna. Trzeba więc było coś zjeść, a przekąska musiała być na tyle sycąca, bym mogła bez trudu wytrzymać do obiadokolacji, którą przygotowuję zwykle dopiero po powrocie do domu. Często te moje przegryzki nie były najzdrowsze. Zdarzały się kanapki, wafle ryżowe, twarożki i owoce, ale przeważały jednak drożdżówki i inne słodkości. Kaloryczne i niezdrowe. Czasami zabierałam ze sobą dania obiadowe z poprzedniego dnia, ale wtedy jadałam dwa obiady. Jeden w pracy, a drugi w domu. To też nie było najlepsze rozwiązanie. Dodajmy do tego pracę siedzącą i otrzymujemy prostą receptę na to, jak bez trudu zyskać na wadze. Na szczęście dość szybko nadeszło olśnienie. Sałatki! Miks warzyw (i nie tylko) z dobrym sosem, do tego np. bułka grahamka i pełnowartościowy posiłek gotowy. Od jakiegoś czasu zabieram ze sobą do pracy przygotowane dzień wcześniej pudełeczko z pyszną zawartością. W ten sposób nie głoduję, nie opycham się i jestem przeszczęśliwa. Zdarzają się wprawdzie wpadki. A to nie zdążę, a to zapomnę, ale zwykle nie mam takich problemów. Jest za to inny. Zima! Sałatkę czy surówkę do czasu zjedzenia trzymam oczywiście w lodówce, więc jest zimna. Sama myśl o takim posiłku, gdy za oknem panują minusowe temperatury, nie nastraja zbyt pozytywnie. W związku z tym mój cudowny pomysł trafił szlag, jak tylko nadeszły mrozy. Chciałam czegoś ciepłego, czegoś co rozgrzeje i da energię do dalszej pracy, ale nie zrujnuje przy tym mojej sylwetki. Jednym z dań spełniających te kryteria, jest wegetariańskie leczo. Proste, szybkie i sycące. Bez boczusia, bez kiełbaski, za to z papryką i cukinią. Można je sobie dowolnie urozmaicać. Raz dodać kukurydzę, raz czerwoną fasolę, a innym razem grilowanego kurczaka. Dziś jednak przepis na wersję podstawową.

Wegetariańskie leczo

(porcja dla 2 lub 4 osób, w zależności od tego, czy leczo będzie waszym samodzielnym posiłkiem, czy tylko dodatkiem do niego)




Należy przygotować:
  • 2 czerwone papryki
  • 1 cukinię
  • 1 cebulę
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 100 g dobrej jakości przecieru pomidorowego lub passaty
  • 1 łyżka oleju
  • przyprawy: sól, świeżo mielony czarny pieprz, słodką mieloną paprykę, zioła prowansalskie, płaską łyżeczkę cukru

Cebulę kroimy wzdłuż na pół, później jeszcze raz na pół, a na koniec w plasterki (nie bardzo cienko). Wychodzą z tego takie półpiórka. Czosnek siekamy. Papryki i cukinię kroimy w paseczki. W garnku o grubym dnie rozgrzewamy łyżkę oleju i podsmażamy na nim najpierw cebulę. Kiedy się zrumieni dodajemy czosnek i paprykę. Pozostawiamy na ok. 2-3 min., a gdy leciutko zmięknie, dodajemy cukinię. Całość zalewamy pomidorami z puszki. Dodajemy też przecier pomidorowy i przyprawy. Dusimy do uzyskania pożądanej miękkości warzyw. Pilnujemy jednak, by się nie rozgotowały i nie straciły ładnych kształtów. Mnie najbardziej smakują lekko al dente. W razie potrzeby doprawiamy.

Mój lunch do pracy gotowy :)

Leczo podajemy jako samodzielną potrawę, np. w towarzystwie pełnoziarnistego pieczywa lub jako dodatek do mięs. Smakuje wyśmienicie również z ryżem, kaszą czy razowym makaronem. Można także podać do niego upieczone na złoto ziemniaczki. Dowolność jest duża. Ogranicza nas jedynie własny smak i kulinarna fantazja. Polecam serdecznie!

wtorek, 28 stycznia 2014

Zimowa sola sauté

Wprawdzie dopiero w drugiej połowie stycznia, ale w końcu przyszły mrozy i spadł śnieg. Zrobiło się ślisko, biało, zimowo :) Niektórzy z utęsknieniem czekali, aż przyjdzie, inni woleliby, żeby w ogóle nas nie odwiedzała w tym roku. Jednak taka kolej rzeczy. Taki mamy klimat ;) Zima zadomowiła się u nas na dobre i raczej tak prędko jej nie wygonimy. Ja chyba nawet lubię tę porę roku. Chyba, bo... No cóż, jestem okropnym zmarzluchem i nawet najcieplejsza kurtka niewiele mi pomaga. Jednak staram się jak mogę, owijam szalikiem i udało mi się jeszcze nie zamarznąć. Chłody mają wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, ale i na to, co jemy. Przychodzi wtedy ochota na cięższe, gęste, pikantne i grzejące brzuszki potrawy. Niestety nie są one ani najzdrowsze, ani najlepsze dla sylwetki ;) Nawet ja kręcę nosem na sałatki, kiedy za oknem temperatura spada poniżej zera, dlatego muszę kombinować tak, by i wilk był syty, i owca cała. Danie, które chcę Wam dzisiaj zaproponować, może spokojnie zastąpić gęsty, tłuściutki gulasz, fasolkę po bretońsku czy inne zimowe przysmaki. Nie zamierzam w ogóle ich sobie odmawiać, ale czasami po prostu trzeba zjeść coś innego. Może... Rybkę? Tak, wiem. Znowu :) I nie po raz ostatni. Ryby na blogu pojawiały się do tej pory bardzo rzadko, więc przyszła pora to zmienić. Są przecież zdrowe i wartościowe, a pasuje do nich prawie wszystko. Tym razem w roli dodatków naturalny, brązowy ryż i szpinak. Zapraszam.

