Na ten przepis natykałam się co rusz na różnych blogach i serwisach kulinarnych. Większość osób go chwaliła, a chyba nikt jakoś bardzo go nie skrytykował. Dlatego po moich ostatnich próbach z bułeczkami pomidorowymi i na słodko, przyszła kolej na nocne bułeczki. Sama nie wiem, kto pierwszy ten przepis umieścił w sieci. Z resztą jeśli wpiszecie w google hasło: nocne bułeczki, wyskoczy Wam cała masa stron z tym lub bardzo zbliżonym przepisem. Autor może być dumny, że jego receptura zyskała taką popularność. Nam bułeczki bardzo smakowały i na pewno je powtórzę. Chyba jedynie zmniejszę nieco ilość drożdży, bo były dość mocno wyczuwalne w końcowym produkcie. Ostatnio polubiłam się z mąką pełnoziarnistą i postanowiłam 2/3 zwykłej mąki, zastąpić właśnie taką, a bułeczki i tak były puszyste i dość lekkie, ale bez wrażenia nadmuchanego środka. Naprawdę świetne. I chociaż wiem, że przepis krąży w eterze od dawna i można na niego trafić prawie wszędzie, mimo to postanowiłam go tutaj zamieścić. Dlaczego? Bo jest tego wart :)
Nocne bułeczki pełnoziarniste
z przepisu wyjdzie od 8 do 12 bułeczek (zależnie od tego, jak duże je zrobicie)
Będziemy potrzebować:
- 2 szklanki pełnoziarnistej mąki pszennej
- 1 szklankę mąki pszennej
- 1 łyżkę mąki ziemniaczanej
- 1 łyżkę cukru
- 1 łyżeczkę soli
- 1/2 szklanki letniej wody
- 1/2 szklanki letniego mleka
- 1/3 szklanki oleju + trochę do natłuszczenia miski
- 40 g świeżych drożdży
- 1 jako do posmarowania bułeczek
- mak, siemię lniane, sezam, kminek lub co tylko będzie Wam pasowało do posypania
Wieczorem na dzień przed podaniem:
Drożdże wkruszamy do sporego kubka lub miseczki, zasypujemy je cukrem, dodajemy łyżkę mąki i dwie łyżki mleka, odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy, aż urośnie. Wszystkie mąki przesiewamy do dużej miski, dodajemy sól, mleko, wodę, olej oraz zaczyn. Na początku mieszamy wszystko drewniana łyżką, a następnie krótko wyrabiamy (ok. 3-5 min. powinno wystarczyć). Przykrywamy miskę z ciastem ściereczką i odstawiamy na 5 min. w ciepłe miejsce. Po tym czasie ponownie je wyrabiamy i odkładamy do natłuszczonej dużej miski. Miskę następnie przykrywamy folią spożywczą i chowamy na noc do lodówki.
Rano:
Ciasto dzielimy na tyle części, ile bułeczek chcemy uzyskać, formujemy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy w ciepłe miejsce na 20 min., np. na piekarnik, który rozgrzewamy do 220 stopni. Bułeczki smarujemy rozmąconym jajkiem, posypujemy dowolnymi dodatkami (ja niestety miałam tylko mielony mak) i pieczemy 25 min. Studzimy na kratce lub zajadamy ciepłe :)
W sam raz na jutrzejsze śniadanie. Prawda? ;) |
Smacznego!
PS. Moje bułeczki zaplatałam na dwa sposoby. Zrobiłam proste ślimaczki i takie śliczne zawijaski. Byłam bardzo dumna, że mi wyszły :) Instrukcję jak je zrobić znajdziecie m. in. u Smacznej Pyzy.
Wstać rano i mieć na talerzu takie bułeczki - bezcenne! ;-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście to tylko chwila pracy i można się cieszyć pysznymi bułeczkami :) Polecam i pozdrawiam serdecznie!
Usuń