Sola ze szpinakiem i brązowym ryżem

(porcja dla 2 osób)



Należy przygotować:
  • 2 duże filety z soli
  • 1/2 cytryny
  • 1 ząbek czosnku
  • 200 g świeżego szpinaku
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany 18% (najlepiej takiej do zup lub sosów)
  • 100 g naturalnego, brązowego ryżu
  • przyprawy: sól, czarny pieprz, rozmaryn
  • 1 łyżeczka masła
  • 1 łyżka oleju do smażenia

Na początek wstawiamy wodę na ryż. W czasie, kiedy się gotuje, filety oprószamy solą, świeżo mielonym pieprzem, odrobiną suszonego rozmarynu i skrapiamy sokiem z 1/4 cytryny. Odstawiamy w chłodne miejsce. Wrzątek solimy i wrzucamy do niego ryż. Gotujemy według instrukcji na opakowaniu (w przypadku brązowego ryżu będzie to ok. 30 min.). Teraz mamy chwilę dla siebie :) Kiedy do końca gotowania ryżu zostanie ok. 15-12 min., możemy zabrać się za szpinak. Oczyszczamy i płuczemy go dokładnie, osuszamy i siekamy lub rwiemy na mniejsze kawałki. Czosnek siekamy drobno lub przeciskamy przez praskę. Na patelni mocno rozgrzewamy łyżkę oleju (uwaga, by nie przypalić!), na którym następnie smażymy rybę. Filety smażymy po ok. 2 min. z każdej strony. Kiedy ryba się smaży, w małym rondelku rozgrzewamy łyżeczkę masła. Na tłuszczu podsmażamy czosnek. Tylko chwilę, aż delikatnie się zarumieni i odda smak. Dodajemy szpinak. Podsmażamy minutę. Dodajemy śmietanę i dusimy jeszcze ok. 2 min. Doprawiamy solą i pieprzem. Ryż odcedzamy i przekładamy na talerze. Obok kładziemy po jednym filecie ryby, na którym układamy szpinak. Podajemy z cząstką cytryny. Smacznego!

piątek, 21 czerwca 2013

Kurczak na sałacie, czyli obiad w upalny dzień

Uff jak gorąco. Na dworze ledwo da się wytrzymać, ale jakkolwiek by było mamy wreszcie lato. Już pierwszego dnia powitało nas gorącym, parnym, odrobinę burzowym powietrzem i chociaż należę raczej do ciepłolubnych osób, to chyba jednak umiar jest wskazany we wszystkim. Kto lubi, jak mu pot kapie z nosa? No kto? Chyba że podczas ćwiczeń. Wtedy to już co innego ;) Poza tym ciągle słyszę, że w taką pogodę, to nikomu nic się nie chce. Ok, w tym akurat coś jest. Mnie w taki skwar na pewno nie chce się stać w kuchni przy rozgrzanej i rozpalonej kuchence. Jeść też jakby trochę mniej się chce. Na pewno odeszła ochota na ciężkie, gęste, pikantne i gorące. Już wcześniej pisałam, że największym dobrodziejstwem obecnej pory roku są warzywa i owoce. Do tej pory jeszcze mi się chciało wykorzystywać je do gotowania i pieczenia, ale teraz zarządzam strajk. Najlepsze jedzenie na taki upał? Zielone, surowe i ekspresowe :) Taka jest moja dzisiejsza propozycja. Kusi kolorem i lekkością sezonowych warzyw w towarzystwie aromatycznego kurczaka. Uwodzi aromatem oliwy z oliwek z cytrusową nutką, która całości nadaje ciekawego charakteru. Po prostu zestaw idealny. Jest to obiad z cyklu w mniej niż pół godziny, a jednocześnie porcja zdrowia na talerzu. Nie ma w nim zbędnych zapychaczy, a przy tym syci i satysfakcjonuje. Coś mi się wydaje, że tego typu dania będę teraz serwować znacznie częściej ;) A może i Was zainspiruję?

Grillowany kurczak na wiosennej sałacie

porcja dla 4 osób



Będziemy potrzebować:
  • 2 spore piersi z kurczaka
  • 1 główkę sałaty lodowej
  • 2 nie za duże ogórki
  • 1 pęczek rzodkiewek
  • 1 sporą młodą cebulkę ze szczypiorkiem
  • przyprawy: sól morską, świeżo mielony czarny pieprz
  • cytrynową oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia (może być też zwykła z dodatkiem soku i otartej skórki z cytryny)

Piersi z kurczaka myjemy i oczyszczamy, a następnie przekrawamy każdą wzdłuż. Powstałe w ten sposób kotleciki oprószamy solą i pieprzem oraz skrapiamy cytrynową oliwą i odstawiamy do lodówki (dobrze byłoby co najmniej na 2 godz., ale jeśli nam się spieszy, to chociaż na czas przygotowania sałaty). Warzywa dokładnie myjemy. Sałatę rwiemy na mniejsze kawałki, ogórki i rzodkiewki kroimy w półplasterki, a cebulkę w piórka. Szczypiorek siekamy dość grubo (lub jak kto lubi). Wszystkie umieszczamy w sporej misce, delikatnie doprawiamy solą i pieprzem, a także skrapiamy aromatyzowaną oliwą. Mieszamy i odstawiamy do lodówki. Kurczaka szybko obsmażamy na grillu elektrycznym lub na patelni. Zdejmujemy i dajemy chwilę odsapnąć. W tym czasie na talerze nakładamy spore porcje warzyw. Po kilku (2-3) minutach kurczaka kroimy w skośne plastry i układamy na sałacie. Gotowe :)


Prawda, że wygląda zachęcająco? :)

Smacznego!

wtorek, 11 czerwca 2013

Niebanalne mielone vol. 5 + młoda kapustka z koperkiem

Jakiś czas temu zrobiłam przepyszne kotlety. No po prostu niebo w gębie ;) Stało się jednak tak, że przepis zapisałam, zdjęcia zrobiłam, ale nie miałam motywacji albo chęci albo weny albo tego wszystkiego na raz, by brać się za pisanie posta. No i w taki sposób przepis przeleżał już jakiś czas, a ja co trochę do niego wracałam, przeglądałam zdjęcia i na tym się kończyło. Wreszcie dziś powiedziałam sobie: dość tego. Gwiazdą dzisiejszego wieczoru będzie mięso mielone z kurczaka i szpinak. Pyszny, zdrowy i zielony, tak jak te kotleciki. Kiedy je robiłam, nie było jeszcze u mnie w sklepach świeżego szpinaku i w przepisie znajdziecie mrożony. Zachęcam jednak do korzystania ze świeżego. Sama muszę zrobić te kotlety jeszcze raz, bo są naprawdę świetne i tym razem nie sięgnę już po mrożonkę. Mrożone warzywa pozwoliły mi jakoś przetrwać przydługą i przynudzającą zimę, ale teraz pora na to co świeże, pachnące i takie kolorowe. Dlatego dziś polecam soczyście zielone kotleciki z równie zielonym dodatkiem :)

Kotlety drobiowo-szpinakowe + młoda kapustka

kotlety robiłam na dwa dni, więc porcja jest spora, przynajmniej dla 4-5 osób, ale kapustki wystarczy raptem dla 2



Do zrobienia kotletów należy przygotować:
  • 450 g mielonego mięsa z kurczaka
  • 450 g mrożonego szpinaku (jeśli będziecie używać świeżego, to ważne jest, by było go tyle samo co mięsa)
  • 1 jako
  • 3-4 łyżki bułki tartej + trochę do obtoczenia kotletów
  • 125 g mozarelli
  • 1-2 ząbki czosnku
  • przyprawy: sól morska, świeżo mielony czarny pieprz, gałka muszkatołowa
  • olej do smażenia
  • 1 łyżka masła

Do kapustki:
  • 1 niewielka główka młodej kapusty
  • 1 pęczek koperku
  • 3 łyżki masła
  • 1 łyżka mąki
  • przyprawy: sól, pieprz, cukier

Kapustę oczyszczamy z wierzchnich liści, myjemy i szatkujemy, usuwając głąb. Koperek siekamy. W sporym garnku roztapiamy łyżkę masła i dodajemy kapustę. Chwilę podsmażamy, a następnie dolewamy ok. 3/4 szkl. wody, przykrywamy i dusimy ok. 10-15 min. (jeśli mamy starszą kapustę, to dłużej). Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i ewentualnie odrobiną cukru. W tym czasie na patelni roztapiamy 2 łyżki masła, dodajemy 1 łyżkę mąki i podsmażamy, aż się ładnie zarumieni. Dolewamy trochę wody z kapusty (stopniowo, a na początku niewiele, ok. 1 łyżkę), mieszamy i dodajemy do podduszonej kapusty. Całość jeszcze chwilę dusimy, dodajemy posiekany koperek i, jeśli jest to potrzebne, jeszcze raz doprawiamy.

Rozmrożony szpinak podsmażamy z łyżką masła. Doprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Odstawiamy do ostygnięcia. Mozarellę ścieramy na dużych oczkach tarki. Mięso mielone, szpinak, mozarellę, bułkę tartą i jajko łączymy i dokładnie mieszamy. W razie potrzeby doprawiamy solą i pieprzem. Z masy formujemy niewielkie kotleciki, które następnie obtaczamy w bułce tartej i smażymy na niewielkiej ilości oleju na złoto-brązowo. Podajemy z przygotowaną wcześniej kapustką.


Co powiecie na taki zielony obiadek? ;)

Smacznego!

czwartek, 6 czerwca 2013

Błyskawicznie i zdrowo

Zdrowy, zbilansowany i do tego szybki posiłek. Niemożliwe? Możliwe! Do tego jaki pyszny i aromatyczny :) Po takim jedzonku uśmiech mam niemal przyklejony do twarzy. Co to takiego? Szpinakowe pesto. Jest naprawdę rewelacyjne i to ono występuje dziś w roli głównej. Planowałam podać je z razowym makaronem, wiedziałam jednak, że dla mojego P. muszę dorzucić jakieś mięcho. Padło na grillowanego kurczaka, bo chudziutki i robi się go błyskawicznie. Cały obiadek jest gotowy w jakieś 15 min. To świetna propozycja, gdy brakuje czasu na długotrwałe gotowanie. Nie warto wtedy wrzucać w siebie byle czego, jeśli w parę chwil możemy mieć pełnowartościowy posiłek, który da nam siłę i energię na resztę dnia. No i jest taaaki dobry :) Tak, tak, wiem, powtarzam się, ale smak dzisiejszego obiadu przebił moje najśmielsze oczekiwania. Takie pesto robiłam sama po raz pierwszy. Wiedziałam, że mnie będzie smakować, bo w pesto zakochałam się już dawno temu. Zależało mi jednak na tym, by przekonać do niego P., a trochę się o to obawiałam. Na szczęście danie obroniło się samo i przekonywać wcale nie musiałam. Przed nami jeszcze wiele smaków do wypróbowania, ale dziś zapraszam na wyśmienite...

Pesto szpinakowe z razowym makaronem oraz grillowaną piersią z kurczaka

porcja dla 2 osób




Potrzebujemy:
  • ok. 200-250 g świeżego szpinaku
  • garść migdałów (ok. 30 g)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 4 łyżki wody (można dodać ciut mniej, ale mój blender inaczej nie daje rady)
  • 2 małe ząbki czosnku
  • garść liści świeżej bazylii (ja użyłam ok. 12)
  • ok. 50 g dobrego żółtego sera (najlepiej łagodnego i kremowego)
  • ok. 150-200 g dowolnego razowego makaronu (ilość wedle zapotrzebowania)
  • 1 dużą pierś z kurczaka (moja miała ok. 300 g) lub 2 mniejsze
  • przyprawy: sól morską i świeżo mielony czarny pieprz

Pierś z kurczaka przecinamy wzdłuż (dobrze, gdy kotleciki są mniej więcej jednakowej grubości, ponieważ przy smażeniu/grillowaniu będą wtedy gotowe oba równocześnie), oprószamy solą i pieprzem i odstawiamy na chwilę do lodówki. Makaron gotujemy al dente w dobrze osolonej wodzie (czyli ciut krócej niż podają na opakowaniu). Podczas gdy będzie się gotował przygotowujemy pesto i kurczaka. Migdały prażymy chwilę na suchej patelni i odstawiamy by trochę przestygły. Szpinak płuczemy i usuwamy z niego najtwardsze łodyżki. Czosnek kroimy w cienkie plasterki. Ser trzemy na tarce na małych oczkach. W blenderze umieszczamy najpierw migdały, które dokładnie mielimy. Następnie dodajemy szpinak, bazylię, czosnek, oliwę, wodę, ser, a także sól i pieprz. Wszystko mielimy do momentu uzyskania jednolitej konsystencji. W razie potrzeby doprawiamy solą i pieprzem. Kotleciki z kurczaka smażymy/grillujemy z obu stron, a następnie zdejmujemy z patelni/grilla elektrycznego i odstawiamy na chwilę, zanim je pokroimy.





A teraz mała dygresja: ja piersi z kurczaka przyrządzam od niedawna w urządzeniu 3w1 do robienia tostów. Miałam do niego dołączone także wkłady do robienia gofrów i właśnie do grillowania. Zazwyczaj uważam, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, ale to urządzenie podbiło moje serce. Piersi z kurczaka są gotowe w 3-4 min., a tak soczystych jeszcze nigdy nie jadłam z patelni czy piekarnika. Poza tym jest to rozwiązanie zdecydowanie najszybsze i nie wymaga dodatku tłuszczu. Dla mnie rewelacja :)

Ugotowany makaron łączymy z 4 czubatymi łyżkami pesto (resztę przekładamy do słoiczka i przechowujemy 2-3 dni w lodówce). Podajemy z pokrojonym na skos kurczakiem. Jeśli zrezygnujecie z mięska, makaron można dodatkowo posypać odrobiną żółtego sera, parmezanu lub posiekanych migdałów.


Smacznego!

niedziela, 28 kwietnia 2013

Lekka sałatka z miodowym dressingiem

Przyszła wiosna, a z nią ochota na świeże warzywa i owoce. Dlatego moje urodzinowe menu po prostu musiało składać się między innymi z sałatki. Tego dnia stanowiła doskonały dodatek do delikatnego mięska i pieczonych ziemniaczków, jednak dzień później świetnie sprawdziła się jako lunch do pracy. Sałatka, którą chcę dzisiaj Wam przedstawić jest bardzo kolorowa i bardzo smaczna, a do tego jest po prostu bombą witaminową. Po długiej i męczącej zimie chyba wszystkim tego brakowało, dlatego z przyjemnością przedstawiam...

Sałatkę z pomarańczami i granatem oraz miodowym dressingiem

duża porcja (jako dodatek obiadowy dla ok. 8 głodnych osób)



Należy przygotować:
  • 100 g rukoli
  • 100 g roszponki
  • 6 niewielkich pomarańczy
  • 2 granaty
  • 2 łyżki płynnego miodu
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżka sosu chili (ja użyłam czarnego sosu Tao-Tao)
  • 4 łyżki oliwy z oliwek (najlepiej typu virgin)
  • ok. 6-8 łyżek wody mineralnej niegazowanej

Rukolę i roszponkę myjemy i zostawiamy do ocieknięcia. Pomarańcze filetujemy, a granaty przekrawamy na ćwiartki i wyciągamy cały miąższ (uważając przy tym, żeby się nie opryskać, ponieważ granaty posiadają bardzo silny barwnik i plamy ciężko sprać). Rukolę, roszponkę, cząstki pomarańczy oraz nasiona granatu umieszczamy w dużej misce i przygotowujemy sos. Wszystkie składniki sosu (miód, sok z cytryny, sos chili, oliwę oraz wodę) umieszczamy w szklance lub najlepiej zakręcanym pojemniczku (np. w słoiku) i dokładnie mieszamy (wstrząsamy słoiczkiem). Sałatkę polewamy dressingiem tuż przed podaniem.


Sałatka ma piękne kolory i świetnie prezentuje się na stole.
W tle możecie zobaczyć do czego ją przygotowałam.
Przepis na to mięsko już wkrótce na blogu.

Miłej niedzieli!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Pietruszkowe kluseczki i sos + drobiowe klopsiki

Wreszcie wiosna! Co ja mówię? Toż to prawie lato dzisiaj. Niestety od weekendu pogoda przestanie nas tak rozpieszczać i temperatury staną się nieco bardziej wiosenne niż letnie, jednak narzekać nie można. Niecałe trzy tygodnie mieliśmy przecież ładną śnieżycę. Korzystając z ładnej pogody samochód zostawiliśmy dziś w spokoju i zrobiliśmy sobie mały spacerek. Po tak długiej zimie miło jest poczuć słońce na twarzy i delikatny, rześki wiaterek. Zimą właśnie słońca brakuje mi najbardziej. Słońca, a także świeżych, sezonowych warzyw i owoców oraz zieleninki. Koperku, szczypiorku i natki pietruszki. To właśnie ona jest główną bohaterką dzisiejszego wpisu. Brakowało mi tego smaku i na następną zimę na pewno zamrożę sobie posiekany koperek i natkę. To naprawdę idealne rozwiązanie, tym bardziej, gdy zima długo nie odpuszcza. Teraz najchętniej zjadłabym od razu wszystko, chociaż wiem, że nowalijki za zdrowe nie są. Ja po prostu nie mogę się nim oprzeć. Tym razem padło na spory pęczek natki pietruszki, ponieważ w mojej głowie jakiś czas temu wykiełkował pomysł na danie z jej użyciem (oraz zamrożonych już jakiś czas temu klopsików). Serdecznie zapraszam na...

Pietruszkowe kluseczki ziemniaczane z klopsikami

porcja dla 2-3 osób



Na kopytka będziemy potrzebować:
  • 0,5 kg ziemniaków
  • ok. 100 g mąki pszennej + 2 garście do podsypania
  • sól do smaku
  • pół pęczka natki pietruszki

Na sos:
  • 1 cebulę
  • pół pęczka natki pietruszki
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki mąki
  • przyprawy: sól, pieprz, słodka mielona papryka, cukier
  • woda
  • porcja klopsików, na które przepis znajdziecie tutaj :)

Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy do miękkości w dobrze osolonej wodzie. W tym czasie przygotowujemy sos. Cebulkę kroimy w kostkę, natkę drobno siekamy. Na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy cebulkę i rumienimy dość mocno, ale trzeba uważać, by jej nie przypalić. Kiedy nabierze już ładnego koloru dodajemy mąkę rozrobioną w ok. szklance wody. Sos zagotowujemy i gdyby był zbyt gęsty, dodajemy jeszcze trochę wody. Doprawiamy solą, pieprzem, słodką papryką w proszku i cukrem, dodajemy natkę i gotujemy jeszcze 1-2 min. Do sosu dokładamy klopsiki i przykrywamy, by dobrze się zagrzały. Ugotowane ziemniaki dokładnie ugniatamy lub mielimy w maszynce do mięsa, dodajemy mąkę (nie wszystko od razu, najpierw jakieś 3/4) oraz drobno posiekaną natkę i bardzo dokładnie mieszamy. Jeśli masa jest jest jeszcze bardzo lepka, dodajemy resztę mąki. Dobrze jest wyrabiać ciasto na kluseczki z jeszcze ciepłych ziemniaków, wtedy zabiorą mniej mąki i będą niezwykle delikatne w smaku. Masę dzielimy na części, z każdej rolujemy wałeczek i kroimy go na kwadratowe kawałki (takie poduszeczki). Tak przygotowane kluski wrzucamy na wrzątek, czekamy aż wypłyną i od tego czasu gotujemy jeszcze minutę. Łyżką cedzakową wyjmujemy je na talerz, podajemy z przygotowanym sosem i klopsikami.





Czasami dobrze jest mieć zamrożone jedzonko na czarna godzinę, czyli na taką chwilę, gdy za specjalnie nie będzie nam się chciało stać przy garach lub brak czasu nie pozwoli nam na kulinarne szaleństwa. Ja o moich klopsikach przypomniałam sobie, gdy zabrałam się za czyszczenie zamrażalnika, bo przecież raz na jakiś czas lodówkę wypadałoby rozmrozić. Wtedy też powstał pomysł na to danie. Gdybym miała przygotowywać je od podstaw, zajęłoby mi to o wiele więcej czasu, a tak mamy pyszny i prosty obiad i nie trzeba pół dnia spędzać w kuchni. Ok, wiem, że część z Was pewnie to lubi (tak samo jak ja ;)), ale czasem warto wyjść z domku i skorzystać z tak pięknej pogody. Prawda?

Tak przygotowane kluseczki rozpływają się w ustach,
a dodatek pietruszki nadaje im wyjątkowego smaku. Polecam serdecznie :)

Pozdrawiam wiosennie i życzę smacznego!

piątek, 25 stycznia 2013

Rybka + marchewka z jabłkiem

Szczerze mówiąc jest to tak banalny przepis, że nawet nie miałam zamiaru go dodawać (zdjęcia robiłam już tak dawno, że zdążyłam zmienić nieco wystrój w kuchni ;)), jednak moja koleżanka upierała się, że to właśnie w jego prostocie tkwi cały sekret. Mimo to jestem przekonana, że każdy robi coś podobnego i to bez żadnych instrukcji. Dodaję go jednak z jeszcze jednego względu. To jest mój ulubiony piątkowy zestaw.


Smażona rybka w jajku i bułce tartej


Będziemy potrzebować:
  • 0,5 kg filetów naszej ulubionej ryby
  • cytrynę
  • przyprawy: sól, pieprz
  • 1 jajko
  • odrobinę mleka
  • bułka tarta
  • olej do smażenia
Rybkę dokładnie płuczemy. Posypujemy solą i pieprzem oraz skrapiamy sokiem z cytryny, a następnie odstawiamy na 10-15 min. do lodówki. Po tym czasie maczamy rybę w jajku roztrzepanym z mlekiem, a następnie obtaczamy w bułce tartej. Czynność powtarzamy. Tak przygotowane filety układamy na rozgrzanym oleju i smażymy na rumiano.



Kiedy rybkę odstawimy do lodówki, możemy zająć się przygotowywaniem najlepszej surówki pod słońcem.


Marchewka z jabłkiem


Będą nam potrzebne:
  • 4 spore marchewki
  • 1 bardzo duże jabłko lub 2 mniejsze
  • cukier
  • cytryna
Marchewkę i jabłko ścieramy na tarce na dużych oczkach. Doprawiamy cukrem i sokiem z cytryny. Przed podaniem dobrze jest surówkę na trochę odstawić, by smaki się połączyły.



Wtedy spokojnie zajmujemy się panierowaniem i smażeniem naszej odstawionej wcześniej do lodówki ryby. Lubię ten zestaw też z tego powodu, że nie muszę na nic czekać, ponieważ gdy rybka stoi w lodówce, ja robię surówkę, a kiedy z kolei surówka powinna trochę odczekać, ja wracam do przygotowywania ryby. Tym sposobem wszystko jest gotowe w jednym czasie i od razu można jeść :)



Wiem, że ten obiad z większymi lub mniejszymi modyfikacjami gości prawdopodobnie w co drugim, o ile nie w każdym domu. Wiem, że to nic nowatorskiego ani odkrywczego. Wiem, że niektórym może się wydawać wręcz nudny. Trudno. Ja bardzo go lubię. To dla mnie prawdziwy klasyk ;)

Miłego dnia!

wtorek, 22 stycznia 2013

Kotlety ziemniaczane + buraczki

Zdarza Wam się czasami, że po obiedzie zostają już ugotowane, niezjedzone ziemniaki? Pewnie tak. Ja bardzo nie lubię takich ziemniaków dojadać następnego dnia, więc robię z nich różne rzeczy. Kopytka czy kluski śląskie znają chyba wszyscy, ale to nie jedyne sposoby na przetworzenie ugotowanych ziemniaków. Doskonałym pomysłem na ich zużycie są kotlety ziemniaczane. Jest to tani i prosty obiad. Nadaje się do odgrzewania, mrożenia, zabrania ze sobą np. do pracy, a także nie wymaga wiele wysiłku. No po prostu ideał ;)


Kotlety ziemniaczane




Do ich zrobienia potrzebujemy:
  • ok. 1 kg ugotowanych ziemniaków
  • 1 niezbyt dużą cebulkę
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 jajko
  • przyprawy: sól, pieprz, majeranek (lub świeżą natkę pietruszki)
  • mąkę pszenną
  • bułkę tartą
  • olej do smażenia
Cebulkę kroimy w drobniutką kostkę i podsmażamy na złoto na oleju. Czosnek siekamy lub przeciskamy przez praskę. Natkę również drobno siekamy. Ziemniaki przepuszczamy przez maszynkę do mielenia. W przypadku gdy nie posiadamy takiego sprzętu, wystarczy jeśli utłuczemy je zwykłym tłuczkiem, jak na pure. Do tak przygotowanych ziemniaków dodajemy cebulkę, czosnek natkę pietruszki lub majeranek oraz przyprawy. Wbijamy także jajko i całość mieszamy. Masa będzie dość luźna i należy zagęścić ją mąką (ewentualnie bułką tartą), by dało lepić się kotleciki. Nie jestem w stanie podać dokładnej ilości mąki, ponieważ w dużej mierze zależy to od posiadanych ziemniaków. Ważne jednak, aby mąki nie dodać zbyt dużo. Kotlety będą wtedy twardsze i nie tak smaczne. Możemy ułatwić sobie nieco zadanie ich formowania, zwilżając dłonie w wodzie. Każdy kotlet od razu obtaczamy w bułce tartej i smażymy na małym ogniu do zrumienienia. Podajemy gorące np. w towarzystwie surówki, marchewki z groszkiem czy mizerii, jednak dziś proponuję do nich...



Buraczki z jabłkami


Potrzebujemy:
  • 600 g buraków
  • 2 duże, kwaśne jabłka
  • 1 małą cebulkę
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • sól, cukier
  • sok z cytryny
Buraki dokładnie myjemy, a następnie gotujemy w mundurkach. Czas gotowania buraków może się znacznie różnić. Ja staram się zawsze wybierać jak najmniejsze okazy, ponieważ duże mogą gotować się nawet ponad godzinę. Po ugotowaniu odcedzamy je i odstawiamy do ostygnięcia. W tym czasie cebulkę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy na złoto na głębokiej patelni lub w garnku o nieprzywierającym dnie. Buraczki obieramy i ścieramy na tarce na grubych oczkach. Jabłka również obieramy i ścieramy tak samo. Do cebulki dodajemy mąkę i wszystko dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy jabłka i całość podlewamy ok. 1/3 szklanki wody. Dusimy do momentu, kiedy jabłka zaczynają tracić kształt i powoli zmieniają kolor. Wtedy dodajemy buraczki. Doprawiamy solą i cukrem oraz sokiem z cytryny. Chwilę podsmażamy i gotowe. Ilość cukru i soku z cytryny zależy od tego, jakie mamy jabłka. Jeśli kwaśne, sok z cytryny może okazać się zbędny, jeśli słodkie, warto go dodać. Najlepiej i tak jest wszystko próbować, dodając na początku niewielkie ilości. Tak przygotowane buraczki można zjeść od razu lub włożyć do wyparzonych słoików i zapasteryzować. Z podanego przepisu wychodzi ich sporo. My jedliśmy je zarówno w domu, jak i w pracy. Jednak co domowy obiad, to domowy obiad. Nic tego nie przebije, żaden gotowiec, a nawet najlepsze ciastko z najlepszej cukierni ;)

Mój obiadek odgrzany w pracy :)

Smacznego!

PS.: Dzięki jednej z moich oddanych czytelniczek wzięłam udział w konkursie Onetu na Blog Roku 2012. Ja nawet o tym nie wiedziałam, więc tym bardziej jestem wdzięczna i dziękuję za tak duże zaangażowanie. Trzymajcie kciuki :)

czwartek, 10 stycznia 2013

Niebanalne kotlety mielone vol. 3 + słodko-kwaśna surówka

Kotlety mielone nie należą do dań wyszukanych, jednak są proste, smaczne i niespecjalnie skomplikowane. Żeby się szybko nie znudziły, robię je w kilku wersjach oraz z różnorodnymi dodatkami. Na kolejną zapraszam w dzisiejszym poście.


Kotlety mielone z marchewką




Będziemy potrzebować:
  • 0,5 kg mięsa mielonego (u mnie z kurczaka)
  • sporą bułkę namoczoną wcześniej w wodzie
  • 1 cebulę pokrojoną w małą kostkę i zrumienioną na patelni
  • 1 bardzo dużą lub 2 małe marchewki starte na tarce na grubych oczkach
  • 1 jajko
  • przyprawy: pieprz, sól, granulowany czosnek, majeranek
  • bułkę tartą
  • olej do smażenia
Mięso mielone, bułkę tartą, cebulkę, marchewkę i jajko mieszamy na dość gładką masę. Jeśli całość jest zbyt kleista, dodajemy bułkę tartą. Tyle, by z łatwością móc formować kotlety (ok. 3 łyżki). Wszystko przyprawiamy do smaku solą, pieprzem, granulowanym czosnkiem i majerankiem. Następnie formujemy niezbyt duże kotleciki, które obtaczamy w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym tłuszczu z obu stron na złoto-brązowy kolor. Do takich kotletów proponuję słodko-kwaśną surówkę, na którą przepis znajdziecie poniżej.



Surówka z kapusty pekińskiej z kukurydzą, jabłkiem oraz kiszonymi ogórkami


Do jej zrobienia należy przygotować:
  • 1 niewielką kapustę pekińską
  • 1 puszkę kukurydzy
  • 2 małe jabłka
  • 4 niezbyt duże ogórki kiszone
  • 1 małe opakowanie (ok. 180-200 g) jogurtu naturalnego i tyle samo majonezu
  • sól, pieprz, cukier
Kapustę pekińską kroimy na pół, a następnie siekamy. Jabłka obieramy, usuwamy z nich gniazda nasienne i ścieramy na tarce na grubych oczkach. Ogórki kiszone również ścieramy na takich samych oczkach i delikatnie odciskamy. W sporej misce mieszamy poszatkowaną kapustę, starte jabłka i ogórki oraz kukurydzę. W oddzielnym pojemniku łączymy jogurt z majonezem i zalewamy nimi warzywa. Całość doprawiamy do smaku solą i pierzem, a jeśli jabłka nie były dość słodkie, także cukrem. Odstawiamy na ok. 10 min. i ponownie mieszamy. Podajemy z kotletami mielonymi, kotletami z kurczaka, bądź z rybą w cieście. Surówka jest dość delikatna i idealnie pasuje do różnych mięs oraz ryb. To jeden z moich ulubionych dodatków obiadowych.

Smacznego!

wtorek, 20 listopada 2012

Niebanalne kotlety mielone vol. 2 + marchewka z porem

Może te kotlety nie są tak niekonwencjonalne, jak poprzednie, które prezentowałam na blogu, ale jednak nie są zupełnie zwyczajne. Natomiast sposób przygotowania warzyw jest mój autorski i chyba jest to jeden z moich ulubionych warzywnych dodatków do mięs i ryb pod wieloma postaciami. Dlatego postanowiłam, że muszę dodać ten przepis na bloga. Dziś proponuję...



Kotlety mielone z pieczarkami


Potrzebujemy:
  • 0,5 kg mięsa mielonego (u mnie z kurczaka)
  • sporą bułkę namoczoną wcześniej w wodzie
  • 1 cebulę pokrojoną w małą kostkę
  • 0,5 kg pieczarek
  • 1 jajko
  • przyprawy: pieprz, sól, granulowany czosnek, majeranek, bazylię, oregano (lub dowolne, ulubione zioła)
  • bułkę tartą
  • olej do smażenia
Pieczarki i paprykę kroimy w małą kosteczkę. Na rozgrzanym oleju najpierw podsmażamy cebulę, a gdy się trochę przyrumieni, dodajemy pieczarki i dusimy, aż zmiękną, a ewentualny sok, który puściły, odparuje. Wtedy zdejmujemy całość z gazu i doprawiamy solą, pieprzem, czosnkiem oraz ziołami. W misce mieszamy dokładnie pieczarki i cebulkę z mięsem, bułką oraz jajkiem. Jeśli masa jest nieco zbyt kleista i ciężko będzie się lepiło kotleciki, dodajemy trochę bułki tartej (ok. 3 łyżek powinno wystarczyć). Formujemy nie za duże kotleciki, które obtaczamy w bułce tartej i smażymy na rumiano.

Takie mielone lubię zjeść nawet same, albo z bułką, w towarzystwie sałaty, ogórków konserwowych i sosu czosnkowego. Taki hamburger jest doskonałą przekąską, gdy mamy mało czasu. Kiedy jednak mam chwilę, przygotowuję...


Marchewkę z porem w sosie beszamelowym


Będziemy potrzebować:
  • 4 niewielkie marchewki
  • 1 średniego pora
  • ok. 1,5-2 łyżki masła
  • mąkę
  • płynną śmietankę 18%
  • sól, cukier, gałkę muszkatołową
Marchewki i pora kroimy w równej grubości krążki. To szczególnie ważne by marchewka była mniej więcej równo pokrojona, inaczej część będzie twardsza, część bardziej miękka. W rondelku topimy masło i wrzucamy do niego marchewkę. Masło powinno pokryć dokładnie wszystkie krążki. Słodzimy i solimy, a następnie czekamy aż marchewka zacznie trochę mięknąć. Ważne, by była wciąż chrupiąca. Taka, żeby wciąż trudno było wbić widelec, ale z wierzchu już nie zupełnie surowa. (Ciężko jest mi to wytłumaczyć. Trzeba wyczuć ten odpowiedni moment, by na koniec marchewka była jeszcze lekko twardawa.) Wtedy dodajemy pora. Całość mieszamy i chwilę dusimy. Teraz dodajemy mąkę. Tyle, by związała się z masłem i stworzyła naprawdę gęstą zasmażkę. Następnie stopniowo, po 2 łyżki i cały czas mieszając, dolewamy śmietankę. W efekcie powinniśmy otrzymać gęsty, przylegający do warzyw sos. Wszystko doprawiamy solą i gałką muszkatołową. Ewentualnie jeszcze trochę dosładzamy. Podajemy posypane świeżymi ziołami lub szczypiorkiem.

Taki obiad być może nie jest bardzo szybki i trzeba trochę popracować, ale mnie efekt w pełni usatysfakcjonował. Warzywa są słodkawe i fajnie razem się komponują. Jakiś czas temu zupełnie przez przypadek połączyłam te składniki i muszę przyznać, że efekt przekroczył moje oczekiwania. P. również  smakowało, a tego trochę się obawiałam. Dlatego z czystym sumieniem, polecam.

Smacznego :)

czwartek, 15 listopada 2012

Urodzinowe menu :)

Straszne zaległości zdążyły mi się zrobić od niedzieli, ale jak zwykle czasu mam mało na wszystko, więc i blog trochę na tym ucierpiał. Zazwyczaj po pracy szybko lecę na jakieś małe zakupy spożywcze i do domku. Zanim zrobię obiad i zjemy jest już po 19, ja jestem zmęczona i marzę już tylko o ciepłym łóżeczku. Wcale mi taki tryb życia nie przeszkadza, a wręcz odpowiada mi on, jednak czasami potrzebna jest chwila dla siebie. Lubię, kiedy mam więcej wolnego czasu i mogę spokojnie, bez pośpiechu ugotować i upiec coś dobrego. Tak było w poniedziałek. Wypadały wtedy urodziny P., wzięłam w pracy wolne, a całe menu miałam już wcześniej zaplanowane. Zrobiłam coś prostego i sprawdzonego, a były to:


Pieczone piersi z kurczaka z pieczonymi ziemniaczkami oraz sałatką wiosenną




Będziemy potrzebować:
  • 2 piersi z kurczaka
  • 0,5 kg ziemniaków
  • główka sałaty masłowej
  • 2 pomidory
  • 1 szalotka
  • szczypiorek
  • ok. 4 łyżek słodkiego sosu chilli (ja używam sosu tao tao)
  • ok. 2 łyżki miodu lub więcej (trzeba próbować, bo proporcje miodu i sosu chilli podawałam na oko)
  • 4 ząbki czosnku
  • sok z całej cytryny
  • sól, słodka mielona papryka, rozmaryn
  • olej
Kurczaka oczyszczamy i odkrawamy, co zwyczajowo nazywamy polędwiczką, czyli dolną i nieco odstającą część pojedynczej piersi z kurczaka. Z miodu, sosu chilli, drobno posiekanego czosnku, soku z cytryny, soli oraz wody i oleju (dodajemy tyle samo wody co oleju) robimy marynatę. Powinno być jej sporo, myślę, że ok. 200 ml. Marynata musi być słodka, kwaśna, pikantna i wyraźnie czosnkowa, czyli jednym słowem musi być wyrazista, a nie może być mdła. Wszystkie smaki powinny być dobrze wyczuwalne. Kurczaka polewamy połową tak przygotowanej marynaty i dokładnie w niej obtaczamy. Przykrywamy i odstawiamy do lodówki na minimum 1 godzinę, a najlepiej dłużej. (Jeśli nasze piersi z kurczaka są dość grube, możemy najpierw lekko rozgnieść je dłonią.)

Gdy kurczak marynuje się już minimum pół godziny, możemy zająć się ziemniakami. Obieramy je i kroimy w ćwiartki. Umieszczamy je najlepiej w misce lub w garnku i polewamy ok. 2 łyżkami oleju. Dodajemy też sól, słodką mieloną paprykę i rozmaryn. Dokładnie mieszamy tak, by wszystkie ziemniaki dokładnie pokryte były przyprawami. Układamy je na papierze do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni.

W tym czasie przygotowujemy sałatkę. Sałatę rwiemy na drobne kawałki, pomidora kroimy w szóstki lub ósemki, a szalotkę w piórka. Szczypiorek siekamy. Całość mieszamy, a przed podaniem polewamy pozostałą częścią sosu, w którym marynował się kurczak.

Po 20 min. pieczenia ziemniaki przekładamy na drugą stronę, by równomiernie się zrumieniły. Kurczaka wyciągamy z lodówki, obsmażamy z obu stron (1,5 min. po każdej stronie) na średnim ogniu  i przekładamy go do naczynia żaroodpornego. Po 40 min. od włożenia do piekarnika ziemniaków, wstawiamy do niego również kurczaka. Pieczemy wszystko jeszcze 10 min. (15, gdy kurczak jest grubszy, ale nie dłużej, żeby kurczak nie zdążył się wysuszyć). Po wyjęciu z piecyka kurczaka kroimy w ukośne plastry i polewamy łyżeczką słodkiego sosu chilli. Podajemy z przygotowaną wcześniej sałatką. Smacznego :)

Polecam to danie z białym, półwytrawnym winem. Dobre jedzenie plus dobre wino, czego chcieć więcej? No cóż... przydałby się jeszcze deser. Jutro przepis na mój podwójnie czekoladowy tort z wiśniami i kremem śmietankowym. Serdecznie zapraszam.

czwartek, 25 października 2012

Niebanalne kotlety mielone + ryż z warzywami

Wiecie co sprawia mi najwięcej frajdy w kuchni? To, kiedy dobrze znana i tradycyjną potrawę, która być może już się trochę znudziła, zmieniam po swojemu, dzięki czemu zyskuje ona nowe życie. Tak było z kotletami mielonymi, które uważałam za mało atrakcyjne danie i nie stwarzające zbyt wielu możliwości. Bardzo się pomyliłam. Dziś zaprezentuję Wam tylko jedną z wersji tej potrawy i zachęcam do kombinowania w taki sposób czy to z kotletami, czy z innymi daniami.


Kotlety mielone pomidorowo-paprykowe


Będziemy potrzebować:
  • 0,5 kg mięsa mielonego (u mnie z kurczaka)
  • sporą bułkę namoczoną wcześniej w wodzie
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • 1 cebulę pokrojoną w małą kostkę
  • 1 paprykę pokrojoną tak jak cebulkę
  • 1 jajko
  • przyprawy: pieprz, sól, słodką mielona paprykę, granulowany czosnek, majeranek, bazylię, oregano (lub dowolne, ulubione zioła)
  • bułkę tartą
  • olej do smażenia
Cebulkę podsmażamy aż zmięknie i trochę się przyrumieni, to samo robimy z papryką. W sporej misce mieszamy dokładnie wszystkie składniki. Jeśli masa jest zbyt luźna i klejąca, dodajemy trochę bułki tartej. Formujemy kotleciki, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na złoto-brązowo.

Kotlecików wyszło mi sporo. Część można zamrozić lub zjeść
następnego dnia. Są wtedy równie dobre.


Takie kotlety można podać tradycyjnie: z ziemniaczkami i surówką/mizerią/sałatką lub z moim pomysłem na ryż. Na bazie ryżu można wyczarować masę przeróżnych potraw. Może stanowić samodzielne danie lub być dodatkiem. Tym razem pokażę go w tej drugiej wersji. Przyznam szczerze, że bardzo go lubię z takimi kotlecikami jak dziś, z kotletami rybnymi, a także sam. Dlatego gorąco go Wam polecam.


Ryż z warzywami

 

Do jego przygotowania potrzebujemy:
  • 1,5 filiżanki ryżu
  • 1 puszkę kukurydzy
  • 1 dużą paprykę pokrojoną w kostkę
  • przyprawy: sól, 3 łyżeczki curry i 2 słodkiej mielonej papryki
  • olej do smażenia
Ryż wsypujemy do wrzącej wody i dodajemy wszystkie przyprawy. Gotujemy do miękkości. W tym czasie przesmażamy paprykę, ale tak by została nieco chrupiąca. Ryż odcedzamy i mieszamy z warzywami. Prawda jakie proste? A jakie dobre. Pasuje do wielu rzeczy, a kiedy dodamy do niego sos, np. beszamelowy lub na bazie sera pleśniowego typu "Lazur" (albo podobnego, z zieloną/niebieską pleśnią) może stanowić samodzielne danie.

Nasz pyszny obiadek :)

Dzisiejsze pomysły są smaczne, tanie i szybkie, więc takie, jak lubię najbardziej. Z podanych w przepisie składników przygotujemy obiad dla czterech osób lub dla dwóch na dwa dni. Czasami trzeba ugotować obiad od razu na dwa dni z rzędu, a nie wszystkie potrawy smakują równie dobrze następnego dnia. To jest na taką okazję doskonałe. Smacznego :)

sobota, 13 października 2012

Sałatka dla miłośników pora

Cały dzień spędziłam dzisiaj w kuchni i szczerze mówiąc jestem już zmęczona i marzę tylko o położeniu się do łóżka z kubkiem gorącej czekolady. Mmmmm... :) Ale to za chwilę. Najpierw obiecany przepis na...


Sałatkę z pora


Moja sałatka


Potrzebujemy do niej:
  • 1 duży lub 1,5 mniejszego pora
  • 1 puszkę kukurydzy
  • 1 puszkę czerwonej fasoli
  • 2 nieduże jabłka
  • ok. 200 ml majonezu (może być pół na pół z jogurtem naturalnym)
  • sól, pieprz

Białą część pora i kawałek zielonej kroimy cienko w piórka, a jabłko w drobną kostkę. Łączymy wszystkie składniki i doprawiamy do smaku. Sałatka jest bardzo prosta, ale też bardzo smaczna. Można ją urozmaicić o ugotowane na twardo jajko, ugotowane ziemniaki czy paprykę konserwową. Robiłam już kilka wersji i zawsze nam smakuje, dlatego szczerze ją polecam.

Dziś, jako że mamy nareszcie weekend, postanowiłam upiec ciasto. Już dawno nic nie piekłam, a mój P. domagał się ciasta z kremem. Dostał więc dzisiaj podwójnego „kremowca". Przepis na nasz dzisiejszy obiad oraz ciacho już jutro. Warto było spędzić dzień w kuchni, jeśli potem czeka Cię prawdziwa uczta :)